Przez dekady świat rzadko zajmował się polityką w tym arktycznym rejonie. Na Grenlandii we wtorek 11 marca odbędą się wybory parlamentarne, a przez roszczenia Donalda Trumpa polityczna temperatura mocno tam wzrosła. Od dekad na wyspie występują tendencje niepodległościowe i to właśnie o niezależności mówią największe partie, ale gdy amerykański prezydent deklaruje, że Grenlandia tak czy siak będzie należeć do Ameryki, to wśród mieszkańców rodzi się opór.
Temperatura w Nuuk - stolicy Grenlandii - nie przekroczyła w niedzielę pięciu stopni powyżej zera, ale temperatura polityczna jest znacznie wyższa.
- Przed nami być może najważniejsze wybory w historii. Tyle się mówi o niepodległości. Nigdy wcześniej nie był to tak poważny temat. To będą decydujące wybory dla Grenlandii - mówi stwierdził Qiteraq Eugenius, mieszkaniec Nuuk.
Wpływ na wagę tych wyborów ma to, co mówi się o Grenlandii poza Grenlandią. - Potrzebujemy Grenlandii dla międzynarodowego bezpieczeństwa. Sądzę, że ją zdobędziemy. W ten, czy w inny sposób. Będziemy ją mieli - powiedział w Kongresie prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump.
Jak na roszczenia Trumpa reagują mieszkańcy Grenlandii?
Roszczenia Donalda Trumpa tylko nasilają nastroje do samostanowienia. Według wszystkich miarodajnych badań - większość Grenlandczyków chce zrewidować relacje z Danią, ale jednocześnie nie chce, żeby Grenlandia wpadła pod amerykański protektorat.
- Obecna sytuacja wymaga tego, abyśmy wybrali ludzi, którzy potrafią współpracować, ponieważ nie chcemy być częścią Stanów Zjednoczonych w ten sposób - wskazała Vivian Motzfeldt z partii Siumut.
Takie głosy było słychać podczas weekendowej debaty politycznej, bo mieszkańcy Grenlandii do urn wyborczych pójdą już we wtorek.
Na tej największej wyspie świata żyje zaledwie 57 tysięcy ludzi. Prawo do głosowania ma 40 tysięcy wyborców, a do rozdania jest 31 mandatów w parlamencie. Wyraźne głosy niepodległościowe na Grenlandii słychać od lat 70. i niemal wszystkie największe partie dążą do uniezależnienia się od Kopenhagi lub co najmniej do rozluźnienia więzi.
Wielu mieszkańców podziela ten sam pogląd
- Nie chcemy być Duńczykami. Nie chcemy być też Amerykanami. Chcemy być Grenlandczykami. I to naród Grenlandii będzie decydował o swojej przyszłości - ocenił premier Grenlandii Múte B. Egede.
- Grenlandia nie jest na sprzedaż. Mówimy to wszyscy i mogę tylko powtórzyć, że nigdy nie będzie to tematem do dyskusji - zapewnił Erik Jensen z partii Siumut.
To głosy dwóch największych partii, które do tej pory współrządziły Grenlandią, ale wielu mieszkańców w kwestii niepodległości podziela taki pogląd.
- Stanowczo opowiadam się za niepodległością Grenlandii. Tak! Ale nie teraz. Potrzebujemy więcej dobrze wyedukowanych mieszkańców, żeby rozwijać nasz kraj. Potrzebujemy też silniejszej gospodarki, żeby móc być niezależnym państwem - skomentował Justus Hansen, kandydat partii Demokraatit.
Justus Hansen startuje w wyborach, żeby poprawić na Grenlandii opiekę zdrowotną, bo sam zachorował na raka nerek. Na wsypie jest tylko jeden szpital, w którym wykonuje się tomografię komputerową. Mężczyzna musiał pokonać blisko 700 kilometrów, żeby wykonać podstawowe badanie. Czapa lodowa wymusiła podróż między innymi na pokładzie samolotu oraz helikoptera. Po diagnozie na leczenie musiał lecieć do Kopenhagi.
"Niepodległość to ważny temat, ale..."
- Zatem, owszem: niepodległość to ważny temat, ale niemniej istotne są sprawy wewnętrzne i społeczne. Ekonomia, edukacja, turystyka czy polityka w kwestii wydobywania złóż naturalnych - wskazała prof. Maria Ackrén z Uniwersytetu Grenlandzkiego.
To zapewne właśnie naturalne bogactwa - oprócz strategicznego położenia Grenlandii - przykuwają uwagę Donalda Trumpa. Południe wyspy obfituje w pokłady ropy, gazu, złota, uranu czy cynku. Głos Waszyngtonu wymusza jednocześnie zmianę retoryki w Kopenhadze.
ZOBACZ TEŻ: Grenlandczycy nie palą się do bycia częścią USA. "Dlaczego mielibyśmy być zależni od innego kolonizatora?"
- Duńska polityka zagraniczna jest zamrożona pod pokrywą lodową Grenlandii. To są bardzo trudne czasy ze względu na wojnę w Ukrainie i relacje między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Duńska premierka zapewne będzie mówiła o wiele łagodniejszym tonem, niż prawdopodobnie chciałaby to robić - ocenia Noa Redington, politolog.
Na Grenlandii u wielu mieszkańców budzi się nadzieja, że wybory oraz sytuacja geopolityczna otwierają im drogę ku realnej niepodległości.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock