Gwałtowne zjawiska pogodowe są symptomem kryzysu klimatycznego. Piątkowa ulewa trwała 20 minut, ale była tak mocna, że mały strumyk siał spustoszenie. To nie była zwykła burza. Mieszkańcy w podkarpackim Pawłosiowie dalej sprzątają i liczą straty. Obfite opady deszczu spowodowały, że wylał tam niewielki potok.
Dom pana Władysława został całkowicie zalany. Żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej pomagają mu usunąć falę błota, która spłynęła na jego posesję.
- Pomagają mieszkańcom, przede wszystkim w wynoszeniu sprzętów, mebli z domów, które zostały zalane. Często są to piwnice. Wszystko jest pokryte błotem, posesje również są całe obłożone błotem, więc jest tu potrzeba siły rąk - mówi por. Magdalena Mac z Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Przez miejscowość w piątek przeszła nawałnica z gradem. W ciągu 20 minut 150 domów znalazło się pod wodą. Wylał niewielki lokalny potok.
- Lawina gradu, lawina po prostu deszczu ulewnego spłynęła z tych okolicznych pól. Te rowy, ta mała rzeczka nie były w stanie tego przyjąć, no i w jednej chwili w zasadzie, wyszliśmy po tych 20 minutach, to na całym podwórzu było 1,2 metra takiego błota i gradu - mówi jeden z mieszkańców zalanej wsi Pawłosiów.
Wszystko działo się tak szybko, że mieszkańcy nie zdążyli zabezpieczyć swoich domów ani się ewakuować. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Większość domów została uszkodzona na poziomie parteru. Straty są ogromne - zniszczone auta, sprzęt AGD, zalane podłogi. - Piec zalany cały, do centralnego, i piwnica, którą mieliśmy, taką spiżarkę, można powiedzieć, cała zalana. I mieszkanie, wiadomo, że ludzie chodzą, więc ściany mąż pomalował, wszystko jest brudne - mówi mieszkanka wsi Pawłosiów.
Na miejscu pozostają strażacy i żołnierze
Ciągle na miejscu wykorzystywany jest ciężki sprzęt. Prace porządkowe potrwają jeszcze długo. Wiele budynków trzeba nie tylko oczyścić, ale i wyremontować. - Podłogi wszystkie do wymiany, jak pan widzi, zalało wszystko, błota dookoła wszędzie, wody po kostki - pokazuje nam mieszkanka Pawłosiowa.
- Ja sądzę, że do końca tygodnia, żeby już wiedzieć to, co leżało i dobrze policzyć straty, no już nie mówiąc o zalanych autach jeszcze - odpowiada mieszkaniec Pawłosiowa zapytany, ile jego zdaniem potrwa wielkie sprzątanie.
Na miejscu cały czas pozostają strażacy i żołnierze. Wzajemnie pomagają sobie również mieszkańcy. - U sąsiadki prawie pięć centymetrów było mułu, wody, każdy z sąsiadów, co mógł, to pomagał, ściągaliśmy łopatami, czym się tylko dało, żeby wszystko ratować, meble wywoziliśmy na swoje posesje, żeby nie poszło to w szkody - mówi mieszkaniec Pawłosiowa. - Jesteśmy tutaj do piątku. Jeżeli będzie potrzeba, aby zostać dłużej i pomóc mieszkańcom Pawłosiowa, to zostaniemy, będziemy i udzielimy pomocy wszystkim, którzy jej potrzebują - zapowiada por. Magdalena Mac.
CZYTAJ TAKŻE: Wylały rzeki. Ewakuacje, ponad tysiąc domów bez prądu
Do gminy najpóźniej w środę dotrą pierwsze środki na wypłatę odszkodowań w wysokości ośmiu tysięcy złotych. W następnych tygodniach będą wypłacane kolejne pieniądze.
- Te dodatkowe środki to w zależności od tego, czy mówimy o budynku jednorodzinnym czy też mówimy o mieszkaniu, to są od 100 do 200 tysięcy złotych. Również dzisiaj prace rozpoczął zespół do szacowania szkód w rolnictwie, dlatego że te straty są rozległe - mówi Teresa Kubas-Hul, wojewoda podkarpacki.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24