Mieszkańcy Charkowa chcą bronić ojczyzny przed ewentualną rosyjską agresją. Chętnych jest tak wielu, że można stworzyć kolejną brygadę. Wśród rezerwistów są prawnicy i inżynierowie. W tygodniu pracują w swoich zawodach, a w weekendy się szkolą. - Chcesz pokoju, szykuj się do wojny - mówią.
W Charkowie trwa wielka mobilizacja i ćwiczenia cywili. Na razie zamiast mundurów mają zwykłe kurtki, a zamiast pewnej ręki - niepewność w oczach, bo są tu pierwszy raz.
- Pytałem znajomych, zastanawiałem się i zdecydowałem, że to mi pasuje. To coś między armią a cywilem. W tygodniu można pracować w swoim zawodzie, a w weekend stać się żołnierzem - mówi Władimir, programista, rezerwista ukraińskiej obrony terytorialnej.
- Według przepisów w naszym obwodzie powinniśmy utworzyć dwie brygady, ale mamy tylu chętnych, że zwróciliśmy się o pozwolenie na utworzenie trzeciej. Tylu ludzi chce wstąpić w nasze szeregi - informuje Mykhaiło Sokołow, dowódca 113. Brygady Obrony Terytorialnej Obwodu Charkowskiego.
Rezerwiści w Charkowie przychodzą w soboty, do budynku dawnego liceum.
- Tu jest mój dom, to moja ojczyzna i trzeba jej bronić - podkreśla Maksim, inżynier, rezerwista ukraińskiej obrony terytorialnej.
Do ukraińskiej obrony terytorialnej wstępują zarówno mężczyźni, jak i kobiety, rezerwiści z kilkuletnim stażem i nowi chętni, po sprawdzeniu przez lekarza i przez służby bezpieczeństwa.
Wyjątkowa motywacja
Treningi rezerwistów to nie są zwykłe ćwiczenia. Na nich nauczą się strategii, pierwszej pomocy i obsługi broni. Jednego nie trzeba ich uczyć - motywacji. Władimir na przykład ma własny mundur. - Dostałem go od kolegi, który walczył w nim w Donbasie w 2014 roku. Bronił ojczyzny, był dwa razy ranny. Ten mundur jest mi bardzo drogi - opowiada mężczyzna.
Każdy z rezerwistów dokładnie wie, po co przychodzi na ćwiczenia. - Granica jest obok, zrozumieliśmy to w 2014 roku. Przeżyliśmy to, wyciągnęliśmy wnioski, jesteśmy gotowi. Chcesz pokoju, szykuj się do wojny - mówi Andriej, programista i rezerwista ukraińskiej obrony terytorialnej.
Rezerwiści na razie jednak żyją swoim życiem - z rodziną i z pracą. Gdy przyjdzie czas i będzie potrzeba, będą dla nich zadania.
- Ustawianie posterunków, blokada dróg, ochrona służb i instytucji państwowych. Musimy ich nauczyć przeżyć w każdej sytuacji, która może ich spotkać - wyjaśnia Mykhaiło Sokołow.
Dobrze wie to rezerwistka Nastia, która na co dzień jest prawniczką.
- Spakowałam plecak mojego 14-letniego syna. Z dokumentami, lekarstwami i ciepłymi rzeczami. (...) Na ewakuację mamy dwie minuty, dwie minuty, żeby wyjść z domu. Wszystko mam przygotowane - opowiada kobieta i zapowiada, że syna wyśle do rodziny, a sama zgłosi się na służbę.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24