W Mikołajowie rosyjskie rakiety spadły na bloki i centrum handlowe. - Usłyszeliśmy potężny huk, który wstrząsnął całym miastem - relacjonuje reporter "Faktów" TVN, który był osiem kilometrów od miejsca wybuchu. Rosja, która wciąż atakuje cywilów, sama na froncie ma potężne straty. Od początku wojny Moskwa straciła 200 tysięcy żołnierzy.
Dwie potężne eksplozje wstrząsnęły w środę Mikołajowem na południu Ukrainy. Rosyjskie rakiety nadleciały znad morza. Ukraińska straż pożarna pokazała zniszczenia, jakich dokonały w mieście. - Kompletnie zniszczone zostało centrum handlowe i salon samochodowy znajdujący się naprzeciwko. Na miejscu wciąż można znaleźć części rosyjskie pocisku. Choć nasz hotel ekipy znajduje się ponad osiem kilometrów od miejsca bombardowania, to około 23:20 usłyszeliśmy potężny huk, który wstrząsnął całym miastem - relacjonuje reporter "Faktów" TVN Paweł Szot.
Gdy jesienią Ukraińcy pod Chersoniem odrzucili rosyjską armię za Dniepr, w Mikołajowie zrobiło się o wiele bezpieczniej. Jego mieszkańcy zaczęli wracać do swoich mieszkań. - Od stycznia tego roku zaczęliśmy pracować w pełnym wymiarze, życie zaczęło wracać do normy, ludzie ponownie kupowali meble. A teraz znów życie w zawieszeniu - mówi Oleksandr Munch, właściciel centrum handlowego w Mikołajowie.
Rosyjskie rakiety uszkodziły także sześć bloków mieszkalnych. Cudem tylko jedna osoba została ranna. - Była potężna fala uderzeniowa, błysk. Okna wyleciały, rzeczy leżą rozrzucone po całym mieszkaniu. Na szczęście wszyscy żyją - opowiada Antonina, mieszkanka Mikołajowa.
Niemal co noc Rosja dokonuje zmasowanych ataków rakietowych, czym - według ekspertów - chce osłabić ducha Ukraińców. Ale to Ukraina łamie kręgosłup agresora. Przede wszystkim pod Bachmutem. - Udało się nam tutaj przełamać bieg wydarzeń i wróg wokół Bachmutu przeszedł do obrony - mówi Maksym Żorin, dowódca brygady szturmowej.
Straty agresora
Według danych ukraińskiego sztabu generalnego od początku wojny zabito 200 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Dowódca sił zbrojnych Ukrainy w wywiadzie dla ukraińskiej telewizji przypomniał, że Związek Radziecki stracił w Afganistanie 15 tysięcy żołnierzy i rzuciło go to na kolana. - Rosyjskie straty są obecnie o wiele większe, a jednak nie powstrzymuje ich to od dalszej wojny. Wniosek jest tylko jeden. Najtańsze, co w tamtym kraju jest, to właśnie ludzkie życie - uważa Wałerij Załużny, naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy.
Straty powodują, że rosyjska armia w Ukrainie jest coraz gorzej wyszkolona i wyposażona. - Wśród zabitych żołnierzy Rosja straciła bardzo wielu zawodowych wojskowych. Ona może oczywiście zmobilizować jeszcze 200 tysięcy ludzi, ale będą mieli zupełnie inną zdolność bojową - ocenia Oleksandr Musijenko, ekspert wojskowy.
Rosja straciła też niewiarygodne ilości broni, przede wszystkim pancernej. Prawie 2000 czołgów, 3500 transporterów opancerzonych, a także 800 systemów artyleryjskich i 170 samolotów i śmigłowców. - Mówimy w zasadzie o utracie zdolności bojowych na poziomie 50, 60, w niektórych przypadkach nawet 70 procent potencjału bojowego poszczególnych pułków oraz brygad. To są w zasadzie straty katastrofalne - zauważa Konrad Muzyka, ekspert do spraw wojskowości, dyrektor firmy Rochan Consulting.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN