Profesor Marcin Moniuszko zrezygnował z funkcji przewodniczącego Rady Agencji Badań Medycznych. Chodzi o potencjalny konflikt interesów, nieprzejrzystość, możliwe nadużycia, wielkie pieniądze na granty. O konflikt interesów oskarżany jest również były szef Agencji Radosław Sierpiński. ABM to kolejna instytucja, wokół które narastają podejrzenia, że mogło w niej dojść do korupcji.
Profesor Marcin Moniuszko zrezygnował z funkcji przewodniczącego Rady Agencji Badań Medycznych. Jego uczelnia - Uniwersytet Medyczny w Białymstoku - dostała od Agencji grant na badania, o który on wnioskował. Pojawiły się zarzuty o konflikt interesów. Profesor nie czuje się winny i zapewnia, że nie pobierał z tytułu realizacji grantu żadnego wynagrodzenia.
- Członkowie Rady są całkowicie odcięci, zgodnie z ustawą o ABM, od postępowania konkursowego. Nie mają żadnych możliwości ani technicznych, ani teoretycznych, wpływania na jakiekolwiek decyzje - komentuje profesor Moniuszko.
Członek Rady ABM formalnie nie wpływa na decyzje konkursowe Agencji, ale w takich instytucjach liczą się też kontakty nieformalne. - Polega to na tym, że można wywierać wpływ nawet związany z wydatkowaniem pieniędzy publicznych, kiedy nie jest się bezpośrednio do tego umocowanym, czy nie ma się pełnej decyzyjności - mówi Krzysztof Izdebski z Fundacji im. Stefana Batorego.
Sprawa byłego szefa Agencji
Członek Rady ABM-u może mieć też łatwiejszy dostęp do informacji, o tym, kiedy i jaki konkurs zostanie przez Agencję ogłoszony. Profesor Jacek Jassem z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku podaje przykład konkursu dla kilku ośrodków ogłoszonego niegdyś przez Agencję. - Konkurs zostaje ogłoszony z terminem 6-tygodniowym składania wniosków, a to składanie wniosków zaczyna się w dniu ogłoszenia. To jest sytuacja nieprawdopodobna, bo nikt nie złoży uczciwego grantu w ciągu 6 tygodni - wskazuje profesor Jassem.
Złożenie wniosku o taki grant wymaga uzyskania wielu zgód, między innymi komisji etycznych, stworzenia konsorcjów i podpisania umów. - Zachodzi zatem podejrzenie, że niektóre instytucje, potencjalnie zainteresowane grantem, które wiedzą wcześniej o takim konkursie, są na uprzywilejowanej pozycji. Ja nie chciałem brać udziału w tego typu rywalizacji - zwraca uwagę profesor z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Marcin Moniuszko nie był jedynym członkiem Rady Agencji Badań Medycznych, który występował o granty w imieniu swojej instytucji. O działania w ramach konfliktu interesów oskarżany jest również były szef Agencji Radosław Sierpiński, który brał udział w przyznawaniu dużych kwot pieniędzy firmom powiązanym z rodziną swojego patrona Łukasza Szumowskiego, ówczesnego ministra zdrowia, który go zatrudnił na tym stanowisku.
Czytaj więcej: Najpierw odwołanie, teraz wniosek do prokuratury. Komisja zdrowia zajęła się sprawą byłego szefa Agencji Badań Medycznych
- Widać takie wąskie grono przyjaciół królika, które korzystało z tych setek milionów złotych. Uczelnie, które dostawały ogromne środki, inne nie mogły się dostać po te środki, a w tym wszystkim zawsze wirował duet Szumowski-Sierpiński - podkreśla Bartosz Arłukowicz, poseł Platformy Obywatelskiej, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia.
Sprawą zajmowała się już Najwyższa Izba Kontroli, teraz działalność Agencji Badań Medycznych sprawdza sejmowa Komisja Zdrowia.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN