Unijni ministrowie pochylili się nad tematem ustawy lex Tusk. Nie ukrywają swojego zaniepokojenia. Nawet jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna ustawę sądową za zgodną z konstytucją, to ustawa lex Tusk może pokrzyżować szyki, jeśli chodzi o odblokowanie środków na KPO. Skarga na decyzję komisji do sądu administracyjnego budzi wątpliwości.
Polska właśnie wchodzi w kolejny spór z Brukselą - tym razem o lex Tusk. - Nasze szczególne zastrzeżenia budzi sytuacja w Polsce. Powołanie nowej komisji, która jest w stanie pozbawić obywateli prawa wyborczego, która będzie mogła zakazać im pełnienia funkcji publicznych, i to bez żadnej kontroli sądowej - wyjaśnia Didier Reynders, unijny komisarz do spraw sprawiedliwości.
We wtorek unijni ministrowie pochylili się nad sprawą polskiej i węgierskiej praworządności. Lex Tusk to jeden z ważniejszych tematów. - Nie wolno nam się zgodzić na system, który nie daje realnego dostępu do sądu - alarmuje Didier Reynders.
Na spotkaniu nie pojawił się żaden z polskich ministrów. Polskę reprezentował ambasador przy UE, który ogłosił, że komisarz kłamie i że powinien najpierw przeczytać ustawę. - Jeden z komisarzy w wypowiedziach medialnych przekazywał nieprawdziwe informacje. Między innymi dotyczące tego, że regulacja nie przewiduje odwołania się do sądu. To jest nieprawda - stwierdził Andrzej Sadoś, ambasador Polski przy Unii Europejskiej .
Odwołanie do sądu iluzją?
Teoretycznie osoba uznana przez komisję za winną może złożyć skargę do sądu administracyjnego. - Proszę nie wierzyć w te opowieści, że tu tej kontroli nie będzie, bo ona będzie, i to myślę, że bardzo szczegółowa - zaznacza Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych.
To iluzoryczna kontrola - słyszymy od prawników. Bo skarga przysługuje do sądu administracyjnego. - Nie bardzo sobie wyobrażam sytuację, w której wojewódzki sąd administracyjny powie: "uchylam decyzję o tym, że to jest", mówiąc już teraz w cudzysłowie trochę, "wróg ojczyzny", no bo na podstawie jakich kryteriów właściwie miałby to zrobić - tłumaczy doktor Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Po prostu nie ma do tego narzędzi. - Sam sąd administracyjny nie orzeka co do meritum, to znaczy nie rozsądza sprawy. On tylko kontroluje to, co zrobiła komisja, i tylko na podstawie dokumentów, które mu przedstawiła. On sam poza ściąganiem dokumentów nie jest w stanie przeprowadzić żadnego dowodu - wyjaśnia doktor Marcin Krzemiński, konstytucjonalista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Współczesna inkwizycja?
Komisja będzie występować i w roli prokuratora, i sędziego, i służb specjalnych. Można tu usłyszeć porównania do inkwizycji i do internowania w stanie wojennym. - To, co nam zafundowano, to jest to, co historycy prawa nazywają "procesem inkwizycyjnym". Jeden organ oskarża, broni, sądzi, wymierza karę i jeszcze najprawdopodobniej ją wykonuje - zauważa doktor Marcin Krzemiński.
- Dzisiaj nie nazywa się to "internowaniem", tylko po prostu odebraniem praw przez jakąś tam komisję - dodaje Zbigniew Janas, działacz opozycji w PRL.
ZOBACZ TEŻ: Prawnicy krytykują ustawę "lex Tusk". Zwracają uwagę na możliwość odebrania biernego prawa wyborczego
Były pierwszy prezes Sądu Najwyższego profesor Adam Strzembosz widzi kilkanaście naruszeń konstytucji w tej jednej ustawie. - Konstytucja to jest tak potraktowana jak zwykła szmata, za przeproszeniem. To jest prawo, które wykracza poza świat cywilizowany - mówi profesor Adam Strzembosz.
Unijny komisarz do spraw praworządności obiecuje, że Komisja Europejska tego nie zostawi. - Komisja Europejska nie zawaha się przed podjęciem działań w tej sprawie, jeśli będzie to potrzebne - zapowiada Didier Reynders. Co to oznacza i jak Komisja będzie próbowała powstrzymać Polskę przed kolejnym łamaniem praworządności? - Komisja Europejska rozważa odblokowanie środków z funduszu odbudowy i taka ustawa stanowi mocny krok wstecz - mówi dr hab. Piotr Bogdanowicz, specjalista prawa europejskiego z Uniwersytetu Warszawskiego.
- To jest cios dla demokratycznego państwa prawnego. Wizja otrzymania pieniędzy europejskich oddala się w nieskończoność - dodaje profesor Stanisław Biernat, sędzia TK w stanie spoczynku i były wiceprezes Trybunału. Tę opinię podziela opozycja. - W moim przekonaniu po tym, co zrobili po przegłosowaniu tej ustawy, w żaden sposób nie przybliżają nas do tego, żeby pieniądze z KPO zostały wypłacone. Wręcz odwrotnie. Trzeba się zastanowić, jakie jeszcze kary dostaniemy przez nich, jakie Polska będzie musiała płacić przez Kaczyńskiego i PiS - przekonuje Dariusz Joński, poseł Inicjatywy Polska i Koalicji Obywatelskiej.
- Dzisiaj Polska jest jedynym państwem w Europie, w Unii Europejskiej, które płaci kary, a nie bierze pieniądze. Nie ma takiego drugiego państwa. Dzień po dniu pieniądze uciekają, a po ustawie i po decyzji o komisji będzie więcej tych kar - ostrzega Krzysztof Gawkowski, poseł Nowej Lewicy.
- Proszę o tym pamiętać przy urnie wyborczej. Ci goście to są ci goście, którzy was ordynarnie, bezczelnie z tych pieniędzy okradli - podkreśla Szymon Hołownia, lider Polski 2050.
Krok wstecz w sprawie KPO
Już dzisiaj Polska ma naliczone 2,5 miliarda złotych kar za Izbę Dyscyplinarną, a 150 miliardów na KPO wciąż nie ma. - Nie widzę żadnego związku między kwestią dotyczącą powołania tej komisji a KPO, jak nie widzę żadnego związku w kwestiach dotyczących polskiego sądownictwa a KPO - komentuje Piotr Kaleta, poseł PiS.
CZYTAJ WIĘCEJ w KONKRET24: Komisja z "lex Tusk" a sejmowa komisja śledcza - główne różnice
Już mogło się wydawać, że spór Polski z Brukselą się kończy, że Trybunał wreszcie się zbierze, zaakceptuje ustawę o Sądzie Najwyższym i pieniądze na KPO do Polski popłyną. Trybunał ma zebrać się w sprawie ustawy odblokowującej KPO już w środę. Pytanie tylko, jak w rzeczywistości, w której w Polsce powstaje komisja o uprawnieniach prokuratury, sądu i służb specjalnych, polską praworządność oceni Bruksela.
Źródło: Fakty po Południu TVN24