Laureat Pokojowej Nagrody Nobla Aleś Białacki został skazany przez reżimowy sąd na Białorusi na 10 lat kolonii karnej. Proces Białackiego i trzech innych działaczy opozycyjnego stowarzyszenia "Wiasna" był w oczywisty sposób motywowany polityczne.
Niezależne media nie są wpuszczane do białoruskich sądów. Zwłaszcza w przypadku wyroku na takiego człowieka - Alesia Białackiego. - Aleś Białacki to sumienie białoruskiego narodu. Człowiek, który całe życie poświęcił obronie praw człowieka w Białorusi - mówi Natalia Radina, białoruska działaczka opozycyjna.
Właśnie za to, gdy już siedział za kratami, Aleś Białacki dostał w 2022 roku pokojową nagrodę Nobla wraz z obrońcami praw człowieka z Rosji i Ukrainy. Teraz za to samo został skazany na 10 lat. Jego trzej współpracownicy dostali od 7 do 9 lat. Oficjalnie za przemyt pieniędzy i finansowanie protestów.
Kilka miesięcy przed aresztowaniem tak opowiadał o działalności swojego Centrum Praw Człowieka "Wiasna". - My prowadzimy niebezpieczną dla władzy działalność. Dokumentujemy dowody tortur. Władze bardzo by nie chciały, żeby ta informacja została upubliczniona i przeanalizowana - mówił Białacki.
Oficjalnie na Białorusi jest półtora tysiąca więźniów politycznych, ale obserwatorzy mówią, że znacznie więcej. Białoruski dyktator uruchomił machinę represji po wielkich protestach przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim w 2020 roku. O ich losie informował właśnie Białacki, który był legendą na Białorusi na długo przed Łukaszenką.
- Jakby nie był odważny, jakby nie był twardy, to nie zdecydowałby się walczyć na początku lat 80. o wolną i demokratyczną Białoruś w Związku Radzieckim. To jeszcze też nie był jeszcze Związek Radziecki Gorbaczowa, tylko tych KGB-istów, którzy byli przed nim, i Breżniewa - podkreśla Aleś Zarembiuk, prezes fundacji "Dom Białoruski w Warszawie".
Serce dla kraju
Aleś Białacki studiował filologię białoruską w czasach, gdy sądzono, że języka białoruskiego już nie ma, a Białorusini mówią wyłącznie po rosyjsku. Przed aresztowaniem latem 2021 roku mógł zostać za granicą, ale wrócił. - Ja z nim rozmawiałem parę tygodni przed jego aresztowaniem, w Genewie. On mówi tak "ja nie mogę zostawić swoich ludzi. Kiedy mnie posadzą, to posadzą, ale ja będę z naszymi ludźmi" - mówi Franak Wiaczorka, główny doradca Swiatłany Cichanouskiej.
Białoruska opozycja wzywa, by zamiast słów współczucia Europa zamknęła granice i przestała handlować z Mińskiem. - Ja rozumiem, że to jest ciężka decyzja dla tych ludzi, którzy mieszkają koło granicy, ale proszę nas zrozumieć. Kiedy mamy tysiące więźniów politycznych, kiedy ich mordują i torturują każdego dnia - tłumaczy Paweł Łatuszka, zastępca szefa opozycyjnego rządu przejściowego Białorusi.
Wśród więźniów na Białorusi jest Andrzej Poczobut, dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi. Odwołał się od niedawnego wyroku 8 lat ciężkiego łagru, ale z więzienia napisał niepokojący list, sugerujący, że jest bezwzględnie traktowany.
Autor: Andrzej Zaucha / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Bełta