Szkoła Podstawowa numer 113 we Wrocławiu wprowadziła 1 kwietnia dla uczniów zakaz używania smartfonów - również na przerwach. Zakaz obowiązuje od kilkunastu dni.
Sprzeciwu nie było słychać, za to wreszcie na przerwach było słychać hałas, ku radości nauczycieli. - Podczas przerwy szkoła tak jakby zamierała. Wszyscy siedzieli, podpierali ściany, zaglądali do tych telefonów, no i generalnie grali, głównie grali - relacjonuje Marta Hołub, dyrektorka Szkoły Podstawowej numer 113 we Wrocławiu.
Teraz po wejściu do szkoły smartfon musi zostać w plecaku. Czy to się uczniom podoba, czy nie podoba. - Plusy są takie, że też jest więcej czasu na rozmawianie z przyjaciółmi - przyznaje Milena, uczennica.
ZOBACZ TEŻ: "Można walczyć o swoją przyszłość". Jeszcze dwa tygodnie na zgłoszenia do konkursu dla maturzystów
Szkoła Podstawowa numer 113 we Wrocławiu zakaz korzystania z telefonów przez uczniów wprowadziła pierwszego kwietnia w prima aprilis, ale to nie był żart. - Można ich, oczywiście, używać na lekcji w celach edukacyjnych. Można zadzwonić do domu, pod warunkiem, że zgłosi się ten fakt nauczycielowi - wymienia Hołub.
- No, niektórzy łamią te zasady, ale dostaliśmy taki komunikat od pani dyrektor, że jak ktoś będzie używał, to po prostu dostanie nieodpowiednie zachowanie - przyznaje Jaśmina.
W sieci doskonale się poruszają. W rzeczywistości zbyt często są wycofani
To była wspólna decyzja nauczycieli, rodziców, ale też uczniów. Pomysłodawcą debaty na ten temat była dyrektorka szkoły. Wcześniej dzieci mogły korzystać ze smartfonów tylko na jednej przerwie, ale to nie zdało egzaminu. - Wszyscy siedzieli wpatrzeni tylko w telefon, już zauważyliśmy takie dziwne pozycje, przygarbienia - opowiada Adrian Nowotnik, nauczyciel. - To był tylko pozorny spokój, dlatego że to, co działo się w głowach dzieci, obserwowaliśmy na kolejnej lekcji: brak koncentracji, myślenie o przerwanej grze - mówi Hołub.
Nauczyciele zauważyli, że uczniowie są rozkojarzeni, gorzej się uczą i wpływa to negatywnie na ich zdrowie. - Oprócz wzroku, problemów z postawą czy z mową, są też tak naprawdę problemy emocjonalno-społeczne - wymienia Martyna Borecka, pedagog w szkole.
W sieci doskonale się poruszają. W rzeczywistości zbyt często są nieśmiali, wycofani, nie potrafią rozmawiać z rówieśnikami. - Nie mają innego pomysłu, jak mogą spędzić wolny czas bez telefonu. Ostatnio miałam tutaj ucznia, który mnie spytał, czy mogę mu poradzić, co może robić w wolnym czasie, kiedy nie można sięgać po telefon - mówi Borecka. Bo wolny czas spędzają w wirtualnym świecie.
"Są badania, które wskazują, że smartfony uzależniają tak jak narkotyk"
- Mam taką aplikację, że rodzice mi tam ustawiają, ile mogę spędzać. Mogę spędzać trzy godziny, ale spędzam jakoś dwie, ale tak z przerwami - mówi Milena. - Są też takie dzieci, które nie potrafią nawet kilku minut wytrzymać bez telefonu - przyznaje Igor.
- Takie sięganie po telefon to już jest dla nich nawyk. Ja tutaj przed chwilą też miałam takiego ucznia, który złapał za ten telefon, nie wyciągnął go, bo mnie zobaczył, ale powiedział mi "to już dla mnie nawyk. Ja nawet nie myślę o tym, że ja za ten telefon łapię - opowiada Borecka.
Zdaniem psychologów coraz częściej to już uzależnienie. - Są badania, które wskazują, że smartfony uzależniają tak jak narkotyki. Mówiąc tak kolokwialnie, dzieci po prostu ćpają w szkołach - mówi Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
- Fonoholizm jest w tej chwili uznany za taką samą chorobę jak uzależnienie od hazardu - informuje Czesław Michalczyk, psycholog.
Podobne zakazy są we Francji, Szwecji czy Holandii. Petycja do ministrów
Instytut Spraw Obywatelskich chce wprowadzenia całkowitego zakazu korzystania z telefonów we wszystkich szkołach, bez wyjątku. W tej sprawie zbiera podpisy pod petycją, która ma trafić do Ministerstwa Edukacji i Ministerstwa Cyfryzacji. Takie zakazy obowiązują między innymi we Francji, Hiszpanii, Szwecji, czy Holandii.
- Dostajemy informację od nauczycieli, że jeżeli szkoła sama sobie reguluje te kwestie, to część rodziców, jeden rodzic w klasie czy szkole, grozi dyrekcji skierowaniem sprawy do sądu - zwraca uwagę Górski. Na odpowiedź Ministerstwa Edukacji nie trzeba było długo czekać.
- Ministerstwo nie będzie w tej chwili wprowadzało żadnego odgórnego nakazu. To regulują statuty szkoły. Po to między innymi powstał przy ministrze Rzecznik Praw i Obowiązków Ucznia, żeby również wesprzeć szkoły w dobrej organizacji statutów - mówi Barbara Nowacka, ministra edukacji.
- Zakaz używania telefonów w szkołach jest bardzo dobrym pomysłem - uważa Michalczyk. Jak dodają psycholodzy, ważniejsza jest edukacja i profilaktyka, a dobry przykład powinni dawać dorośli. - Powinniśmy uczyć dzieci korzystania w sposób rozsądny (z telefonów - red.) - dodaje Michalczyk.
Po dwóch tygodniach od wprowadzenia zmian w tej wrocławskiej szkole efekty widać i słychać. - Byłam taka bardziej rozkojarzona, a tak to teraz jest lepiej - przyznaje jedna z uczennic.
- Zgłaszają nam, że na przykład poznają kogoś z innej klasy. Do tej pory było tego zdecydowanie mniej - mówi Borecka. - Powoli uczniowie bedą się przyzwyczajać i to wejdzie tak w nawyk, że wydaje mi się: może będziemy jakimś przykładem dla Wrocławia - komentuje Nowotnik.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24