Chciał poddać się eutanazji. Teraz skończył studia, zamierza pomagać innym ofiarom wypadków

17.06.2019 | Chciał poddać się eutanazji. Teraz skończył studia, zamierza pomagać innym ofiarom wypadków
17.06.2019 | Chciał poddać się eutanazji. Teraz skończył studia, zamierza pomagać innym ofiarom wypadków
Renata Kijowska | Fakty TVN
17.06.2019 | Chciał poddać się eutanazji. Teraz skończył studia, zamierza pomagać innym ofiarom wypadkówRenata Kijowska | Fakty TVN

Mało kto dziś pamięta, dlaczego jego historia lata temu stała się głośna. I dobrze - tak naprawdę liczy się to, co stało się później. Janusz Świtaj został sparaliżowany po wypadku i przykuty do wózka. Pomimo tego właśnie skończył studia. Pracuje, ma swoje pasje i plany na przyszłość.

Magister Janusz Świtaj otwiera gabinet psychologiczny, napawając się swoim sukcesem. Właśnie obronił pracę magisterską z psychologii. - Cieszę się tym, co przeżyłem, co osiągnąłem, co jeszcze przede mną - mówi.

Janusz Świtaj nie lubi wracać do czasów, gdy miał zupełnie inne plany. Po wypadku na motocyklu cierpiał tak, że prosił, by odłączono go od aparatury. - Kiedy? To jest najtrudniejsze pytanie z tych najbardziej trudnych - mówił w 2007 roku.

Anna Dymna pomogła Januszowi Świtajowi natychmiast. Porozmawiała z nim, dała mu pracę i sprzęt, który wyrwał Janusza z domu.

- Samotność jest najgorszym cierpieniem. A jak ludzie są obok, to nagle Janusz Świtaj staje się królem życia - tak Anna Dymna, prezes fundacji Mimo Wszystko, opisała pana Janusza Świtaja.

Janusz Świtaj został psychologiem, którego kiedyś mu zabrakło. Teraz wie, co by sobie powiedział, gdyby był swoim pierwszym pacjentem: "że przede wszystkim trzeba walczyć o każdy dzień i też nie wstydzić się prosić o pomoc". Na przykład o pomoc w zdobyciu wykształcenia.

- Chciał się pożegnać z życiem, ale podjął decyzję o studiowaniu, czyli ten wektor życia zmienił się o 180 stopni. I to była największa radość - mówi Ryszard Koziołek, prorektor ds. kształcenia i studentów Uniwersytetu Śląskiego.

Gdy zaczynał studia na Uniwersytecie Śląskim, nie wszyscy wierzyli, że dotrwa do końca semestru. A on zdawał egzamin za egzaminem. Uniwersytet przychylił nieba, zadbał o asystentów dla Janusza Świtaja. Pomogli mu na przykład z załatwianiem spraw w dziekanacie.

Jak każdy student

Janusz Świtaj był pilnym studentem, ale jednak "zawalił" jeden semestr. I dobrze - jak się okazało.

- Powiedział, że dopiero wtedy, jak zaliczył powtarzanie semestru, poczuł się jak prawdziwy student, to znaczy jak ktoś, wobec kogo stosuje się te same wymagania, jak wobec każdego studenta - wspomina Ryszard Koziołek.

- Ja widziałem, ile się Janusz uczył. Dzień i noc, ciągle, w jakimś stopniu z nim przeżywałem - mówi Benedykt Strzempek, jeden z asystentów Janusza Świtaja.

Pan Benedykt kiedyś był górnikiem, teraz zawodowo pomaga Januszowi. Przy okazji dokształca się. - Tyle się uczyłem, co tam czasami Januszowi czytałem, takie rzeczy, co mnie poprosił - mówi.

Janusz Świtaj zamierza ciężko pracować, pomagać. Gabinet mógłby być wirtualny, rozmowy mogłyby odbywać się przez komunikatory. - Rozmawiałbym przede wszystkim z osobami po ciężkich wypadkach komunikacyjnych - mówi.

- Mam taką cichą nadzieję, że jak on spróbuje z tym gabinetem, to może przyjdzie na studia doktoranckie - wyznaje prorektor Koziołek.

Magister Janusz Świtaj ma taki właśnie plan.

Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne Janusza Świtaja