W "Faktach" TVN wielokrotnie informowaliśmy o problemach z wystawianiem e-recept po tym, jak ministerstwo zdrowia 2 sierpnia zmieniło przepisy dotyczące przepisywania leków odurzających i psychotropowych. Problem miał zostać rozwiązany, ale okazuje się, że ten, kto ma dostęp do strony gabinet.gov.pl, mając PESEL, może wiedzieć wszystko o lekach kiedykolwiek przepisanych danej osobie. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej mówi o poważnym zagrożeniu dla bezpieczeństwa pacjentów i zawiadamia w tej sprawie ministra cyfryzacji.
Do redakcji "Faktów" TVN dotarła informacja, że na rządowej stronie gabinet.gov.pl bez problemu każdy lekarz może sprawdzić dane każdego pacjenta. Teraz, kiedy już prawie nie ma papierowych recept, lekarze wystawiają nam recepty właśnie na tej stronie. W teorii na tej stronie lekarz miał sprawdzać dane tylko swoich pacjentów i to tylko za ich zgodą. W praktyce może sprawdzić każdego, kogo chce - bez jego wiedzy. Wystarczy tylko, żeby miał jego PESEL. To dzięki niemu lekarz może poznać imię pacjenta, nazwisko, adres zamieszkania i dowiedzieć się, jakie leki przyjmuje, kiedy zostały one wypisane i nawet kiedy zostały wykupione. Łatwo ustalić, na co dany pacjent choruje.
To, że problem występuje, potwierdziliśmy razem prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej Łukaszem Jankowskim. - Nie mieści mi się to w głowie, że coś takiego może w ogóle funkcjonować - mówi Jankowski. - Uważam, że to jest zagrożenie dla bezpieczeństwa pacjentów - dodaje.
Od kiedy i dlaczego dane wszystkich Polaków są do wglądu na stronie gabinet.gov.pl? Minister zdrowia Katarzyna Sójka odmówiła wypowiedzi na ten temat.
Według doktora Jakuba Kosikowskiego z Naczelnej Rady Lekarskiej wrażliwe informacje o pacjentach pojawiły się w portalu niecałe dwa tygodnie temu. - Siódmego (sierpnia - przyp. red.) ja miałem osobiście problem z wystawieniem leku pacjentowi i poinformowano mnie, że będzie taka opcja z tym znaczkiem. Ona ósmego albo dziewiątego weszła, bo ja dziesiątego, dzięki tej opcji, pacjentowi ten lek wystawiłem w końcu - opowiada Kosikowski.
Chodzi o pole, które można zaznaczyć w systemie: "zgoda pozyskana od pacjenta lub sytuacja zagrożenia życia". Dzięki tej opcji miały się skończyć problemy lekarzy z wypisywaniem e-recept na środki odurzające i psychotropowe.
Domino błędów
Cały problem z e-receptami zaczął się 2 sierpnia, kiedy Ministerstwo Zdrowia na szybko, bez przygotowania, zmieniło przepisy dotyczące wypisywania recept na leki opioidowe i psychotropowe. W efekcie wielu pacjentów straciło dostęp do leków.
Adam Niedzielski zaprzeczał przez tydzień, aż do dnia swojej dymisji, że problem w ogóle istnieje. Ujawnił też, jakie leki przepisał sobie krytykujący go w materiale "Faktów" TVN doktor Piotr Pisula z Poznania. Teraz okazuje się, że naprawiając jeden błąd, popełnił fatalny drugi.
- Ten przycisk ogólnie jest potrzebny, ale w takiej formie, że "podglądany" (pacjent - przyp. red.) nie ma żadnego nadzoru na tym, że jest podglądany, po prostu jest wyłomem i zagrożeniem - ocenia doktor Jakub Kosikowski.
Sprawdzając działanie systemu, wykorzystaliśmy dwa numery PESEL za zgodą ich właścicieli. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej już poinformował o problemie w systemie gabinet.gov.pl ministra cyfryzacji Janusza Cieszyńskiego.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN