Pamiętajcie o obietnicy dotyczącej aborcji - przypominają rządowi protestujący. Chodzi o tak zwaną ustawę ratunkową, rekomendacje dla lekarzy w sprawie przerywania ciąży i rozporządzenie w sprawie pigułki dzień po.
To były głośne, choć niezbyt liczne protesty. Protesty kobiet, które w 31. rocznicę kompromisu aborcyjnego postanowiły wysłać do rządu sygnał alarmowy. - To, z czym szłyśmy do urn. To, z czym wychodziłyśmy na ulice podczas strajków kobiet, dalej jest dla nas istotne - przypomina Marta Zarańska, organizatorka protestu "Legalna aborcja teraz - ostatni dzwonek" w Gdańsku.
To kobiety, idąc licznie do wyborów, dały szansę na odbudowę demokratycznej Polski. Teraz oczekują, że ich postulaty zostaną spełnione. Tak jak im obiecano w kampanii wyborczej. - Nic dziwnego, że kobiety dzisiaj oczekują od rządu spełnienia tych wyborczych obietnic - twierdzi Izabela Leszczyna, minister zdrowia.
Minister zdrowia zapowiada, że już w styczniu będą właśnie konsultacje z lekarzami - zostaną ogłoszone wytyczne dla szpitali, aby zapewnić bezpieczeństwo kobietom w zagrożonych ciążach i lekarzom, którzy będą podejmować decyzje o ich przerwaniu. - Lekarze się boją. Zatem po to, żeby zapewnić przede wszystkim bezpieczeństwo kobietom, ale także bezpieczeństwo lekarzom, którzy muszą móc podejmować decyzje i posiadać pewien komfort bezpieczeństwa, że za chwilę nie przyjdzie do nich prokurator - tłumaczy minister zdrowia. Na razie będą to wytyczne.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kobiety domagają się zmian w prawie aborcyjnym
Ustawa - tak zwana ratunkowa - leży w Sejmie, złożona przez Lewicę w pierwszych dniach nowej kadencji sejmu. - Ustawa, która, jeśli stałaby się obowiązującym prawem, dałaby gwarancję, że już żaden lekarz nie może zasłonić się tym, że boi się prokuratura, jeżeli pomoże kobiecie w przerwaniu ciąży - podkreśla Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej z Nowej Lewicy.
Oczekiwania społeczne
Po tym, jak PiS wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej zaostrzył ustawę o przerywaniu ciąży, kobiety w masowych protestach wyszły na ulice. Doświadczały tam od ówczesnej władzy szykan i represji. W kampanii Koalicja Obywatelska i Lewica obiecały im zmianę i teraz kobiety się niecierpliwią, że do tej pory nic się w Sejmie nie dzieje. - Ustawa ratunkowa jest rzeczą absolutnie konieczną do zrobienia "na wczoraj". Żeby ludzie za pomoc swoim żonom, partnerkom, koleżankom nie byli karani - wyjaśnia organizatorka protestu "Legalna aborcja, teraz - ostatni dzwonek" w Poznaniu z kolektywu "PyRA".
- Mam nadzieję, że pan marszałek Szymon Hołownia da je pod procedowanie i zaczniemy po prostu nad nimi pracować - mówi o regulacjach Joanna Scheuring Wielgus, wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego, posłanka Lewicy . - Nie ma żadnej zamrażarki, nie ma żadnego spowolnienia. Na pewno też liderzy koalicji rządzącej będą na ten temat między sobą rozmawiać - zaznacza Michał Kobosko, poseł Polski 2050.
Różnica poglądów
Nie jest tajemnicą, że koalicjantów różni stosunek do przerywania ciąży. Trzecia Droga chce referendum w tej sprawie. Platforma i Lewica obiecały legalną aborcję do 12. tygodnia i projekt w tej sprawie też czeka w Sejmie na rozpatrzenie. - Dopiero de facto przejmujemy rządy. Proszę dać szanse na to, żeby te ustawy wprowadzić. Takie ustawy ideologiczne zawsze są trudne - wyjaśnia Bartosz Arłukowicz, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Jeśli udałoby się znaleźć większość w Sejmie w tej sprawie, to jest pewne, że prezydent Andrzej Duda zawetowałby ustawę o legalnej aborcji do 12. tygodnia. - Pan prezydent jasno i wyraźnie mówił, że jest za życiem - tłumaczy Łukasz Rzepecki z Kancelarii Prezydenta RP. Do odrzucenia weta prezydenta nie ma większości. PiS ustawy nie poprze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nie dają się uciszyć, mają temperament lwicy. Jak kobiety zmieniły w 2023 roku Polskę?
- Ta obecna propozycja już przekracza wszelkie granice, więc myślę, że będzie dla znacznej części posłów, ale też społeczeństwa, nieakceptowalna - przekonuje Marcin Horała, poseł PiS. Minister zdrowia mówiła "Faktom" TVN, że chce jak najszybciej zlikwidować konieczność posiadania recepty na pigułkę dzień po. - Opracowujemy ustawę, która przywróci to prawo, które obowiązywało do 2017 roku - informuje Izabela Leszczyna.
PiS tak zmieniło przepisy, że minister nie może wydać rozporządzenia w tej sprawie. Izabela Leszczyna zapowiada, że już we wtorek chce uzgodnić z premierem złożenie projektu ustawy, choć jest groźba prezydenckiego weta. Kobiety jeszcze protestują spokojnie, ale mówią, że niedługo mogą się naprawdę zdenerwować.
Źródło: Fakty TVN