Coraz mniej Polaków uważa się za wierzących. Jeszcze mniej regularnie chodzi do kościoła - to wnioski z badania religijności Polaków przeprowadzonego przez Centrum Badania Opinii Społecznej. Rośnie także liczba osób niewierzących. Duchowni i świeccy związani z Kościołem mówią o alarmujących sygnałach.
Zmniejszyła się liczba Polaków deklarujących się jako wierzący - informuje Centrum Badania Opinii Społecznej. - Od końca lat 90. do właściwie 2019 roku ponad 90 procent Polaków uważało się za wierzących. W ostatnich latach ten odsetek spadł, ale spadł do 86 procent - podaje Marta Bożewicz z Fundacji "Centrum Badania Opinii Społecznej".
Znacznie szybciej ubywa osób regularnie praktykujących. - Przez większość tego okresu, który obserwujemy, czyli od końca lat 90. do teraz, udział Polaków, którzy praktykowali co najmniej raz w tygodniu, przekraczał 50 procent - mówi Marta Bożewicz.
Według badań, w okresie od stycznia do kwietnia tego roku ten wskaźnik wyniósł 34 procent. Spadek praktyk religijnych jest najszybszy wśród ludzi młodych oraz mieszkańców większych miast i osób lepiej wykształconych.
Jakie są główne przyczyny odejść od Kościoła?
- Polska ma pierwsze miejsce na świecie, gdy chodzi o szybkość sekularyzacji młodego pokolenia w stosunku do religijności ludzi dorosłych i starszych. To są badania amerykańskiego Instytutu Pew Research Center - informuje ksiądz profesor Andrzej Kobyliński, kierownik Katedry Etyki UKSW.
Wyraźnie wzrosła liczba deklarujących się jako raczej lub całkowicie niewierzący. Jeszcze pięć lat temu określało się w ten sposób 8 procent ankietowanych, a w najnowszym badaniu już 14 procent.
CZYTAJ TAKŻE: List otwarty skrzywdzonych do biskupów. Domagają się zawieszenia przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski
- Pytanie, czy my tworzymy właśnie taki Kościół, który pozwala dostrzec za tymi statystykami, cyframi, konkretne historie? I właściwie myślę, że od tego powinniśmy w Kościele zacząć rozmowę. Jeżeli byśmy nie widzieli osób, to jest dramat - komentuje ksiądz Rafał Kowalski z Archidiecezji Wrocławskiej.
Głównymi przyczynami odejść z Kościoła są brak zainteresowania, brak potrzeby i obojętność. - Coś najgorszego dla każdej instytucji, która by chciała mieć wpływ na społeczeństwo. Wzruszenie ramion, "idziemy dalej, dziękujemy, nie interesuje nas to, co nam proponujecie" - mówi Adam Szostkiewicz, dziennikarz tygodnika "Polityka".
W drugiej kolejności badani wskazali przyczyny związane z instytucją Kościoła: zaangażowanie polityczne, hipokryzję czy postawy duchownych.
"Zmiana trendu jest jednak możliwa"
- Młode pokolenie, zawsze wrażliwe na wolność, sprawiedliwość, autentyczność, jak widzi instytucję pełną hipokrytów, no to nie będzie ta instytucja dla nich atrakcyjna- zwraca uwagę dominikanin ojciec Paweł Grużyński,
- Ktoś, kto ma inne poglądy polityczne niż te, które ma jego proboszcz, eksponujący je na ambonie, będzie się źle czuł w tej wspólnocie. Będzie się czuł z niej jakoś wykluczany - mówi ksiądz Rafał Kowalski z Archidiecezji Wrocławskiej.
Kościół jest w kryzysie - mówią duchowni. - Nie potrzeba badań CBOS-u, żeby bić na alarm. Gołym okiem widać, że jest mniej ludzi w kościołach czy mniej kleryków w seminariach - komentuje Andrzej Kobyliński.
ZOBACZ TEŻ: Jako 10-latek pisał algorytmy i projektował strony. "Boży influencer" coraz bliżej zostania świętym Wtórują świeccy komentatorzy. - W perspektywie 10-20 lat możemy się spodziewać takiej sytuacji, jak w wielu innych krajach kulturowo katolickich, europejskich. Mury będą stały, ale wśród tych murów nikt nie będzie chodził - komentuje Adam Szostkiewicz, dziennikarz "Polityki".
Zmiana trendu jest jednak możliwa, przy odpowiednich działaniach i wewnętrznych zmianach w Kościele, jak przekonuje dominikanin, ojciec Paweł Gużyński, który od kilku lat służy we wspólnocie w Holandii. - Przez dwa lata ponad 2,5-krotnie wzrosła liczba ludzi przychodzących tam do kościoła. Powolutku po tej głębokiej holenderskiej zapaści rzeczy zaczynają zmierzać w innym kierunku - ocenił.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24