Od sfałszowanych wyborów prezydenckich na Białorusi minął prawie rok, a za kratami siedzi już ponad 550 więźniów politycznych. Dołączył do nich właśnie Aleś Bialacki, znany na Białorusi obrońca praw człowieka. Kolejne rewizje i przesłuchania dotknęły również organizacje pozarządowe, które ciągle jeszcze mają odwagę walczyć z reżimem Łukaszenki. Białoruscy opozycjoniści przypominają, że wybory prezydenckie 9 sierpnia 2020 roku wygrała Swietłana Cichanouska i mają na to dowody.
Kolejna fala rewizji, przesłuchań i aresztów na Białorusi. Ludzie w cywilu i w mundurach przyszli do 23 organizacji pozarządowych, które ciągle jeszcze mają odwagę walczyć z reżimem.
- Społeczeństwo obywatelskie już nie istnieje w naszym kraju. Łukaszenka idzie drogą pełnego zniszczenia wszystkich instytucji, które zajmowały się obroną praw człowieka, prasy niezależnej - ocenił Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce.
Wśród kilkudziesięciu osób zatrzymanych podczas akcji milicji i KGB znalazł się także Aleś Bialacki - człowiek legenda, jeden z najbardziej znanych obrońców praw człowieka na Białorusi.
Bialacki jest szefem Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna", które dokumentuje represje reżimu Alaksandra Łukaszenki. Spędził w białoruskim więzieniu wiele lat. Władze wcześniej zniszczyły już wolne media, teraz zamykają ostatnich, którzy się nie bali - tak uważają eksperci.
- Myślą, że w taki sposób, metodami stalinowskimi, uzyskają jakieś wsparcie lub przynajmniej bierność społeczną i będą mogli rządzić tyle, ile będą chcieli - skomentował Aleś Zarembiuk, prezes Fundacji "Białoruski Dom" w Warszawie.
"To głosowanie było przeciwko Łukaszence"
Od sfałszowanych wyborów prezydenckich na Białorusi minął blisko rok. Za kratami siedzi ponad 550 więźniów politycznych. Tysiące Białorusinów uciekło za granicę, ale represje nie zwalniają. Łukaszenka wszędzie widzi spiski i wrogów. O represjach zameldował na początku tygodnia prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi.
- Zaczęliśmy bardzo aktywne działania wobec tych wszystkich niekomercyjnych i pozarządowych organizacji, tych wszystkich tak zwanych zachodnich mediów, które nam tutaj niby dawały w prezencie demokrację, a faktycznie siłą krzewiły, nie demokrację, tylko terror - powiedział Alaksandr Łukaszenka podczas spotkania, chociaż to on zastrasza społeczeństwo.
Przyczyną konfliktu politycznego na Białorusi są zeszłoroczne wybory prezydenckie, które Łukaszenka w rzeczywistości przegrał. Niezależna organizacja "Głos" przy użyciu modeli matematycznych przeanalizowała wyniki głosowania. Korzystała z setek autentycznych, jeszcze nie sfałszowanych protokołów komisji wyborczych, których zdjęcia zrobiono w pierwszych godzinach po głosowaniu. Z nich jasno wynikało, że Łukaszenka uzyskał mniej głosów niż Swietłana Cichanouska
- Udało nam się policzyć i udowodnić, że Cichanouska zdobyła ponad 50 procent głosów i wygrała w pierwszej turze wyborów - wyjaśnił Paweł Liber z Platformy Głos.
Na pierwszej zorganizowanej po głosowaniu konferencji prasowej liderki opozycji nikt nie miał wątpliwości co do jej wygranej. - Już zwyciężyliśmy, bo pokonaliśmy swój strach - powiedziała 10 sierpnia 2020 roku Swiatłana Cichanouska, przywódczyni białoruskiej opozycji.
Jednak po wyborach władze rozpętały bezprecedensowe represje. Za opinię zamieszczoną w internecie można na długo trafić do więzienia.
- To głosowanie było przeciwko Łukaszence i, oczywiście, to jego dotknęło, i dlatego on jest taki mściwy - ocenił Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce.
Autor: Andrzej Zaucha / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: NEXTA