Słowacka opozycja składa wniosek o wotum nieufności wobec rządu premiera Roberta Ficy i domaga się ogłoszenia przedterminowych wyborów. Głośno i coraz liczniej protestują też zwykli obywatele. Nie chcą niszczenia demokracji i bratania się z Rosją. Fico ma problem, bo koalicja rządząca się chwieje, odchodzą posłowie, a społeczne poparcie spada.
Tak silne wstrząsy nie targały nią od objęcia władzy. Koalicja rządowa na Słowacji trzeszczy w szwach. Opozycja nie odpuszcza rządowi i domaga się odwołania gabinetu Roberta Ficy. - Zdecydowano się pójść za ciosem, chociażby po to, aby symbolicznie powiązać to z tymi protestami, które odbywały się w połowie stycznia - skomentował dr Krzysztof Dębiec, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
CZYTAJ WIĘCEJ: Opozycja domaga się przedterminowych wyborów
Rodacy Ficy coraz głośniej i liczniej domagają się jego odejścia, bo nie chcą w ich kraju niszczenia demokracji i odchodzenia od prozachodniego kursu w polityce zagranicznej.
- Rozpoczęła się społeczna kampania na rzecz Słowacji, aby wybrała Unię Europejską i NATO. Fico zareagował w swoim stylu. Wymyślił, że przygotowywany jest zamach stanu - powiedział Marian Kulich, organizator Inicjatywy na Rzecz Pokoju w Ukrainie.
Robert Fico powołuje się na raport wywiadu, z którego wynika, że protestujący chcą zająć rządowe budynki, doprowadzić do strajku generalnego i zdestabilizować kraj. - Służby specjalne potwierdzają, że na terytorium Republiki Słowackiej znajduje się grupa osób, która aktywnie uczestniczyła w ukraińskim Majdanie i jest finansowana ze środków pochodzących z USA - powiedział dziennikarzom.
Z tego też powodu na wniosek rządu już w ubiegłym tygodniu utajniono debatę nad wotum nieufności. Na sesji nie było wymaganej liczby posłów, bo posłowie koalicji rządzącej się nie stawili. Opozycja przygotowała kolejny wniosek.
Opozycja domaga się przedterminowych wyborów. Sypie argumentami o drożyźnie w kraju, o fatalnych krokach podejmowanych przez Ficę na arenie międzynarodowej. "Kolaborantem" nazwali go protestujący w Bratysławie i Koszycach po tym, jak w Moskwie spotkał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
- Chcemy być w Unii Europejskiej i NATO, nie chcemy się wiązać z Rosją i chcemy nadal pomagać Ukrainie - powiedział dziennikarzom Frantisek Valach, uczestnik jednej z demonstracji.
Fico "przejął de facto polityczną kontrolę nad publicznymi mediami"
Premier zapewnia, że nie ma mowy o zmianie polityki zagranicznej. Jednocześnie zaostrza przekaz względem Ukrainy, która wstrzymała tranzyt rosyjskiego gazu przez Słowację i tym samym odcięła ją od zysków.
"Prezydent Trump podjął decyzję, która może doprowadzić do zwiększenia eksportu amerykańskiego gazu do Europy (…) Tak, trzeba za niego zapłacić, ale rosyjski gaz to nie tylko taki koszt, ale też koszt niepodległości i suwerenności. Wielu w Europie przez to przeszło i zdecydowało się zachować niepodległość i suwerenność. Ale nie pan Fico. On wybiera Moskwę zamiast Ameryki i innych partnerów (…) To błąd" - napisał w internecie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Pomimo spadającego poparcia Fico próbuje forsować zmiany. - Przejął de facto polityczną kontrolę nad publicznymi mediami. Teraz chce wpływać na media prywatne, strasząc je zabraniem pieniędzy z reklam. To kalka metod rosyjskich i węgierskich - uważa ekspert Tomas Valasek.
Pytanie, czy Fico będzie mógł zrealizować swój polityczny plan. Koalicja się chwieje. Z klubu narodowców odeszło trzech posłów, a czterech kolejnych z centrolewicowego HLAS-SD zaczęło sprzeciwiać się działaniom rządu.
Prezydent Peter Pellegrini na przyszły tydzień zwołał okrągły stół partii rządzących i opozycji poświęcony polityce zagranicznej Słowacji.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters