Dzieci po samobójczych próbach w polskich szpitalach leżą na materacach na podłodze. To nie są warunki, w których stan dzieci może się polepszać. W całej Polsce przemęczony personel zwalnia się z pracy, przepełnione oddziały wstrzymują przyjęcia, ale karetki nie przestają przywozić kolejnych dzieci w dramatycznym stanie. W przyszłym roku pierwszych pacjentów ma przyjąć Centrum Psychiatrii Dzieci i Młodzieży.
Osobiste rzeczy w plastikowym pudełku i spanie na podłodze w korytarzu - tak się w Polsce leczy dzieci z problemami psychiatrycznymi. - Nie mamy już fizycznie możliwości położenia więcej materacy na korytarzach w oddziale - wyjaśnia Monika Wanke-Rytt, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W szpitalu WUM łóżek na psychiatrii dziecięcej jest 20, pacjentów dwa razy więcej. Kątem na podłodze śpią dzieci po próbach samobójczych. - Dla nas najtrudniejsze jest przetrwać po prostu. Dyżury są 12-godzinne. Na takim przeludnieniu ciężko jest zadbać o bezpieczeństwo pacjentów. Żyjemy cały czas w strachu, że coś kiedyś nie dopatrzymy, nie dopilnujemy i może się zdarzyć nieszczęście - mówi Krzysztof Filip, pielęgniarz oddziałowy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
To nie są warunki, w których stan dzieci może się polepszać. - Dramatycznie utrudnia leczenie i utrudnia funkcjonowanie zarówno pacjentów, jak i personelu - wyjaśnia Anna Herman, specjalistka psychiatrii dzieci i młodzieży w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
To nie jest pojedynczy problem jednego szpitala. W całej Polsce przemęczony personel zwalnia się z pracy, przepełnione oddziały wstrzymują przyjęcia, ale karetki nie przestają przywozić kolejnych dzieci w dramatycznym stanie. - U nas nie ma miejsca. Staramy się szukać tych miejsc w innych ośrodkach, ale słyszymy, że za chwilę nie będzie z kim rozmawiać, bo inne ośrodki idą krok dalej. Nie tyle wstrzymują przyjęcia, co wypowiadają umowy z NFZ - tłumaczy Mariusz Kaszubowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku.
W niektórych szpitalach obłożenie przekracza już 300 procent. Prawie pół miliona dzieci - tylko do szóstego roku życia - ma w Polsce stwierdzone różne zaburzenia rozwojowe. Pandemia pogorszyła i tak fatalną już sytuację. - Porównując na przykład lata 2020, 2021, liczba prób samobójczych przed 18. rokiem życia wzrosła o 77 procent - przekazuje profesor Agnieszka Słopień, kierowniczka Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży w Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Centrum Psychiatrii Dzieci i Młodzieży
Psychiatria dziecięca w Polsce wymaga gruntownej przebudowy. - Zależy nam na tym, żeby trochę odczarować tę chorobę, żeby pokazać, że to nie jest żadna fanaberia, że ktoś ma problemy - wyjaśnia Katarzyna Kolenda-Zaleska, reporterka "Faktów" TVN i prezes Fundacji TVN.
Na terenie Centrum Zdrowia Dziecka powstaje Centrum Psychiatrii Dzieci i Młodzieży - dzięki darczyńcom Fundacji TVN.
- O psychiatrii dziecięcej mówiliśmy w naszych programach, na naszych antenach, teraz robimy coś, co jest też takie namacalne - mówi Kasia Kieli, przewodnicząca Rady Fundacji TVN i prezes TVN.
Wmurowano już akt erekcyjny. Za rok to miejsce ma wypełnić się pacjentami i personelem. - Pozyskujemy nowych psychiatrów, pozyskujemy pielęgniarki psychiatryczne, o które jest bardzo trudno i również szkolimy - wylicza doktor Marek Migdał, dyrektor Instytutu "Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka".
Od czegoś trzeba zacząć, ale na pewno na tym nie poprzestać. - Będziemy też budować w całej Polsce gabinety psychologiczno-psychiatryczne, po to, żeby właśnie pomagać dzieciakom, które nie dotrą tutaj - wyjaśnia Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24