Według zapowiedzi rządzących przed nami kluczowy i symboliczny tydzień w kontekście rozliczeń poprzedniej władzy. Na sali plenarnej głosowany będzie wniosek o uchylenie immunitetu dla byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Po przegłosowaniu do akcji wejdą prokuratorzy z wnioskiem o zatrzymanie i areszt.
- Mamy szansę, żeby rzeczywiście wróciła prawdziwa sprawiedliwość - prawo i sprawiedliwość - mówi Katarzyna Lubnauer, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Istotnym krokiem ku nastaniu "prawdziwej sprawiedliwości" ma być zgoda Sejmu na uchylenie immunitetu Marcinowi Romanowskiemu. Jest już taka rekomendacja komisji, a głosowanie na sali plenarnej odbędzie się najprawdopodobniej na rozpoczynającym się w czwartek 11 czerwca posiedzeniu.
- Mamy ewidentne dowody na to, że był tam przewał pieniędzy, że było okradanie państwa, że były pieniądze, które były przeznaczane na kampanię wyborczą - przekazuje Joanna Scheuring, posłanka Lewicy.
We wniosku skierowanym do Sejmu prokuratura wymieniła 11 zarzutów. Najpoważniejszy to udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Chodzi o ponad 112 milionów złotych wydanych z Funduszu Sprawiedliwości w ustawianych w ocenie prokuratury konkursach, w czasie kiedy Funduszem zarządzał były Marcin Romanowski. To, jak zapadały decyzje, słychać na nagraniach byłego dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasza Mraza, również podejrzanego w prokuratorskim śledztwie.
Prokuratura chce zatrzymać posła Romanowskiego. Grozi mu 10 lat więzienia
Prokuratura, poza uchyleniem immunitetu, chce też zgody Sejmu na zatrzymanie obecnego posła Romanowskiego i to oburza polityków Prawa i Sprawiedliwości.
- W takich sprawach - urzędniczych, gospodarczych - zasadą jest, że oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy, więc niech prokuratura idzie do sądu, zdejmie immunitet, ale nie wnosi o areszt. Areszt jest tutaj ewidentną próbą represji politycznej - komentuje poseł Prawa i Sprawiedliwości Marcin Horała.
Na areszt potrzebna jest zgoda sądu, a przesłanką może być obawa matactwa. Na wspomnianych nagraniach słychać, jak były wiceminister rozmawia ze współpracownikami o czyszczeniu skrzynek mailowych i szuka bezpiecznych odpowiedzi na trudne pytania.
- Jeżeli ja widzę to wszystko, co my już wiemy o sprawach związanych z Funduszem Sprawiedliwości i z działaniami pana Romanowskiego, to nie mam żadnych wątpliwości, że prokuratura ma twarde dowody - mówi Katarzyna Lubnauer. Marcinowi Romanowskiemu grozi 10 lat więzienia.
Do prokuratury trafiło zawiadomienie w sprawie Jarosława Kaczyńskiego
Pod koniec czerwca Sejm uchylił immunitet Michałowi Wosiowi. W jego sprawie chodzi o zakup systemu Pegasus za 25 milionów złotych ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Polityk na razie nie usłyszał zarzutów.
- Prokuratura będzie podejmowała dalsze działania zgodnie z procedurą, czyli musi być wezwany na przesłuchanie w charakterze podejrzanego - informuje minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar. - Rozliczać osoby odpowiedzialne za łamanie prawa trzeba, ale wiemy, że rząd prowadzi pewną kampanię polityczną - komentuje doradca prezydenta Andrzeja Dudy Stanisław Żaryn.
5 lipca do Prokuratury Okręgowej w Warszawie trafiło zawiadomienie w sprawie Jarosława Kaczyńskiego i jego bezczynności w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. - Chciał uchronić dotacje dla PiS-u, chciał utrzymać większość rządową. Pozwolił okradać najbiedniejszych - mówi Roman Giertych, poseł Koalicji Obywatelskiej, który złożył zawiadomienie.
O tym, że prezes Kaczyński wiedział o działaniach wówczas Solidarnej Polski, świadczyć ma list, jaki wysłał przed wyborami w 2019 roku do ówczesnego ministra Zbigniewa Ziobry. Domagał się w nim zakazu wydawania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej.
Politycy Suwerennej Polski szerokim gestem rozdawali dotacje w swoich okręgach wyborczych. Według wyliczeń Ministerstwa Sprawiedliwości to nawet 200 milionów złotych z ponad 224 milionów złotych wszystkich dotacji.
- Jeśli jest list, który tak twardym tekstem, zakazuje to ewidentnie, widać, że wszyscy wiedzą, że coś tam się dzieje makabrycznego - zaznacza polityk Polski 2050-Trzeciej Drogi Róża Thun.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kaczyński pisał do Ziobry w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Ostrzegał przed "fatalnymi skutkami"
Według NIK-u nieprawidłowo wydane zostało 280 milionów złotych
Jarosław Kaczyński przekonywał, że listu nie pamięta, a nawet jeśli go pisał, to pytał o przypadki, o których nie wiedział, czy są prawdziwe - to podkreślają dziś politycy Prawa i Sprawiedliwości.
- Pisze do szefa partii koalicyjnej, która to w ramach tej koalicji jego zdaniem zaczęła tak trzepać kasę, że to grozi całemu projektowi - komentuje z kolei wicemarszałek Senatu z PSL-Trzeciej Drogi Michał Kamiński. - Gdyby to nie było takie, jak my tutaj dzisiaj mówimy, to by Kaczyński nie napisał tego listu - dodaje.
Według zawiadomienia odpowiedzialność Jarosława Kaczyńskiego polegać ma na tym, że z jednej strony jako funkcjonariusz publiczny nie zawiadomił organów ścigania o możliwym przestępstwie. Z drugiej - że politycznie nie zrobił nic, żeby zapobiec wyprowadzaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Według Najwyższej Izby Kontroli nieprawidłowo wydane zostało 280 milionów złotych.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24