Naukowcy mówią o przełomie, pacjenci o nadziei. Australijscy lekarze osobom sparaliżowanym zdołali przywrócić władzę w rękach. Szansę na lepsze życie dała rekonstrukcja nerwów. Zabieg sam w sobie jest średnio skomplikowany i stosunkowo tani. Czy będzie więc powszechny?
Zjeżdżał na rowerze, wzniesienie skończyło się wcześniej, niż myślał. Zaczęło się życie na wózku. - Codziennie musi mnie ktoś umyć, ubrać, posadzić na wózek - mówi Artur Wachowicz, którego ręce nie działają. Widoki osób, którym przywrócono sprawność - przywracają nadzieję.
- Mojej lewej ręki używam częściej do podnoszenia przedmiotów i ruchów precyzyjnych. Nie jestem tego w stanie zrobić prawą ręką, za to w prawej mam więcej siły - mówi Paul, pacjent po nowatorskiej operacji. Do niedawna jego ręce ani drgnęły. Gdy złamał kręgosłup - też na rowerze - był całkowicie sparaliżowany.
- Bardzo ważny krok w dobrym kierunku, jeżeli uzyskano odpowiednią siłę ruchu, jeżeli uzyskano użyteczność ruchu - tłumaczy prof. Zbigniew Czernicki, neurochirurg ze Szpitala Bielańskiego w Warszawie.
Sukces lekarzy
A to właśnie udało się australijskim lekarzom. Trzynastu z szesnastu pacjentów - do tej pory sparaliżowanych - po nowatorskiej operacji samodzielnie je, obsługuje telefon i pisze na komputerze.
- Sztuczka, właściwie trochę taki podstęp wobec natury - ocenia prof. Wojciech Maksymowicz, neurochirurg z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie.
Chirurdzy wykorzystali bowiem coś co działa, by uruchomić to, co nie działa. Najpierw znaleźli nerwy, wychodzące z rdzenia kręgowego powyżej piątego kręgu. Wyodrębnili te, które sterują ręką, ale nie działają, oraz te, które działają, ale wykonują mniej ważne funkcje. Następnie przecięli je i połączyli.
- Te, które nie są od tego - nerwy, zaczynają działać tak, jakby były od tego, żeby poruszać - tłumaczy prof. Wojciech Maksymowicz.
To szansa dla tych, którzy kręgosłup złamali podczas skoku do wody, sportów wyczynowych czy wypadków samochodowych.
Kryteria
Australijscy lekarze postawili jednak kilka warunków: między innymi młody wiek czy maksymalnie półtora roku po urazie. Operacja jest stosunkowo tania, choć po niej - konieczna jest długa i żmudna rehabilitacja.
- Kiedy już zaczynamy czuć własne ciało, dochodzi do ćwiczeń czynnych, czyli samodzielnego poruszania ręką, wzmacniania siły mięśniowej - mówi Paweł Jendrzejewski, rehabilitant, fizjoterapeuta.
W Polsce tę metodę już się stosuje - przy uszkodzeniach nerwów twarzy.
- Na całym świecie jak się zbierze pojedyncze próby, rozdmucha się ten żar nadziei, to możliwe, że będzie to mogło być w przyszłości stosowane powszechniej - mówi prof. Wojciech Maksymowicz neurochirurg z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie.
Pan Artur odlicza dni do narodzin swojego dziecka. Chciałby choć trochę ruszać - choćby jedną ręką. - Zrobiłbym wszystko, żeby to się stało - mówi Artur Wachowicz.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24