Odra wpływa na Górny Śląsk jako rzeka pierwszej klasy czystości, a wypływa jako ściek. Trafia do niej skrajnie zasolona woda z kopalń. To dlatego latem zeszłego roku w Odrze - zdaniem Greenpeace - zakwitły tzw. złote algi, które zabiły setki ton ryb. Eksperci Greenpeace alarmują, że sytuacja może się powtórzyć. Proponują, żeby kopalnie odsalały swoje ścieki.
Działacze Greenpeace Polska przeprowadzili eksperyment i odparowali litr wody z kopalnianych wyrobisk. Udało im się napełnić trzy fiolki uzyskaną w ten sposób solą. Każdego roku miliony litrów takiej solanki trafiają z polskich kopalń do polskich rzek. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Greenpeace wynika, że najgorsze kopalniane ścieki są sześć razy bardziej słone niż woda w Bałtyku.
Naukowcy twierdzą, że to jest powód katastrofy ekologicznej w Odrze - bo słona woda to wymarzone środowisko dla złotych alg, które zatruły rzekę.
- Odra i Wisła, jak dopływają do Górnego Śląska, są rzekami pierwszej klasy czystości, jeśli chodzi o zasolenie. To są tak naprawdę czyste górskie rzeki. Poniżej Górnego Śląska zamieniają się, powiem wprost, w ścieki - informuje prof. Leszek Pazderski, ekspert Greenpeace Polska.
Kłodnica to dopływ Odry i to tam już wiosną ubiegłego roku zauważono pierwsze śnięte ryby. Z wykresu przedstawionego przez Greenpeace wynika, że zasolenie rzeki zmienia się kilkukrotnie po tym, jak wpadają do niej ścieki z kopalni Ruda. Latem, gdy wody w korytach rzek będzie mniej, sytuacja jeszcze się pogorszy.
- Nie dość, że w lecie możemy mieć powtórkę tego, co się wydarzyło w zeszłym roku, czyli Odra znowu może zacząć nam wymierać, kiedy temperatury się podniosą i kiedy poziom wody opadnie, ale sytuacja może się także powtórzyć w Wiśle - zaznacza Marta Gregorczyk z Greenpeace Polska.
Apel do władz
Greenpeace apeluje do władz o ograniczenie zezwoleń na zrzut ścieków.
- Konieczne jest, żeby spółki górnicze korzystały z dostępnych nowoczesnych metod odsalania ścieków, które zrzucają do rzek - podkreśla dr Małgorzata Pazderska-Szabłowicz, ekspertka Greenpeace Polska.
Tuż po katastrofie rząd zapowiadał specustawę, która miała zapobiegać podobnym problemom w przyszłości.
- Jedynym działaniem, które my widzimy, jeśli chodzi o ratowanie na przyszłość sytuacji, to jest bezwzględne poprawienie infrastruktury i polepszenie jakości ścieków poprzez inwestycje - mówił w sierpniu ubiegłego roku minister infrastruktury Marek Gróbarczyk.
Teraz minister zapewnia, że wszystko idzie zgodnie z planem. - Wszystko wiąże się z procesem inwestycyjnym. My jesteśmy już gotowi ze specustawą odrzańską - mówi.
Ustawy wciąż jednak nie ma. Na posiedzeniu parlamentarnego zespołu dróg wodnych, który obradował w Senacie, nie było przedstawicieli rządu.
- Jakieś wnioski chcieliśmy z tego wyciągnąć i zastanowić się nad tym, co zrobić, żeby taka katastrofa się nie powtórzyła. Przyjechali ludzie z całej Polski, po 500 kilometrów, a z Warszawy, z ministerstwa, czy z Wód Polskich, nie ma nikogo - zwrócił uwagę Wadim Tyszkiewicz, senator niezależny.
Latem ubiegłego roku z Odry wyłowiono 360 ton śniętych ryb.
Autor: Paweł Szot / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24