Wszyscy, którzy złożyli wnioski o dodatek węglowy, mogą być zawiedzeni. Jest duże ryzyko, że wyniesie mniej niż 3000 złotych. To dlatego, że wniosków jest więcej, niż zakładał rząd. Ministerstwo Klimatu i Środowiska podejrzewa, że wiele wniosków dotyczy tego samego pieca, i przekonuje, że nowelizacja przepisów i załatanie luk załatwi sprawę.
Pani Elżbieta i pan Stanisław szykują się do zimy i już wiedzą, że będą musieli oszczędzać. W ich okolicy węgla albo nie ma jak kupić, albo jest horrendalnie drogi. Emeryci złożyli wniosek o dodatek węglowy i teraz czekają na jego wypłatę.
- Nie wiadomo, co, gdzie i kiedy będzie - zaznacza pan Stanisław. - Nigdy sobie nie wyobrażałam, że dożyję takich czasów - dodaje pani Elżbieta.
Małżeństwo z Częstochowy jest wśród osób, które - jak policzył portal tvn24.pl - złożyły wnioski o dopłatę do węgla na łączną kwotę około 15,7 miliarda złotych. Rząd przeznaczył na dodatek 11,5 miliarda złotych. Chętnych jest dużo więcej, niż zakładał rząd.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska tłumaczy, że są przypadki, gdy kilka osób składa wnioski o dopłatę do de facto jednego pieca.
- Mieliśmy do czynienia z wieloma nadużyciami i próbami wyłudzenia pieniędzy przez osoby, które były do tego nieuprawnione - wyjaśnił Aleksander Brzózka, rzecznik prasowy Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Wyłudzeniem resort nazywa sytuację, na którą pozwoliła ustawa naprędce przyjmowana przez PiS. Ustawa jest, jak się okazuje, dziurawa.
- Przepisy w sprawie dopłat były przygotowywane w ogromnym pośpiechu i nie są żadnym dopracowanym systemowym rozwiązaniem - oceniła Justyna Piszczatowska, redaktor naczelna portalu green-news.pl.
Zmiana przepisów
Resort klimatu zapowiedział nowelizację ustawy. - Wprowadzamy zasadę jeden adres, jeden dodatek węglowy - poinformował Aleksander Brzózka. Zmiana przepisów wydłuży proces wypłacania dodatku.
- Polski rząd przygotował buble prawne i dzisiaj zwala winę na obywateli, że przygotowali wnioski zgodnie z prawem - skomentowała Beata Maciejewska, posłanka Nowej Lewicy.
Gdyby okazało się, że chętnych jest więcej, niż zakłada rządowy limit, to kwotę dodatku będzie trzeba zmniejszyć. Resort klimatu jednak zapewnia, że po zmianie ustawy tego problemu powinno już nie być.
- Ta liczba złożonych wniosków po prostu się zmniejszy - ocenił Aleksander Brzózka.
- Przecież to było od początku wiadomo, że jeśli za coś zabiera się Sasin i spółka, to to będzie zepsute, żeby nie mówić brzydko - zauważył Borys Budka, poseł Platformy Obywatelskiej.
Samorządy bez środków na dodatek
To, czy dana osoba jest uprawniona do dodatku, będzie teraz kontrolować samorząd. Urzędy będą miały na to dwa miesiące, a to oznacza, że w niektórych przypadkach wypłaty pieniędzy mogą się mocno opóźnić. Na razie jednak gminy nie mają z czego wypłacać dodatków.
- Brak środków, żeby te pieniądze wypłacać, bo do dzisiaj nie dostaliśmy ani złotówki na ten cel - poinformował Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.
Pierwsze środki na dodatki energetyczne samorządy mają dostać za tydzień. Pozostaje pytanie, co za dodatek kupić. Do Polski płynie węgiel z zagranicy, choć nie wiadomo, ile i jakiej jakości. Drożeją też inne surowce. Coraz więcej trzeba zapłacić za gaz.
Na rosnące ceny prądu PiS też ma receptę. Jak zapowiedział Jarosław Kaczyński, partia chce, żeby prąd dla każdego gospodarstwa domowego "do 2000 kW" był po cenie stałej "i w gruncie rzeczy dotychczasowej". Szczegółów na razie brak, ale dane mówią, że to mniej, niż statystycznie zużywa cztero- czy pięcioosobowa rodzina.
- To, co rząd robi, to doprowadzi do wielkiego kryzysu energetycznego i to w najbliższych tygodniach - uważa Dariusz Joński, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Nowelizacją ustawy o dodatkach energetycznych w czwartek ma zająć się Sejm.
Autor: Michał Tracz / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24