MotoMikołaje wywołują uśmiech i niosą pomoc. Jak co roku, wsiadają na motocykle i przejeżdżają przez wiele polskich miast. Niektórzy dojechali do szpitali, by zanieść radość i prezenty chorym dzieciom. Inni - do domów dziecka.
Słychać i widać było ich z daleka w niejednym mieście. Kilkuset MotoMikołajów na swoich motoreniferach przejechało ulicami Szczecina.
- Zablokowaliśmy całe miasto. Mam nadzieję tylko, że mieszkańcy nam to wybaczą, bo było pozytywnie - relacjonuje Sławomir Chałabis z grupy "Motocykliści o Wielkich Sercach".
Wybaczą, bo ta jazda miała swój cel. Na grupę motocyklistów czekało ponad 400 dzieci ze świetlic środowiskowych. - Robimy to po to, żeby widzieć, jak się dzieci cieszą - mówi Sławomir Chałabis.
Uśmiech dzieci można było dostrzec nawet pod kaskiem. Dla nich taka przejażdżka to duża frajda. Nie była to jednak jedyna atrakcja przygotowana przez MotoMikołajów. Rozdali w sumie ponad 1200 prezentów, wśród obdarowanych były też dzieci z niepełnosprawnościami. - To jest ogromny dar serca, dlatego też dzisiaj jesteśmy bez względu na to, kto jest z jakiego klubu - mówi pan Adam z grupy "Motocykliści o Wielkich Sercach".
Głośno i kolorowo
Chęć pomagania 19 lat temu połączyła motocyklistów z Krakowa. Na początku była to kilkuosobowa grupa. Teraz trudno ich wszystkich zliczyć.
- Jesteśmy, mimo zimowej pory roku, cieplej przyjmowani teraz, niż kiedy odbywa się rozpoczęcie sezonu - zauważa Małgorzata Bereza ze Stowarzyszenia Motocyklowego "MotoMikołaje Kraków".
MotoMikołaje wkładają wiele wysiłku, żeby ich motocykle przypominały prawdziwe zaprzęgi Świętego Mikołaja, bo muszą się zmieścić wszystkie prezenty przygotowane dla chorych dzieci.
- Prosiliśmy o gry logiczne, prosiliśmy o puzzle, o zabawki, pluszaki, posegregowane wiekowo, żeby każdy mały pacjent w szpitalu znalazł w tych trudnych chwilach odrobinę pocieszenia - wskazuje Małgorzata Bereza.
Radość u dzieci wywołał już sam widok MotoMikołajów przed budynkiem szpitala. Było głośno, kolorowo, do akcji włączyli się też strażacy. Ze względów bezpieczeństwa nie mogli wejść do środka, prezenty na oddziałach rozdały pielęgniarki. - Łezka w oku się kręci, jak te dzieciaki reagują - przyznaje pan Sławomir, motocyklista z Krakowa.
W Łodzi nie dało się przeoczyć parady MotoMikołajów. - Jest to jedna z najpiękniejszych akcji, które organizują motocykliści - ocenia Anna Sałata ze Stowarzyszenia Łódzkich Motocyklistów.
- Kiedyś zobaczyłem taką akcję, akurat przyjeżdżałem autem wtedy, no i stwierdziłem, że jak chcę zostać motocyklistą, to przy okazji trzeba też zostać MotoMikołajem - opowiada pan Jakub, motocyklista z Łodzi.
CZYTAJ TAKŻE: Były uśmiechy, wzruszenia i prezenty. Święty Mikołaj odwiedził już część podopiecznych łódzkich DPS-ów
Spełniają marzenia dzieci, które nie mogą liczyć na swoich rodziców
MotoMikołaje spełniają marzenia dzieci, które nie mogą liczyć na swoich rodziców. 13 lat temu, kiedy ich akcja charytatywna ruszyła, przygotowywali prezenty dla jednego domu dziecka, teraz już dla czterech.
- Bo dosyć często one nie dostają tego prezentu na Mikołajki, dostają taki dyżurny prezent na gwiazdkę, jak kiedyś paczki w zakładach pracy - mówi Krzysztof Sałaciński ze Stowarzyszenia Łódzkich Motocyklistów.
W workach od MotoMikołajów są między innymi ubrania, zabawki, drobny sprzęt elektroniczny czy słodycze, czyli wszystko, o co dzieci prosiły w listach wysłanych do MotoMikołajów.
- Jest to ważne, żeby te dzieci poczuły, że ktoś o nich pamięta - mówi Mariusz Jabłoński, motocyklista z Łodzi. - To dla tych dzieci oznacza, że mogą na jakichś dorosłych liczyć - wtóruje mu Krzysztof Sałaciński.
- Dzieciaki cieszą się z każdego upominku, a jak przynosi to MotoMikołaj, to zainteresowanie dodatkowo motocyklem sprawia, że ta radość jest jeszcze większa - podkreśla pan Marcin, jeden z MotoMikołajów.
Oprócz świątecznych paczek są też życzenia. - Żeby im się udało w życiu, a przede wszystkim, żeby uwierzyły, że są pełnoprawnymi ludźmi, którzy mogą wszystko - podsumowuje Krzysztof Sałaciński.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24