Z najnowszego sondażu pracowni Opinia24 dla "Faktów" TVN i TVN24 wynika, że decyzję PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego Prawa i Sprawiedliwości za ubiegły rok pozytywnie ocenia połowa badanych. Tylko niewiele ponad jedna trzecia (35 proc.) była przeciwnego zdania. Decyzja PKW oznacza możliwość utraty prawa do subwencji na trzy lata, a chodzi o ponad 75 milionów złotych. Wcześniej PKW odrzuciła sprawozdanie komitetu wyborczego partii.
Jest wiele przykładów, w jaki sposób Prawo i Sprawiedliwość wykorzystywało publiczne pieniądze w kampanii wyborczej w 2023 roku. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi pikniki wojskowe były areną politycznej agitacji na rzecz PiS.
- Tusk to jest, można powiedzieć, personifikacja zła w Polsce. To jest czyste zło - mówił na jednym z nich w sierpniu 2023 roku prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
To też z tego powodu Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła ostatnio sprawozdanie Prawa i Sprawiedliwości za ubiegły rok. To oznacza możliwość utraty prawa do subwencji na trzy lata, a chodzi o ponad 75 milionów złotych. Wcześniej PKW odrzuciła sprawozdanie komitetu wyborczego partii.
Czy PiS będzie stać na zbliżającą się kampanię prezydencką?
- Zaskakujące dla mnie jest to, że Państwowa Komisja Wyborcza łamie prawo - twierdzi Paweł Szrot, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Zdanie polityków Prawa i Sprawiedliwości podziela jednak tylko jedna trzecia Polaków. Z najnowszego sondażu Opinii 24 dla "Faktów" TVN i TVN24 wynika, że decyzję PKW pozytywnie oceniła połowa badanych. Przeciwnego zdania było 35 procent z nich. 15 procent wybrało odpowiedź "nie wiem/trudno powiedzieć".
Badanie zostało wykonane przez "Opinię 24" 25 listopada 2024 roku za pomocą wywiadów telefonicznych CATI na reprezentatywnej próbie 1001 mieszkańców Polski w wieku 18 i więcej lat.
- Każdy widział, że ewidentnie PiS przewalało państwową kasę na piknikach i różnego rodzaju działaniach - wskazuje Ryszard Petru, poseł Polski 2050-Trzeciej Drogi.
Teraz politycy Prawa i Sprawiedliwości alarmują, że może im zabraknąć pieniędzy na zbliżającą się kampanię prezydencką. - Jedna z głównych partii politycznych, z głównych sił politycznych, jest nielegalnie pozbawiana finansowania - mówi Paweł Szrot.
- Odebrano kiedyś subwencję Lewicy, PSL-owi, Nowoczesnej, potem też PiS-owi. Nie ma równych i równiejszych - zwraca uwagę Ryszard Petru, poseł Polski 2050-Trzeciej Drogi.
"PiS de facto wpadł w pułapkę, którą sam przygotował"
Prawo i Sprawiedliwość zaskarżyło decyzję PKW do Sądu Najwyższego. Pierwsza skarga ma zostać rozpatrzona już 11 grudnia. Pojawia się problem z respektowaniem ewentualnego orzeczenia. Wyrok ma zapaść w kwestionowanej Izbie Kontroli Nadzwyczajnej, w której skład wchodzą neosędziowie.
CZYTAJ TAKŻE: Jak Polacy oceniają podkomisję smoleńską Macierewicza? Sondaż - Prawo i Sprawiedliwość przez ostatnie lata robiło wszystko, żeby można było w Polsce podważyć każdy wyrok - zwraca uwagę Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy.
- PiS de facto wpadł w pułapkę, którą sam przygotował - podsumowuje Patryk Jaskulski, poseł Platformy Obywatelskiej.
Prawo i Sprawiedliwość już odczuwa konsekwencje decyzji PKW. Ministerstwo Finansów wstrzymało przelew trzeciej z czterech transz rocznej subwencji. Na konto PiS nie trafiło około sześciu i pół miliona złotych. I wiele wskazuje na to, że minister finansów nie zmieni zdania po ewentualnym orzeczeniu kwestionowanej izby Sądu Najwyższego.
- Decyzje Państwowej Komisji Wyborczej, prawo o partiach politycznych oraz Kodeks wyborczy - to są trzy źródła naszych decyzji - wskazuje minister finansów Andrzej Domański.
Kolejne podejrzenia w sprawie finansowania kampanii przez PiS
W tym samym czasie na jaw wychodzą kolejne podejrzenia w sprawie finansowania kampanii przez Prawo i Sprawiedliwość.
Prokuratura Okręgowa w Legnicy wszczęła śledztwo w sprawie wyrządzenia wielkiej szkody majątkowej w mieniu Fundacji KGHM Polska Miedź. Chodzi o 16 milionów złotych, które miało być wykorzystane na kampanię Prawa i Sprawiedliwości. O sprawie jako pierwsza napisała "Gazeta Wyborcza".
- Dotacje udzielane przez Fundację KGHM Polska Miedź trafiły do kilku organizacji i jednej firmy. Z góry te organizacje wiedziały, że nie wydadzą tego na cele zapisane we wnioskach dotacyjnych - mówi Arkadiusz Gruszczyński, dziennikarz "Gazety Wyborczej".
CZYTAJ TAKŻE: Sondaż prezydencki. Kto zwyciężyłby w pierwszej i drugiej turze? Pieniądze miały trafić na produkcję gadżetów z logiem Prawa i Sprawiedliwości. - To, oczywiście, odpowiedzialność ministra Jacka Sasina, który był ministrem aktywów państwowych i który osobiście, bezpośrednio, nadzorował KGHM Polska Miedź S.A. - wskazuje Arkadiusz Gruszczyński.
Przestępstwo wyrządzenia wielkiej szkody majątkowej zagrożone jest karą do 10 lat więzienia.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24