Legalizacji polowania z łukiem domaga się Polski Związek Łowiecki. Łucznicy chcą wrócić do lasów i polować na przykład na dziki. Do tej krwawej zabawy chcą zaprosić dzieci.
Łucznicy w Polsce na razie mogą strzelać tylko do tarczy. Ci z nich, którzy są myśliwymi, chcą jednak wrócić do lasu, by polować. - Mamy świętego Huberta przedstawianego na starych rycinach z łukiem, nie z bronią palną - argumentuje myśliwy Aleksander Jarmoszko.
Łuczników takich jak pan Aleksander jest w Polsce ponad 300. Wszystkich myśliwych jest 120 tysięcy. Obrońcy praw zwierząt ujawnili właśnie pismo Polskiego Związku Łowieckiego do ministra środowiska z propozycją zmian w prawie.
- Robią to po cichu, za plecami, próbując się dogadać z ministerstwem środowiska, to jest mocno nie fair wobec społeczeństwa - mówi Tomasz Zdrojewski z "Niech żyją!" - kampanii społecznej na rzecz zaprzestania polowania na ptaki.
Minister środowiska Henryk Kowalczyk, który z myśliwymi świętował Hubertusa, unika tematu jak ognia.
Kwestia ASF
Legalizacja polowań z łukiem budzi dużo kontrowersji.
- Polowanie z łukiem nie tylko w mieście, ale w tak zwanych ośrodkach hodowli zwierzyny, czyli w najcenniejszych przyrodniczo terenach Polski, to jest nie do pomyślenia, na terenach takich jak Puszcza Białowieska, Bieszczady - tłumaczy Tomasz Zdrojewski.
- Polska partia myśliwych, bo tak można nazwać grono zwolenników łowiectwa, próbuje zepsuć dobrą nowelizację prawa, którą udało się osiągnąć w tym roku - dodaje Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.
Pretekstem do zmian w prawie łowieckim ma być bardziej skuteczna walka z ASF (afrykańskim pomorem świń). - Te dziki muszą być po prostu wybite wszystkie - przekonywał 30 sierpnia minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Strzała w serce
Łucznicy uprawnienia zdobywają w Polsce, ale polują za granicą. Najbliżej im polować na Słowacji.
- Nawet 50 procent zwierząt, na które się poluje z łuku, to są tak zwane postrzałki, mówiąc językiem łowieckim, czyli zwierzęta, które zostały ranne i przeżyły polowanie - mówi Robert Jurszo z OKO.press.
- Niektórzy mogą sobie wyobrażać, że zaraz w lasach będzie tysiąc łuczników, będą robić same problemy. Myślę, że nie - uspokaja Aleksander Jarmoszko.
Ale łuk to nie wszystko. Myśliwi chcą też, by na polowania znowu mogły chodzić dzieci.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN