Starosta sokólski chce masowej wycinki drzew przy drogach. Twierdzi, że są niebezpieczne, mogą im się łamać gałęzie, a w dodatku się rozsiewają. Uważa, że jak zginą drzewa, to nie będą ginąć ludzie - ci, którzy wpadają na drzewa, jadąc zbyt szybko i często po pijanemu. Zadrzewione aleje są piękne. To wizytówka regionu. Starosta przekonuje, że miejsce drzew jest w lesie.
Przyroda, także przydrożne alejki drzew - to znak rozpoznawczy regionu podlaskiego. Chyba, że jest się Piotrem Rećko, starostą sokólskim. Dla niego to zagrożenie.
- One niszczą strukturę jezdni poprzez swój system korzeniowy. One powodują, że jadący rowerem w trakcie wichury, w trakcie burzy, jest narażony na spadek konaru z tych drzew - wskazuje Piotr Rećko, starosta sokólski.
Trzeba je wyciąć, mówi starosta, powołując się na przepisy o bezpieczeństwie w ruchu drogowym, i zaznacza, które drzewa. - Cały powiat sokólski jest oznaczony tymi znaczkami. W zasadzie nie ma żadnej selekcji tych drzew, które mają być wycięte. Ani gatunkowej, ani jeżeli chodzi o wiek tych drzew, ani o stan. Straszne - podsumowuje Beata Wilczyńska, fotografka.
- Przydomek dostał rzeźnika drzew. Wycięcie blisko trzech tysięcy drzew w pasie drogi, mówienie o tym, że drzewa są chwastami, że ich miejsce jest w lesie, to nie jest coś, co chcielibyśmy słyszeć - komentuje wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała.
- To nie jest wycinka, tylko praktycznie rzeź - ocenia Michał Matyskiel, burmistrz Suchowoli. Starosta, zarządca dróg, miałby ją przeprowadzić rękoma wójtów i burmistrzów, którzy o tym decydują.
CZYTAJ TAKŻE: Chcą chronić karpacką puszczę i utworzyć rezerwat
- Ludzie zginęli na drogach gminnych albo powiatowych, bo tam są drzewa - mówi Piotr Rećko. - To wszystko pod takim pseudopozorem bezpieczeństwa. A jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o coś zupełnie innego - mówi Michał Matyskiel.
Ministerstwo zapowiada zmiany w prawie
- Możemy mieć podejrzenia, nie wiem czy to jest prawda, że pan starosta być może chce zarobić, sprzedając te drzewa do spalania w energetyce - komentuje Mikołaj Dorożała.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiada zmiany w prawie - na przykład zakaz spalania pełnowartościowego drewna w masowej energetyce, albo - na wzór skandynawski - uwolnienie od odpowiedzialności zarządców lasów, gdy ktoś w czasie wichury wchodzi do lasu i spada na niego gałąź.
- Nie wszystkiemu jesteśmy w stanie zapobiec - mówi Aleksandra Piotrowska z "Akcji Ratunkowej dla Krakowa". Decyzje o wycince, także w centrach miast, dyktowane strachem na wyrost, albo chęcią szybkiego zysku dla gminy, przychodzą zbyt łatwo, bez kalkulacji prawdziwych strat. Dzisiejsze sadzenie "lasu dla krakowian", jeśli je zrównoważy, to za wiele lat.
- Drzewa produkują dla nas tlen, zatrzymują wilgoć w glebie, ale też dają usługi typu cień, obniżenie temperatur, miejsce do wypoczynku - wskazuje Aleksandra Piotrowska.
Na Podlasiu także. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku zapowiada zbadanie każdego drzewa, które starosta wyznaczył do wycinki.
- Nie wiemy, na jakiej podstawie zostały te drzewa ocenione jako zagrażające bezpieczeństwu ruchu drogowego. Są to drogi słabo uczęszczane - mówi Adam Juchnik z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku.
Nie wszystkie drzewa stracone.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24