W kancelarii premiera trwa zbieranie środków na grudniową wypłatę wynagrodzeń dla pracowników. Okazuje się, że brakuje trzech milionów złotych. Jak stwierdził nowy szef kancelarii premiera Jan Grabiec, tych pieniędzy po prostu nie ma. Według niego powodem braków mają być między innymi odprawy dla tzw. dwutygodniowego rządu, które nie zostały przewidziane w projekcie budżetu.
- Środki, które zostały w budżecie, nie wystarczą na to, żeby w grudniu zapłacić wynagrodzenia - mówi Jan Grabiec, szef kancelarii premiera. Bilans otwarcia w kancelarii premiera jest mocno na minusie. Minister Grabiec mówi o trzech brakujących milionach. - Zwróciłem się już do ministra finansów o przesunięcie środków. Tak, żeby można było zrealizować te po prostu zwykłe, codzienne wypłaty - dodaje Jan Grabiec.
Załatanie dziury to nie wszystko. Będzie szczegółowa kontrola i możliwe konsekwencje. - Na podstawie prawa przeprowadzone bardzo skutecznie, szybko - wyjaśnia Andrzej Halicki, europoseł PO. Chodzi o dyscyplinę finansów publicznych i sprawdzenie, czy wydatki w ramach budżetu kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego były zgodne z prawem.
- Nie wiem, niech to minister Grabiec wyjaśni, skąd te braki, skoro już tam rządzi. Natomiast jeśli sugeruje, że to wynika z tego, że ludziom za jakąś pracę zapłacono, to zwracam uwagę na to, że w Polsce Kodeks pracy obowiązuje - mówi Jarosław Sellin z PiS. Były wiceminister byłego rządu powtarza to, co w mediach społecznościowych napisał były rzecznik prasowy Piotr Müller, który zdecydował się odpowiedzieć na zarzuty nowego kierownictwa kancelarii. "Wypłata świadczeń pracowniczych dla zwykłych urzędników wynika z przepisów prawa pracy. Okresy wypowiedzenia itd. Podobnie jak dla najważniejszych stanowisk państwowych. I tak np. z tego, co pamiętam, jak @donaldtusk odchodził z funkcji premiera, to miał wypłacony ekwiwalent za około 100 dni niewykorzystanego urlopu. Takie przepisy" - napisał w mediach społecznościowych.
Budżetowe braki
Minister Grabiec wskazał trzy prawdopodobne źródła dziury w budżecie. Najwięcej pochłonąć miały odprawy i ekwiwalenty za niewykorzystany urlop dla odchodzących z kancelarii pracowników różnego szczebla. Do tego nieprzewidziane wydatki na dwutygodniowy rząd Mateusza Morawieckiego i wynagrodzenia dla ponad stu osób zatrudnionych przed i w trakcie kampanii wyborczej. - Będziemy badać szczegółowo, jakie były ich kompetencje i jakie zadania wykonywali - zapowiada Grabiec. - Cała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów była zaprzęgnięta w kampanię Prawa i Sprawiedliwości. Pewnie były dodatkowe nagrody, dodatkowe premie, wydatki ponad miarę - zaznacza Tomasz Trela z Nowej Lewicy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Zmiana władzy również w takiej odsłonie". "Ministra" w notatce dla Barbary Nowackiej
- Jak ja ustępowałem, to zostawiłem górkę pieniędzy - zauważa Marek Belka, były premier. Dodaje on też, że taki był właśnie niepisany zwyczaj. - Po to, żeby nowy rząd nie musiał zaczynać od zera - tłumaczy. Z nowego rządu słychać, że to brak kompetencji, albo celowe działanie odchodzącej władzy. Nowi ministrowie też sprawdzają budżety swoich resortów. - Te dwa tygodnie przejściowego rządu, tymczasowego rządu, doprowadziły do tego, że pełnomocnictwa powygasały, że nie były płacone rachunki na bieżąco, że umowy nie były podpisywane - wylicza Krzysztof Gawkowski.
Problemu nie dostrzegają jednak politycy, którzy właśnie oddali władzę. - Jest rzeczą oczywistą, że kiedy na przykład zwalnia się ludzi z KPRM-u, a już pierwsze takie decyzje są, no to trzeba im płacić odprawy, co jest kosztem pierwotnie nieprzewidzianym w budżecie - przekonuje Marcin Horała z KP PiS. Były wiceminister sprawiedliwości zapewnia, że nie tylko budżet tego ministerstwa został w dobrym stanie. - Oddzielmy narrację, politykę, kłamstwa tych ludzi jako uzasadnienie do nie realizacji własnych obietnic od realnego stanu finansów państwa i budżetu państwa - apeluje Michał Woś z Suwerennej Polski. - Pan minister Domański dwoi się i troi teraz, przygotowując, sklecając jakoś ten budżet, ale domyślam się, że tam mogą być naprawdę bardzo duże braki - podkreśla Tomasz Trela z Nowej Lewicy. Ustawą budżetową na 2024 rok nowy rząd zająć ma się w najbliższym tygodniu.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu TVN24