67 dni - tyle pozostało do wyborów parlamentarnych. Do urn idziemy 15 października. Opozycyjne partie ogłaszają gotowość. Od rana informują o zgłoszeniach komitetów wyborczych do Państwowej Komisji Wyborczej.
Formalnie startuje kampania wyborcza. Pierwsze komitety gotowość do zarejestrowania ogłosiły już rano. Konfederacja dokumenty do PKW złożyła pierwsza, a wszystko to zaledwie kilkanaście godzin po dość zaskakującym ogłoszeniu decyzji prezydenta. "Kierując się treścią otrzymanej właśnie pozytywnej opinii Państwowej Komisji Wyborczej, co do proponowanego terminu wyborów do Sejmu i Senatu, podjąłem decyzję o zarządzeniu tych wyborów na dzień 15 października 2023 roku" - przekazał Andrzej Duda.
- To powinno być wydarzenie, informowanie o terminie wyborów, a nie tak sobie na Twitterze - ocenia Wanda Nowicka z Lewicy. - Dobrze, że wreszcie pan prezydent oznajmił decyzję Jarosława Kaczyńskiego, kiedy będą wybory, bo chyba nikt nie miał wątpliwości, że to nie pan prezydent wymyślił tę datę - dodaje Borys Budka z PO.
Postanowienie prezydenta w Dzienniku Ustaw opublikowane zostało we wtorek wieczorem, a to oznacza start wyborczego kalendarza.
Do 28 sierpnia do PKW trafić muszą zawiadomienia o stworzeniu komitetów wyborczych. 6 września o 16.00 mija termin zgłaszania list wyborczych i złożenia zebranych podpisów. Od 30 września do wprowadzenia ciszy wyborczej komitety publikować mogą swoje audycje wyborcze. Cisza wyborcza zaczyna się 13 października o północy, a lokale wyborcze otwarte będą od 7.00 do 21.00 w niedzielę, 15 października.
- Rym jest prosty, tak jak proste jest nasze wspólne przesłanie. Października 15 pogonimy Kaczyńskiego - zapowiada Donald Tusk. Decyzja prezydenta zastała go w drodze na wtorkowy wiec w Legionowie. Sama data wyborów zaskoczeniem raczej nie jest. - Niezwykle mało czasu, ale też i olbrzymia stawka - ocenia Szymon Hołownia z Polski 2050. Na kampanię wyborczą politycy mają 66 dni.
Przewaga rządzących
15 października to pierwszy z możliwych terminów głosowania. - Najważniejsze, że jest, i wiemy, co mamy robić. I że będzie już kampania, będzie można patrzeć, jak są wydawane pieniądze, że będzie tryb wyborczy - uważa Małgorzata Kidawa-Błońska z PO.
Kampania to formalne ramy dla tego, co pełną parą toczy się w zasadzie od wielu tygodni, a co przez finansowanie z publicznych pieniędzy daje rządzącym przewagę. - Prawo i Sprawiedliwość w tej kampanii wyborczej będzie faulowało. Będzie wykorzystywało publiczne pieniądze. Tak, jak baner na Narodowym Banku Polskim - ocenia Krzysztof Gawkowski z Nowej Lewicy.
Każda państwowa uroczystość w trakcie kampanii wyborczej to dla rządu okazja do wyborczej promocji. Najbliższa będzie za niespełna tydzień - w święto Wojska Polskiego. - Ja mam wrażenie, że my równamy do jakichś wschodnich wzorców, jeżeli chodzi o propagandę - mówi Szymon Hołownia.
Ale rządzący problemu tu nie widzą. - 15 sierpnia akurat nie przenieśliśmy. Zawsze obchody były w podobnym czasie. Defilady i podobne sytuacje się odbywały. Więc niech każdy robi to, co zaplanował w ramach kampanii, natomiast nie miesza do tego świąt narodowych - mówi Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii.
Kiedyś przedstawiciele PiS-u wyraźnie się oburzali na wyjazdowe posiedzenia rządu premier Ewy Kopacz. Wśród krytykujących byli między innymi Stanisław Karczewski czy Elżbieta Witek. - Ta sama osoba (Witek - przyp. red.) bierze udział w tych piknikach, bierze udział w tych zachowaniach już trwających od dłuższego czasu po stronie Prawa i Sprawiedliwości, jakby zapomniała, co mówiła osiem lat temu - zauważa profesor Andrzej Zoll.
Co z referendum?
Koalicja Obywatelska wciąż zachęca do akcji obywatelskiego pilnowania wyborów, a znak zapytania jest jeszcze jeden. Prawo i Sprawiedliwość w dniu wyborów zorganizować chce referendum. Tu wciąż nie ma decyzji, ale zaplanowane jest dodatkowe posiedzenie Sejmu w sierpniu.
Były szef PKW przypomina, że każdy wyborca ma prawo odmówić przyjęcia karty referendalnej. - Powinien dopilnować, żeby członek komisji w tej rubryce, gdzie ma złożyć podpis wyborca, kwitujący odbiór karty referendalnej, żeby tam zostało wpisane w jego obecności "odmówił" czy "odmówiła przyjęcia karty" - podkreśla Wojciech Hermeliński.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu TVN24