Do programu awaryjnej antykoncepcji i sprzedaży tabletki "dzień po", również piętnastolatkom, zgłosiło się zaledwie 850 na 11,5 tysiąca aptek w całej Polsce. Program działa od 1 maja i jest planem B Ministerstwa Zdrowia wobec prezydenckiego weta ustawy, która miała znieść receptę na tabletkę "dzień po". Jednak farmaceuci i aktywiście twierdzą, że plan się nie powiódł. Rzecznik NFZ uspokaja, że do pilotażu przystąpi ponad dwa tysiące aptek.
W zaledwie 9 aptekach w Szczecinie farmaceuta może wypisać receptę na tabletkę "dzień po", od ręki, bez czekania. Wizyta nic nie kosztuje, zapłacić trzeba tylko za lek. - Mamy przeprowadzone dwie takie wizyty. Obie zakończyły się przepisaniem recepty farmaceutycznej - poinformowała Joanna Urbańska, farmaceutka z apteki w Szczecinie.
Pilotażowy program antykoncepcji awaryjnej działa od 1 maja, ale tylko w nielicznych aptekach. W skali kraju na około 11,5 tysiąca aptek zaledwie 850 zgłosiło się do programu, to nawet nie 10 procent. - Ponad 500 z nich podpisało już umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, czyli już świadczy usługę antykoncepcji awaryjnej - przekazał Paweł Florek, rzecznik prasowy Narodowego Funduszu Zdrowia.
Narodowy Fundusz Zdrowia z Naczelną Izba Aptekarską szacują, że będzie ich więcej. - Do pilotażu przystąpi ponad dwa tysiące aptek. To przede wszystkim te apteki, które już realizowały dodatkowe usługi, na przykład szczepiły w czasie pandemii - poinformował Paweł Florek.
Jest mapa aptek, gdzie farmaceuta wypisuje receptę na tabletkę "dzień po"
To i tak za mało, żeby zapewnić kobietom bezpieczeństwo - alarmują działaczki inicjatywy "Aborcja bez granic". - Farmaceuci, zamiast ułatwić dostęp do tego leku, czyli wydawać go po prostu zgodnie z rozporządzeniem, to, niestety, zdecydowali się te bariery tworzyć - uważa Natalia Broniarczyk z organizacji Aborcyjny Dream Team.
Lokalizację aptek, które zapewniają dostęp do antykoncepcji awaryjnej, można sprawdzić na stronie pacjent.gov.pl. Mapa została opublikowana w ubiegłym tygodniu przez NFZ i jest na bieżąco aktualizowana.
- To jest pilotaż, to jest dowolność, więc apteki muszą chcieć do tego przystąpić. Muszą być farmaceuci, którzy obsłużą tę usługę - zwraca uwagę Tomasz Macherowski, farmaceuta i kierownik apteki w Stargardzie. - Podpisywanie kontraktów, aneksów, to wszystko jest praca papierologiczna, gdzie nie każdy właściciel apteki musi chcieć do tego przystąpić i nie można go do tego zmuszać - podkreśla Michał Bulsa, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie.
Problem braku odrębnego pokoju i wątpliwości co do recept dla małoletnich
Nie zawsze chodzi tylko o chęci. Niektóre apteki, tak jak jedna z działających w Stargardzie, nie spełniają warunków lokalowych. - To musi być oddzielny pokój, zamknięty, w którym możemy sobie wygodnie z pacjentem usiąść i porozmawiać - wyjaśnia Tomasz Macherowski.
Tam, gdzie usługa jest dostępna, też nie wiadomo, czy będzie realizowana dla wszystkich, bo kontrowersje budzi wypisywanie recept niepełnoletnim pacjentkom. - To jest sprawa wyłącznie po stronie farmaceuty, który wywiad przeprowadza - podkreśla Paweł Florek.
- Mamy komunikat prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, że nie będziemy karani w przypadku odmowy takiej wizyty - wskazuje Joanna Urbańska. - Jest to przykre, dlatego że myślę, że najbardziej to uderzy, i widzimy to w naszej pracy, w młode osoby, które już teraz są porzucone przez ten system - uważa Natalia Broniarczyk .
Plan B rządu się nie powiódł?
Pigułka "dzień po" w ramach usługi farmaceutycznej to "plan B" Ministerstwa Zdrowia. Został wprowadzony po tym, jak prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę o dostępności antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Nowe przepisy dawały możliwość zakupu leku osobom niepełnoletnim powyżej 15. roku życia. - Nie, żeby dziewczynka kupiła sobie pigułkę i na wszelki wypadek na przykład zażyła pięć na raz - argumentował prezydent swoje weto.
- "Plan B" się nie powiódł, jest moim zdaniem nieskuteczny. Został przygotowany trochę na szybcika, trochę po to, żeby pokazać, że rząd jednak coś robi - ocenia Natalia Broniarczyk. - Jestem bardzo rozczarowany tym, że politycy, zamiast rozwiązywać problemy, to musimy stosować jakieś protezy i tutaj, niestety, mamy taką protezę, która nie do końca działa - uważa Michał Bulsa.
Posłanki i posłowie Nowej Lewicy proszą o cierpliwość kobiety, a farmaceutów o zapisywanie się do programu. - My to wprowadzimy w pełnej skali jako zapis ustawowy po tym, jak Andrzej Duda przestanie być prezydentem - obiecuje poseł Nowej Lewicy Tomasz Trela.
Receptę na antykoncepcję awaryjną wprowadził rząd Prawa i Sprawiedliwości w 2017 roku. - Kobiety, potrzebując tabletki "dzień po", nauczyły się przez ostatnie 7 lat, że pomocy należy szukać gdzie indziej niż w oficjalnym systemie zdrowia i ta zmiana Ministerstwa Zdrowia, niestety, tego przekonania nie zmieni - uważa Natalia Broniarczyk.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock