Pilnują stada dzień i noc. W azylu w Cyganówce obrońcy zwierząt organizują warty i zbierają podpisy pod apelem do starosty o wstrzymanie odstrzału dzików. Chcą też, by minister rolnictwa wycofał się z pomysłu odstrzału tysięcy dzików w całej Polsce.
Stała warta, a pod telefonami kilkadziesiąt osób, które gotowe są stanąć w obronie azylu w Cyganówce. Żaden myśliwy i żaden weterynarz, który ma nakaz odstrzału, się tu nie przeciśnie.
- Zrobimy petycję na skalę krajową żeby tego zaprzestać i prowadzić działania tak, jak jest zapisane w dyrektywach unijnych. Można robić badania, a nie zabijać - twierdzi Dariusz Fabijański z fundacji Animal Rescue Polska.
Wolontariusze z fundacji "Animal Rescue Polska" zbierają podpisy w obronie dzików. Muszą chronić hodowlę przed prewencyjnym odstrzałem. W miejscach takich jak Cyganówka dziki hodowlane mogłyby zarazić się ASF tylko od dzikiego dzika i to tylko wtedy, gdyby ten sforsował wcześniej podwójne ogrodzenie.
- Tutaj jest kwestia dobrego nadzoru i dobrego zabezpieczenia. Te dziki spokojnie mogą sobie tam żyć i nie być narażone na chorobę - mówił Michał Łukaszewicz z nadleśnictwa Supraśl.
"Dziki siedzą w kukurydzy i się śmieją"
Jednak we wszystkich podobnych miejscach powiało trwogą, bo po Ranczu Kupały w Hajnówce, gdzie na polecenie weterynarza myśliwy wybił świnio-dziki i po Cyganówce, gdzie taki zamiar na razie udało się powstrzymać, na celowniku może się znaleźć każde miejsce, w którym jest choć jeden dzik lub jakiekolwiek inne dzikie zwierzę do dzika podobne.
W okolicach Cyganówki nie ma ani jednej świni hodowlanej. Najbliższe ognisko ASF stwierdzono 30 km dalej. Mimo to urzędnicy już się zasadzili.
Jest problem, bo nie ma woli do działania. Oficjalnie do nagonki na dziki nikt się nie przyznaje, ale minister rolnictwa ponownie pogonił myśliwych do wybicia dzików w całej Polsce.
- Apeluje do myśliwych, żeby rozpoczęli skuteczny odstrzał dzików. Przegapili wiele miesięcy, kiedy nie było kukurydzy na polach. Teraz znowu się pojawiła kukurydza i znowu jest problem, bo dziki siedzą w kukurydzy i się śmieją - stwierdził Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Środowisko obrońców praw zwierząt jest przerażone, bo wykorzenienie z Polski całego gatunku zaburzy ekosystemem i zachęci do zajęcia miejsca przez te naprawdę groźne zza wschodniej granicy.
"Nie chcą strzelać do dzików"
- Dzik jest inżynierem lasu. On tak naprawdę odbudowuje las, sprzyja odnowieniom naturalnym, przeciwdziała rozwojowi gatunków, które uznawane są za szkodliwe odmiany owadów i pędraków - tłumaczył Paweł Średziński z fundacji "Dziedzictwo Przyrodnicze".
Minister służy myśliwym od zaraz i nie tylko amunicją.
- Minister środowiska wyraził zgodę na stosowanie celowników optycznych, termicznych, termowizji, jakiejś noktowizji, ale jeśli myśliwi nie chcą strzelać to nikt nie jest w stanie tego zrobić. Wojsko się do tego nie nadaje. Wojsko jest do innych celów powołane niż do tego, żeby chodzić po lasach i strzelać do dzików - mówi minister Ardanowski.
W Polsce żyje około 200 tysięcy dzików. Polski Związek Łowiecki w oświadczył, że nie będzie wchodzić z ministrem w polemikę.
- Nie chcą strzelać do dzików. Nie wiem, czy to jest obraza na rząd, czy niechęć do polowania - zastanawiał się minister Ardanowski.
Może po prostu nie chcą uczestniczyć w jatce.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN