Ponad 220 milionów złotych - tyle wynosi dług Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku, z czego 80 milionów powinno być spłacone już dawno. Placówki nie stać na uregulowanie zobowiązań, bo wydatki są dużo większe niż przychody szpitala. Dyrekcja placówki zapewnia, że problemy finansowe nie wpływają na leczenie pacjentów. Sytuację próbują uzdrowić marszałek województwa i radni.
Do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku trafiają pacjenci z całej Polski. - Są bardzo duże kolejki do specjalistów, trzeba długo czekać - słyszymy od jednego z pacjentów. - Szok, tragedia po prostu. Jak człowiek przeżyje to dostanie się do lekarza - dodaje inny. - Zapisaliśmy się i wszystko jest okej. My mieszkamy 50 kilometrów od Białegostoku, także nawet nie wiemy o żadnych długach - mówi kolejny.
Szpital od 15 lat tonie w długach, ale jak wylicza główny księgowy placówki Karol Kozłowski, tak źle jeszcze nie było. - Sytuacja finansowa jest bardzo trudna, mamy dużo zobowiązań wymagalnych i to jest największy problem tego szpitala - wskazuje.
220 milionów zadłużenia
Placówka ma ponad 220 milionów złotych zadłużenia. Z tego 80 milionów powinna już dawno spłacić bankom, ale nie ma z czego. Bo wydatki są dużo większe niż przychody szpitala.
- Roczna umowa szpitala w Białymstoku z NFZ opiewa na ponad 270,5 miliona złotych - informuje Izabella Przewłocka z Podlaskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ.
To największa placówka w regionie. Tylko w ubiegłym roku na 17 oddziałach leczonych było tu ponad 20 tysięcy pacjentów, przeprowadzono ponad 11 tysięcy operacji, w 33 poradniach specjalistycznych przyjęto prawie 120 tysięcy osób. Na SOR zgłosiło się blisko 35 tysięcy chorych.
CZYTAJ TAKŻE: NFZ ma coraz poważniejsze problemy finansowe. "Pani minister mówi, że będzie płacić, pytanie, czy NFZ zapłaci"
- Szpital wojewódzki zabezpiecza ponad 20 procent pacjentów na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych w województwie podlaskim - wskazuje Karol Pilecki, radny województwa podlaskiego.
Pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia nie wystarczają na leczenie wszystkich pacjentów, którzy tu trafiają. Najwięcej placówka musi dopłacać do oddziału rehabilitacji i SOR-u.
- 75 procent pacjentów to są tak zwani pacjenci SOR-owcy, którzy przychodzą w nagłych przypadkach. Nie są to pacjenci planowi. Do każdego takiego pacjenta dopłacamy od 200 do 300 złotych - przekazuje Łukasz Prokorym, marszałek województwa podlaskiego.
- Dyrektor nie może odsyłać pacjentów z kwitkiem, więc musi realizować plan zabiegów, plan operacji. Tutaj Narodowy Fundusz Zdrowia jest winny szpitalowi za 2024 rok prawie 15 milionów złotych - wskazuje Karol Pilecki.
Brakuje pomysłów na uzdrowienie sytuacji
Szpital w listopadzie wnioskował do NFZ-u o wypłacenie zaległych pieniędzy. Usłyszał to co my. - Będziemy się rozliczać wtedy kiedy będzie taka możliwość finansowa, kiedy zmieni się plan finansowy Podlaskiego Oddziału NFZ-u - zapowiada Izabela Przewłocka. Czyli nie wcześniej niż w przyszłym roku.
- To jest tajemnica publiczna: nie ma pieniędzy w systemie. Z tego wynika takie podejście NFZ-u do tych zrealizowanych świadczeń. Za te ubiegłe lata w 100 procentach były płacone wszystkie świadczenia, które zrealizowaliśmy - mówi Karol Kozłowski.
W ostatnich latach kondycję finansową szpitala pogorszyły ustawowe podwyżki - najpierw dla pielęgniarek, później dla innych pracowników ochrony zdrowia. Pieniądze z budżetu państwa przeznaczone na ten cel nie były wystarczające. Szpital zatrudnia 1,5 tysiąca osób. Z powodu problemów finansowych pracownicy w listopadzie nie otrzymali pełnych wynagrodzeń.
- W chwili obecnej jest to 89 procent naszych dochodów - tyle wydajemy na wynagrodzenia. Gdyby zapłacono nam za nadwykonania to ten wskaźnik spadłby do poziomu 85 procent - wskazuje Karol Kozłowski.
Diagnoza już dawno została postawiona, ale do tej pory nie było pomysłu na uzdrowienie tej sytuacji. Marszałek województwa podlaskiego, któremu podlega placówka, liczy na rozwiązania systemowe. Bo szybkiego zastrzyku gotówki potrzebują też inne zadłużone szpitale w Polsce.
- Jest wstępny projekt pani minister Izabeli Leszczyny - projekt konsolidacji szpitali, który pozwoli umarzać rok do roku 10 procent zadłużenia szpitali. Czekamy na szczegóły - mówi Łukasz Prokorym.
Radni województwa podlaskiego nie zamierzają czekać, tylko chcą działać już teraz. - Chcielibyśmy zaudytować wydatki dyrekcji, zaudytować przychody i rozchody, dlaczego jest tak duża dysproporcja i przedstawić rekomendacje, które zapobiegną na przyszłość powstawaniu takich problemów, jakie tu zastaliśmy - mówi Karol Pilecki.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24