Po tym, jak cała Polska została wstrząśnięta śmiercią pani Doroty w szpitalu w Nowym Targu, minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział opracowanie wytycznych dla lekarzy dotyczących przerywania ciąży. By nie dochodziło do takich tragedii. Minęły ponad 4 miesiące i nie ma ani tego ministra, ani wytycznych.
Gdy w szpitalu w Nowym Targu zmarła pani Dorota, Ministerstwo Zdrowia obiecało wytyczne w sprawie przerywania ciąży. Tak by na porodówkach nie umierały kolejne kobiety. Ale wytycznych nie ma. Bo - jak pisze "Rzeczpospolita" - rząd wystraszył się Kościoła, Konfederacji i Kai Godek. Także tego, że temat aborcji zaszkodzi PiS-owi w kampanii.
- To jest przerażające, że Prawo i Sprawiedliwość bardziej się boi kleru, bardziej się boi Kai Godek niż tego, że kolejna kobieta przypłaci życiem zagrożoną ciążę - komentuje Anna Maria Żukowska z Nowej Lewicy. - Jest to temat niewygodny dla partii rządzącej, nie ma ona się tutaj czym pochwalić. Przez ostatnie osiem lat bezpieczeństwo kobiet w Polsce znacznie się pogorszyło - dodaje Natalia Broniarczyk, Aborcyjny Dream Team.
"Stawką jest nasze życie"
Zespół do spraw wytycznych miał zebrać się pod koniec sierpnia. Ale posiedzenie odwołano, bo do Ministerstwa Zdrowia wtargnął Grzegorz Braun z Konfederacji w duecie z Kają Godek. Wchodzili do gabinetów, besztali urzędników i pouczali policjantów. Braun i Godek chcieli brać udział w posiedzeniach zespołu, zarzucali pismami i zespół, i Ministerstwo Zdrowia. Przeciwko przewodniczącemu zespołu, profesorowi Czajkowskiemu, organizowano petycje i pikiety.
- Stawką jest nasze życie. Nie pozwolimy na to, by w zaciszach gabinetów politycznych kupczono naszym zdrowiem i naszym bezpieczeństwem - podkreśla Aleksandra Gajewska z PO.
Kalendarium prac
Braun i Godek uniemożliwili pracę zespołu pod koniec sierpnia (29.08). Kilka dni później stanowisko w sprawie aborcji wydali biskupi (4.09). Tydzień później (12.09) minister Katarzyna Sójka zmieniła datę zaprezentowania wytycznych w sprawie aborcji z 12 września na 15 listopada, czyli miesiąc po wyborach.
- Ta reakcja oznacza, że trzeba zmienić władzę, bo może przyjść władza jeszcze gorsza. Chcieliby to prawo aborcyjne jeszcze bardziej zaostrzyć - podkreśla Paulina Hennig-Kloska, Polska 2050.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24