Mały Oliwier już rok czeka na serce i już rok nie rusza się ze szpitala. W jego pięcioletnim życiu ten rok to cała wieczność, a cały problem polega na tym, że w prawie 40-milionowym kraju serca dla niego nie ma. Organów do przeszczepów wciąż jest w Polsce za mało - lekarze pokazują statystyki, a mama Oliwiera prosi: pomóżcie mi uratować dziecko.
Oliwier Staniszewski ma trwale uszkodzone serce, dlatego jest podpięty na stałe do pompy, która bez przerwy tłoczy dla niego krew. Ponieważ ta sytuacja grozi zakażeniem, niemal cały czas od roku dziecko dostaje antybiotyki i czeka na przeszczep - bez rezultatu.
- Proszę sobie wyobrazić, że ten chłopczyk z mamą nie opuszcza tego oddziału od roku. Za dwa tygodnie minie konkretnie rok. W związku z tym musi się znaleźć możliwość pozyskania serca. Bo w 40-milionowym kraju takie sytuacje są i te narządy są możliwe do pozyskania. Reszta zależy od ludzi, od personelu medycznego - mówi prof. Bohdan Maruszewski, kierownik kliniki kardiochirurgii w Centrum Zdrowia Dziecka.
Bez zdrowego serca, bez dobrego dotlenienia, organizm nie jest w stanie właściwie się rozwijać. Oliwier waży tyle, co dwu-trzylatek: zaledwie trzynaście kilogramów. Ma tylko 96 centymetrów wzrostu. Aż trudno uwierzyć, że za tydzień skończy pięć lat.
- Piąte urodziny Oliwiera, które spędzimy w szpitalu, będzie tort i mała uroczystość - mówi Agnieszka Staniszewska, mama Oliwiera. Przyznaje, że nie myślała, że tyle czasu spędzą w szpitalu.
Mało pobrań narządów
Trudno serce znaleźć dla Oliwiera, bo chłopiec ma rzadką grupę krwi: zero minus. Do tego musi to być mały narząd od zmarłego dziecka. Ten problem pokazuje statystyka. W Polsce po prostu pobiera się mało narządów. W Europie na milion mieszkańców średnio przypada dwudziestu jeden zmarłych dawców narządów, w Polsce nie ma ich nawet piętnastu.
- Mamy białe plamy, gdzie tak naprawdę nigdy dotąd nie udało się pozyskać narządów do przeszczepu. To nie znaczy, że tam tych narządów nie było. To znaczy, że to jest zaniedbanie sytuacji, która może uratować czyjeś życie - tłumaczy prof. Bohdan Maruszewski.
Najgorzej jest w województwach świętokrzyskim, małopolskim, łódzkim i podkarpackim. W tym ostatnim pobrań na milion mieszkańców jest zaledwie pięć.
- Drodzy lekarze, prosimy was, abyście pomogli uratować nasze dziecko, bo to zależy tak naprawdę w dużej mierze od was, od waszej dobrej woli - apeluje mama Oliwiera.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24