Po prezentacji kandydatów Koalicja Obywatelska ruszyła po podpisy pod wyborczymi listami. Wyborczy kalendarz wprawdzie daje partiom na to jeszcze dużo czasu, ale szybka rejestracja to sposób na pokazanie mobilizacji elektoratu. Zaproszenie lidera Agrounii pod szyld Koalicji Obywatelskiej ma być próbą sięgnięcia po głosy elektoratu na wsi. PiS przekonuje, że o swoje głosy wśród rolników jest spokojny.
Akcja zbierania podpisów pod listami wyborczymi ruszyła na dobre. Koalicja Obywatelska chce je zarejestrować jak najszybciej - nie czekając do 6 września. - Serdecznie dziękuję wszystkim tym, którzy zdecydują się udzielić poparcia - mówi Borys Budka z PO.
Ogłoszony w środę polityczny sojusz z Agrounią i szereg nazwisk zróżnicowanych poglądowo pod jednym szyldem Koalicji Obywatelskiej ma być sposobem na pokonanie Prawa i Sprawiedliwości. - Walka o zwycięstwo toczy się nie o to, kto będzie miał 20-30 punktów procentowych więcej, tylko być może dwa, trzy punkty procentowe więcej. Każdych parę, paręnaście czy parędziesiąt nawet tysięcy głosów się liczy - wyjaśnia profesor Andrzej Rychard, socjolog, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN.
Walkę o te głosy - prezentując kandydatów na Radzie Krajowej Platformy Obywatelskiej - obiecał Donald Tusk. - W tej batalii o przyszłość Polski nie zmarnujemy ani jednego głosu - obiecał lider PO. Tusk zaprosił na listy z jednej strony posłanki Gill-Piątek i Pawliczak, które w poprzednich wyborach startowały z Lewicy, a z drugiej strony posła Wypija, który do niedawna związany był z Porozumieniem, które współtworzyło rząd PiS. - Proszę sobie przypomnieć, że w najlepszych momentach to było tak, że Donald Tusk sięgał w lewą stronę, sięgał w prawą stronę. Zapraszał ludzi. Kiedy szło o władzę, okazywało się, że pan Arłukowicz zmienia barwy klubowe - przypomina Jarosław Kuisz, redaktor naczelny "Kultury Liberalnej".
Wyborczymi lokomotywami mają być też znane postacie spoza polityki - na przykład Bogusław Wołoszański - i to też jest często stosowany sposób na zwiększenie szans wyborczych. - Kampania wyborcza w dużym stopniu opiera się na emocjach. I opiera się właśnie na tym, kto jest w stanie przyciągnąć więcej osób rozpoznawalnych, więcej osób jakoś znaczących - dodaje profesor Andrzej Rychard.
Nieoczekiwany sojusz
W Warszawie Donald Tusk zmierzy się bezpośrednio z Jarosławem Kaczyńskim, a w Katowicach Borys Budka z Mateuszem Morawieckim. Na dziś jednak osobą, której nazwisko odmieniane jest przez wszystkie przypadki, jest Michał Kołodziejczak - jedynka do Sejmu w Koninie. - Agrounia się już skończyła. Została zadeptana przez pana Kołodziejczaka tym ruchem politycznym - uważa Rafał Bochenek, rzecznik prasowy PiS.
Prawo i Sprawiedliwość przekonuje, że o swoją pozycję na wsi nie ma powodów się martwić, ale nie mówi tego osobiście minister rolnictwa. - Mieszkańcy wsi, którzy naprawdę dostali ogromnie wiele w ciągu ostatnich siedmiu lat, uwierzą Kołodziejczakowi, który zdradził wieś dla pierwszego miejsca na liście Platformy? Dla nas to jest absolutnie rewelacyjna informacja - zapewnia minister edukacji Przemysław Czarnek.
CZYTAJ TAKŻE: "Człowiek z charakterem". Borys Budka o tym, co "bardzo mocno łączy" KO i Michała Kołodziejczaka
To właśnie Michał Kołodziejczak stał się twarzą rolniczych, antyrządowych protestów i to Koalicja Obywatelska zamierza wykorzystać. - To będzie jeden z bardzo mocnych elementów naszej kampanii - zapewnia Borys Budka.
Wciąż jednak padają pytania o przewidywalność lidera Agrounii. Nie chodzi tylko o to, czy po wyborach Prawo i Sprawiedliwość nie przekona go do współpracy. On sam odpowiada, że nie po to podjął trudną dla siebie decyzję o starcie z list Koalicji Obywatelskiej. - W poniedziałek czy to w piątek minister Telus nalegał, żeby się w środę spotkać i proponował rozmowę o politycznych decyzjach na następne wybory. Mnie nie jest z PiS-em po drodze - zapewnia Kołodziejczak.
Pytania dotyczą też wcześniejszych politycznych sojuszy. Kołodziejczak był radnym z list PiS-u, współpracował z Konfederacją i narodowcami, na chwilę związał Agrounię z Porozumieniem, a ostatnio rozmawiał z ludowcami o przystąpieniu do Trzeciej Drogi, co ostatecznie zablokowała Polska 2050. - Mieliśmy bardzo poważne wątpliwości co do profilu politycznego pana Kołodziejczaka. To nie my dzisiaj będziemy musieli wziąć odpowiedzialność za jego zdjęcia z panem Bąkiewiczem, za różnego rodzaju wybryki - wyjaśnia Szymon Hołownia.
Pewność opozycji
Kołodziejczak krytykował też Donalda Tuska i Platformę. Nie protestował wobec zaostrzenia prawa aborcyjnego, a dzisiaj mówi o pozostawieniu decyzji kobietom i zapewnia, że jako młody polityk uczy się i wyciąga wnioski. - Młodego polityka warto też oceniać przez pryzmat tego, jak potrafi dojrzewać. Jak potrafi patrzeć na niektóre sprawy nie z perspektywy związku zawodowego, który kiedyś budował i reprezentował, a z polityka, który bierze odpowiedzialność za dużo szersze tematy - podkreśla Kołodziejczak. - Odpowiedzialność za Agrounię i to, co później się ewentualnie stanie, bierze osobiście Donald Tusk - jest zdania Mirosław Suchoń z Polski 2050.
Politycy Trzeciej Drogi przekonują, że oni odpowiedzialność biorą za swój wynik wyborczy. W sondażach balansują na granicy progu wyborczego dla koalicji. Pytani o ewentualny odpływ głosów na rzecz sojuszu Agrounii z Koalicją Obywatelską przypominają, że dla zasadniczego celu opozycji - czyli dla zwycięstwa nad PiS-em - ważna jest zgoda i współpraca na opozycji. - Trzeba odsunąć PiS od władzy, który niszczy polską wieś. My życzymy wszystkim wszystkiego najlepszego. Po stronie demokratycznej naprawdę nie szukamy tam wrogów, ani tam wrogów nie mamy - zapewnia Władysław Kosiniak-Kamysz.
Prawo i Sprawiedliwość o miejscach na listach jeszcze rozmawia z koalicjantami i wyraźnie nie zamierza się spieszyć. - Spokojnie do tego podchodzimy, bo termin rejestracji list wyborczych mija 6 września - tłumaczy Piotr Mueller, rzecznik prasowy rządu.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu