Bezdomni żyją na ulicy nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że najczęściej nie mają wyboru. Według ostatnich danych, liczba osób w kryzysie bezdomności w Polsce przekracza 30 tysięcy. Według organizacji pozarządowych - rzeczywista skala problemu jest większa.
Bezdomność to bardzo często nie jest wybór. Nierzadko zdarza się, że ludzie tracą dach nad głową z więcej niż jednego powodu. Z każdą osobą, która nie ma własnego dachu nad głową, wiąże się inna, dramatyczna historia. - Stan bezdomności jest stanem traumy, takiej permanentnej traumy - mówi Andrzej Ptak z Fundacji "Homo Sacer". Jesień i zima to dla osób bezdomnych wyjątkowo trudny czas. Jednak w wielu miastach w Polsce już ruszyły akcje, które mają pomóc im przetrwać mróz. - W Polsce w 90 procentach osobom doświadczającym bezdomności pomagają organizacje pozarządowe - mówi Adriana Porowska, prezes Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, ekspertka Instytutu Strategie 2050.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: On żyje w leśnym pustostanie, ona z partnerem wybrała namiot przy ulicy. "Zawsze mogą na nas liczyć"
Organizacje zachęcają także innych do działania. Wrocławskie Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne po raz czwarty uruchomiło specjalna linię autobusową dla tych, którzy mieszkają na ulicy. - Mogą liczyć (bezdomni - przyp. red.) nie tylko na ciepły posiłek, ale również na opiekę medyczną, a także na takie ludzkie wsparcie i ludzką bliskość - podkreśla Witold Woźny, prezes wrocławskiego MPK. Tak zwany Streetbus od początku swojego funkcjonowania przejechał już 30 tysięcy kilometrów i rozwiózł potrzebującym 100 tysięcy porcji zupy. - Wieczorny posiłek, ciepły, dla osoby w kryzysie, mieszkającej właśnie po tych zaułkach naszego miasta, pod skórą tego naszego miasta, jest istotą przetrwania troszkę. Jest też tym ciepłem darowanym od nas - przekonuje Andrzej Ptak.
Ogrom pomocy
W Szczecinie restauracje i lokale gastronomiczne oferują wsparcie bezdomnym. W każdy czwartek ciepłe posiłki razem z odzieżą rozdawane są na placu Tobruckim. - To nie jest zasada dokarmiania. Nam tu bardziej zależy na tym, żeby spotkać się z drugim człowiekiem, czyli spojrzenie na bezdomnego jako na człowieka, a nie na jakiś problem - wyjaśnia społecznik Robert Grabowski.
ZOBACZ TAKŻE: Kto i dlaczego w Polsce żyje w kryzysie bezdomności?
Z ostatnich danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wynika, że w 2019 roku w kryzysie bezdomności było ponad 30 tysięcy osób. Większość z nich to mężczyźni. Teraz skala problemu może być dużo większa. - Ostatnie dane nie uwzględniają pandemii, wzrostów cen produktu, wzrostów cen energii czy wzrostu wynajmu. Zdecydowanie łatwiej wchodzi się w bezdomność i zdecydowanie trudniej z tej bezdomności się ludziom wychodzi - zaznacza Adriana Porowska.
Ci, którzy pomagają wyjść z bezdomności, podkreślają, że ma ona różne twarze. Warto więc pamiętać, żeby nikogo nie oceniać. - Bezdomność to nie jest sytuacja, którą ludzie sobie wybierają. To jest sytuacja spowodowana różnymi, ciężkimi historiami - zaznacza Andrzej Mańkowski, dyrektor wrocławskiego MOPS-u. - Młody chłopak, który próbuje podjąć studia i nie stać go na wynajem mieszkania. Ale to też jest starszy pan, który jest schorowany, uzależniony - wylicza Adriana Porowska.
Ludzkie dramaty
Osoby w kryzysie bezdomności nie zawsze potrafią prosić o pomoc. Nie zawsze wybierają schroniska i noclegownie. Ci, którzy wybrali ulice, w okresie jesieni i zimy szukają schronienia tam, gdzie wydawałoby się, że nikt nie powinien przebywać.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zbierają banery wyborcze. Uszyją z nich torby i plecaki dla osób w kryzysie bezdomności
Kiedy temperatura za oknem spada, w teren wyruszają wolontariusze, pracownicy socjalni razem ze strażą miejską czy policją. - Będziemy docierać do ludzi, którzy spędzają czas na koczowiskach, pustostanach, działkach. W miejscach bardzo niebezpiecznych w czasie zimy - zapowiada Arkadiusz Oryszewski, dyrektor Schroniska dla Bezdomnych "Feniks" w Szczecinie.
- Te działania są skierowane przede wszystkim na przekonanie i namówienie tych osób do skorzystania ze schronienia albo z pomocy w miejscach, w których oni przebywają - zaznacza Maciej Homis, rzecznik prasowy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Szczecinie.
Pomóc może każdy z nas. Czasami wystarczy jeden telefon. - Jeżeli gdzieś tam widzimy osobę, która gdzieś przyśnie na przystanku, nie bójmy się podejść, nie bójmy się zadzwonić po służby czy do MOPS-u, czy do straży miejskiej, czy na policję, bo taki skromny gest może komuś uratować życie - podkreśla Andrzej Mańkowski, dyrektor wrocławskiego MOPS-u.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu TVN24