Stowarzyszenie "Ku Dobrej Nadziei" w Białymstoku pomaga osobom w kryzysie bezdomności, ale ma problemy finansowe. Podniesiony czynsz w budynku służącym za ośrodek dla bezdomnych zagraża jemu dalszemu funkcjonowaniu. Bez wsparcia może zostać kilkaset osób.
Inflacja i wysokie rachunki dobijają organizacje pozarządowe. Jedną z nich jest Stowarzyszenie "Ku Dobrej Nadziei" w Białymstoku, które niesie pomoc osobom w kryzysie bezdomności. Tylko w 2023 roku trzy razy wzrosły opłaty między innymi za ogrzewanie, wodę i czynsz - łącznie o prawie 50 procent. - Jeszcze rok temu płaciliśmy za ten cały budynek ponad 13 tysięcy złotych opłat, w tym roku już musimy płacić prawie 20 tysięcy złotych - mówi Marcin Owsiejczuk, wiceprezes stowarzyszenia.
Działacze wnioskowali do PKP, od których wynajmują budynek, o obniżenie wysokości czynszu, ale spotkali się z odmową. Do końca roku na rachunki brakuje 70 tysięcy złotych. Zaczyna się szukanie oszczędności i cięcie kosztów tam, gdzie jest to w zasadzie niemożliwe. - Kupujemy żywność dla podopiecznych, bo jednak chcemy, żeby oprócz dachu nad głową mieli też możliwość, żeby coś zjeść. Być może z tego będziemy musieli zrezygnować - przyznaje Marcin Owsiejczuk.
Pracownicy stowarzyszenia myślą też nad sprzedażą jednego z samochodów, którym wożą podopiecznych na przykład do lekarza. Schronisko z usługami opiekuńczymi to jedyne takie miejsce w województwie podlaskim. Tylko w 2022 roku skorzystało z niego prawie 300 osób w trudnej sytuacji. Teraz zagrożone jest jego funkcjonowanie, a w najczarniejszym scenariuszu zakończenie działalności. - Nie jesteśmy wypłacalni, podopieczni wracają na ulicę, a my tracimy pracę - mówi Marcin Owsiejczuk.
Tego nie chciałby pan Piotr, który mieszka tam od sześciu miesięcy. Jak sam przyznaje - ośrodek uratował mu życie. Trafił tam pod koniec 2022 roku z poważnym złamaniem nogi. - Ja miałem na to pieniądze, ale te pieniądze były coraz większe i coraz więcej ich szło na narkotyki, alkohol, kobiety, różne rzeczy. To się mija z celem. Zacząłem tak już pić i ćpać, że po prostu już nie liczyłem się z niczym. Później zastała mnie jesień i właśnie myślałem kiedyś, że to będzie skazanie, a okazało się błogosławieństwem, że połamałem tę nogę, bo trafiłem tutaj i jestem trzeźwy - przyznaje pan Piotr.
PKP: my na tym nie zarabiamy
Ośrodek do tej pory pomógł wyjść z bezdomności 100 osobom. - Przychodzą nasi podopieczni, opowiadają, pokazują nam swoje mieszkania, zapraszają nas do siebie na kawkę, cieszą się tym, chcą z nami przeżywać to swoje życie - opowiada pani Julia Filipiuk, pracownik socjalny Stowarzyszenia "Ku Dobrej Nadziei".
Noclegownie dofinansowuje miasto Białystok. W 2022 roku przeznaczy 1,5 miliona złotych, ale szacowanej dotacji w obliczu kryzysu jest za mało. Faktura za kwiecień została opłacona za pieniądze częściowo odłożone już na maj. - Jest to problem bardzo trudny do rozwiązania. Miasto też nie ma pieniędzy, my w tym roku mamy niższy budżet niż w ubiegłym roku. Mogę wyrazić ubolewanie, że PKP postanowiły zarabiać pieniądze na bezdomnych. Prosiłbym zarząd spółki o refleksję nad tym, że to są osoby potrzebujące - mówi zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz.
PKP tłumaczą, że ceny za media wzrosły adekwatnie do cen rynkowych, a spółka na tym nie zarabia. Czynsz został zwiększony za najem dodatkowych pomieszczeń, przy czym jest jeszcze zwaloryzowany. Pozostaje wierzyć, że pieniądze uda się uzbierać dzięki datkom. - Zwracamy się po prostu do ludzi dobrej woli, żeby nam pomogli. Wpadliśmy na pomysł, żeby robić takie dżemiki owocowe. Może i z tego coś tam kapnie - dodaje wiceprezes Stowarzyszenia "Ku Dobrej Nadziei".
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24