Prawo i Sprawiedliwość zapłaciło za in vitro, mimo że wcale tego nie chciało. Samorząd w Łodzi zdecydował o przeznaczeniu pieniędzy za odwołany wynajem Atlas Areny na leczenie niepłodności.
Partia rządząca, której członkowie w swoich wypowiedziach wielokrotnie mówili nieprawdę lub półprawdę na temat metody in vitro, właśnie dołożyła swoje do zabiegów.
Wszystko zaczęło się w czerwcu tego roku, kiedy Prawo i Sprawiedliwość chciało zorganizować konwencję wyborczą w łódzkiej Atlas Arenie. Jednak kilka dni przed wydarzeniem partia zmieniła plany i postanowiła zmienić lokalizację konwencji. Miasto przekazało, że w związku z tym PiS będzie musiało zapłacić przewidzianą karę umowną i zostanie ona przeznaczona na miejski program in vitro. Prezydent Łodzi - już przed wycofaniem się partii - informowała, że pieniądze z najmu zostaną przekazane na ten cel.
- Te środki rozeszły się jak świeże bułeczki, bo już zostały zagospodarowane - informuje Paweł Bliźniuk z Urzędu Miasta w Łodzi.
Kwota jest objęta tajemnicą handlową, ale środki właśnie trafiły do samorządu i tym samym zasiliły budżet działającego od siedmiu lat miejskiego programu dofinansowania in vitro. - Zaczął funkcjonować zaraz po tym, jak rząd zlikwidował rządowy program in vitro, z którego korzystały tysiące par w całej Polsce. - podkreśla Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi i dodaje, że dzięki miejskiemu programowi urodziło się już ponad 460 dzieci.
Czytaj również: 45 lat temu urodziło się pierwsze dziecko poczęte metodą in vitro. Jakie były dalsze losy Louise Brown
Teraz dzieci z programu in vitro będzie jeszcze więcej dzięki PiS-owi. To polityczny prztyczek w nos partii władzy, który sami łodzianie popierają. - Mamy piękny przykład tego, jak PiS nie chce zadać mądrego pytania w referendum - "czy jesteś za in vitro". Dlaczego nie zadano tego pytania? Bo jest niewygodne dla nich - mówi pan Mariusz, mieszkaniec Łodzi.
Projekt dofinansowania metody in vitro z budżetu
Po tym jak w 2016 roku rząd PiS zamknął program finansowania pozaustrojowej metody zapłodnienia z budżetu państwa, zamykając tym samym tysiącom par drogę do urodzenia własnego dziecka, samorządy musiały wziąć sprawy w swoje ręce. Z każdym rokiem wydłuża się lista mniejszych i większych gmin, które współfinansują leczenie ze swoich budżetów, ale potrzeby są ogromne.
- Koszt metody in vitro waha się w graniach 15-16 tysięcy złotych - wskazuje dr n. med. Grzegorz Mrugacz z Kliniki "Bocian" w Białymstoku. - Nierzadko trzeba ją powtarzać. Dodatkowo są inne wydatki związane z działaniami okołoproceduralnymi - dodaje Paweł Bliźniuk z Urzędu Miasta w Łodzi.
Nie wszystkich na to stać. Wiele par w zderzeniu z finansową przeszkodą rezygnuje lub odkłada decyzję o rodzicielstwie na później, a wiek pacjentów też ma znaczenie. - Po 35. roku życia skuteczność leczenia jest zdecydowanie niższa - podkreśla dr n. med. Grzegorz Mrugacz.
Zobacz też w TVN24 GO: "Usłyszeć mama, tata"
In vitro daje od 60 do 70 procent skuteczności. Dla wielu par, po latach niepowodzeń, in vitro to często jedyna metoda, żeby zajść upragnioną w ciążę, bo niepłodność - jak podkreślają eksperci - to choroba cywilizacyjna i dotyka coraz więcej osób.. Według szacunków - nawet 20 procent par w wieku prokreacyjnym. - Jeżeli uwzględnimy, że dzisiaj na świecie żyje ponad 8 milionów dzieci po in vitro, to już świadczy o tym, jak duże uznanie ta metoda znalazła w leczeniu niepłodności - wskazywał w lutym profesor Leszek Pawelczyk. Jednak argumenty ekspertów nie trafiają do rządzących.
- Gdyby nie in vitro, to prawdopodobnie nigdy nie zostałabym mamą - wyznaje Małgorzata Rozenek-Majdan, przedstawicielka komitetu inicjatywy ustawodawczej o in vitro.
W Sejmie wciąż czeka obywatelski projekt ustawy o refundacji in vitro z budżetu państwa, pod którym zebrano ponad pół miliona podpisów.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu TVN24