To historia aptekarzy z Głuchołazów - jednej z pierwszych miejscowości zniszczonych przez powódź. Nie mają wody, nie mają jak sprzątnąć swoich lokali, ale walczą o leki dla swoich pacjentów. Wielu straciło je w powodzi, a to dla nich kwestia zdrowia, a czasem nawet życia.
W Głuchołazach, chociaż od przejścia kataklizmu minęło już sześć dni, sytuacja jest nadal dramatyczna - przede wszystkim dlatego, że nie ma bieżącej wody.
- Proszę spojrzeć na podłogę. Na pewno jest muł pod szafkami, bo tego nie odsłoniliśmy - mówi Katarzyna Gala, farmaceutka z Centrum Zdrowia Lekfarm w Głuchołazach. - Tę wodę, która nam chlupała, zbieraliśmy do wiader. Jak już zebraliśmy tę wodę, to zaczęliśmy usuwać ten szlam i potem aptekę myliśmy, niestety, tą brudną wodę - opowiada.
Trzeba było umyć lokal, żeby móc obsługiwać pacjentów. Potrzeby są ogromne, bo powódź zabrała ludziom także leki. Farmaceuci dobrze sobie z tego zdawali sprawę, więc zaraz po opadnięciu wody podjęli się uruchomienia swoich punktów.
W aptece "Przyjazna" stało pół metra wody, a straty są liczone w dziesiątkach tysięcy złotych.
- Nawet te leki, które gdzieś zabezpieczyłyśmy, postawiłyśmy na takich kufrach plastikowych, w kartonach, to nurt tej wody był tak silny, że wszystko powywracało, więc niektórych leków, które dałyśmy wyżej, nie udało się uratować - mówi Patrycja Kocoń, farmaceutka z apteki "Przyjazna" w Głuchołazach.
Ministerstwo Zdrowia: 10 aptek zostało zalanych lub podtopionych
Niektórzy aptekarze starali się już w poniedziałek, na drugi dzień po wielkiej fali, otworzyć apteki. Wtedy jeszcze nie tylko bez wody, ale i bez prądu.
- Prąd dostarczyliśmy sobie poprzez uruchomienie agregatu, który udało się załatwić. Światło w aptece z halogenika, którego wziąłem z domu - informuje Marcin Gala, farmaceuta z Apteki św. Franciszka w Głuchołazach.
- Przede wszystkim przychodzili do nas ludzie, którzy stracili wszystkie leki, w ogóle cały swój dorobek życia. To były leki, które obniżają ciśnienie. Mnóstwo osób, które potrzebowało leków przeciwcukrzycowych - zaznacza Katarzyna Gala.
Ministerstwo Zdrowia oblicza, że w województwach dolnośląskim i opolskim 10 aptek zostało zalanych lub podtopionych. Kolejnych dwadzieścia jest zamkniętych dlatego, że właściciele i pracownicy ratują swoje miasta i domy.
- Staramy się pomóc w każdym momencie, jesteśmy w stałym kontakcie z aptekarzami. Zgłaszają brak wody, zgłaszają brak środków czystości, bo, niestety, miasto ciągle jest odcięte od wody - przekazuje Michał Kachnic z Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Władze miasta potwierdzają: nadal jest źle. - Tutaj najważniejszą informacją, determinującą wszystkie inne działania, jest fakt, że zostało zniszczone główne ujęcie wody - mówi burmistrz Głuchołazów Paweł Szymkowicz.
W tej chwili prowadzone są działania, żeby sieć wodociągową jak najszybciej podłączyć do alternatywnych ujęć wody.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24