Prorosyjscy radykałowie z Austrii zaczynają rozmowy koalicyjne. Choć Wolnościowa Partia Austrii wiele razy już współtworzyła rząd, to w Wiedniu nigdy nie urzędował tak skrajnie prawicowy i populistyczny kanclerz, jak może to się stać teraz. Wokół radykałów początkowo utworzono polityczny kordon bezpieczeństwa, ale ten pękł, gdy fiaskiem skończyły się rozmowy chadeków, socjaldemokratów i liberałów. I to właśnie chadecy mogą teraz wejść w koalicję ze skrajną prawicą. Przeciwko takim rządom protestują tysiące Austriaków.
Prorosyjscy radykałowie mieli być izolowani na scenie politycznej, ale teraz do rozmów siadają z nimi austriaccy chadecy, a te negocjacje próbują storpedować tysiące protestujących Austriaków.
- Boję się, że tracimy naszą demokrację. Austria stanie się drugimi Węgrami i zostanie całkowicie zniszczona gospodarczo oraz politycznie. Apeluję do Austriackiej Partii Ludowej o nietworzenie tej koalicji - mówi uczestnik manifestacji w Wiedniu Peter Mair.
Manifestacje w największych miastach Austrii
Te obawy słychać było podczas manifestacji w największych miastach Austrii: Wiedniu, Grazu, Salzburgu czy Innsbrucku. W stolicy - według policji - zebrało się 25 tysięcy osób. Organizatorzy twierdzą, że manifestantów było dwa razy więcej.
- To punkt zwrotny w historii Austrii. Coś w naszym kraju uległo rozpadowi - mówi Erich Fenninger, organizator manifestacji "Volkshilfe Österreich".
Bo po raz pierwszy w Austrii może powstać rząd kierowany przez skrajnie prawicową i populistyczną Wolnościową Partię Austrii.
- Koniec gierek, żadnych sztuczek, sabotażu, obstrukcji czy polityki, której celem jest pozostawanie u władzy. Czas na politykę prawdziwej zmiany i odbudowy. Czas na początek nowej ery - zapowiada Herbert Kickl, lider Wolnościowej Partii Austrii.
Ci radykałowie wygrali wrześniowe wybory parlamentarne, ale pozostałe siły utworzyły polityczny kordon wokół nich. Karl Nehammer z konserwatywnej Austriackiej Partii Ludowej przez miesiące próbował stworzyć koalicję z socjaldemokratami i liberałami. Ostatecznie poległ. Ustąpił z urzędu kanclerza i zrezygnował z kierowania partią.
Prezydent Austrii na początku tygodnia powierzył misję tworzenia rządu prawicowym populistom.
- Nie była to dla mnie łatwa decyzja. Będę nadal dbał o to, aby zasady i reguły naszej konstytucji były przestrzegane - zapewnia Alexander Van der Bellen, prezydent Austrii.
Wolnościowa Partii Austrii mocno sympatyzuje z Kremlem
Prezydent właśnie powierzył obowiązki kanclerza dotychczasowemu szefowi dyplomacji. Wcześniej tłumaczył, że dał szansę radykałom na rządzenie, bo po zmianie władz w Austriackiej Partii Ludowej chadecy są już gotowi do zawiązania koalicji ze skrajną prawicą. Oni sami obiecują, że w takim rządzie byliby demokratycznym bezpiecznikiem.
- Oznacza to niezależność sądownictwa, ochronę praw podstawowych, wolność słowa oraz - choć nie jest to najmniej ważne, mając w pamięci naszą austriacką historię - walkę z antysemityzmem - wymienia Christian Stocker, lider Austriackiej Partii Ludowej.
CZYTAJ TAKŻE: Donald Trump ma zakusy terytorialne. Co na to politycy w Europie? Giorgia Meloni uspokaja, inni upominają
Tylko że Wolnościowa Partii Austrii mocno sympatyzuje z Kremlem. Dziewięć lat temu zawarli umowę o przyjaźni z Jedną Rosją, partią Władimira Putina. Herbert Kickl chce ograniczyć pomoc Ukrainie, jest eurosceptykiem i głosi radykalne poglądy w kwestii migracji. Sam przyznawał, że inspiruje się Viktorem Orbanem.
- Nie chcę orbanizacji Austrii. Pragnę demokracji i poszanowania praw człowieka - mówi Petra, uczestniczka manifestacji w Wiedniu.
- Jestem przerażona tym, że możliwe są deportacje migrantów. Dla mnie żaden człowiek nie jest nielegalny. Boję się też, że polityka socjalna zostanie rozmontowana. Kickl chce obciąć wiele świadczeń i do tego jeszcze kwestia ochrony klimatu - wskazuje Sarah Schembera, uczestniczka manifestacji w Wiedniu.
Skrajna prawica silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej
Prawicowi radykałowie już współtworzyli rządy w Austrii, ostatnio kiedy kanclerzem był Sebastian Kurz, ale wtedy to Partia Ludowa była dominująca siłą w rządzie. Teraz pozycja skrajnej prawicy jest o wiele mocniejsza, a w rękawie mają jeszcze politycznego asa.
- Moje stanowisko jest bardzo jasne: jeśli rozmowy się nie powiodą, to będą nowe wybory. My jesteśmy na nie gotowi - mówi Herbert Kickl, lider Wolnościowej Partii Austrii.
A według sondaży, gdyby w Austrii doszło do przedwczesnych wyborów, skrajna prawica zyskałaby jeszcze lepszy wynik niż w ubiegłorocznym głosowaniu.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MAX SLOVENCIK