Donald Trump przemawiał w Kongresie. O polityce zagranicznej było mało i bez konkretów. O Ukrainie jeszcze mniej i jeszcze bardziej ogólnikowo. Nie padło nic o przełomie w kwestii umowy na ukraińskie minerały, Trump nie odniósł się też do decyzji o wstrzymaniu pomocy wojskowej. Za to z tonu wypowiedzi wyłania się obraz, który stawia agresora i ofiary tej wojny w jednym szeregu.
O Ukrainie mało i niezbyt konkretnie - tak recenzowane jest orędzie Donalda Trumpa w amerykańskim Kongresie. - To było bardziej przemówienie kandydata Trumpa niż urzędującego prezydenta - ocenił prof. Michał Urbańczyk z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, członek Fundacji Harlana.
Wbrew wcześniejszym sygnałom Trump nie ogłosił przełomu w sprawie umowy o ukraińskich minerałach.
- Jesteśmy w takim czasie, że możemy się cieszyć, jeżeli Donald Trump nie postponuje Ukrainy i przez chwilę udało się w trakcie tego przemówienia nie powiedzieć nic strasznego, co by nas bardzo oburzyło - skomentowała Kalina Błażejowska, publicystka "Tygodnika Powszechnego".
Trump o "poważnych rozmowach z Rosją"
Amerykański prezydent cytował za to - jak przedstawiał - list od prezydenta Zełenskiego, ale jednocześnie zaznaczył, że przeprowadzone zostały "poważne rozmowy z Rosją".
- Trump jest przede wszystkim zainteresowany unormowaniem stosunków z Rosją, nawet kosztem Ukrainy - oceniła prof. Jadwiga Kiweska, amerykanistka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Choć w Kijowie doszukują się pozytywów, Trump słowem nie wspomniał o zawieszeniu dostaw broni do Ukrainy, a nawiązanie do umowy o metalach ziem rzadkich odczytywane jest jako szansa, że negocjacje mogłyby ruszyć na nowo.
- Podstawowym scenariuszem prezydenta Trumpa dla Ukrainy jest zakończyć konflikt. I to jest jedyna opcja. Natomiast wszystkie szczegóły, które wokół tego mogą się pojawiać, to są rzeczy, które bardzo często są rozgrywane ad hoc - zauważył dr Przemysław Piotr Damski, amerykanista z Uniwersytetu Łódzkiego.
Europa znów została skrytykowana przez Trumpa, choć prezydent znów zawyżył amerykańskie wsparcie dla Ukrainy i jednocześnie zaniżył europejski wkład w toczącą się wojnę.
- Całe przemówienie było raczej takim show a'la Jerry Springer, skierowanym do Amerykanów, o problemach amerykańskich, a Ukraina była gdzieś tam przy okazji. Można było się oprzeć na liczbach, co w retoryce Trumpa jest w tej chwili bardzo mocno uwypuklone, dlatego te liczby dotyczące Ukrainy padły. Szkoda, że były nieprawdziwe - skwtiowała Magdalena Keler, dziennikarka "Gazety Wyborczej" i "Wysokich Obcasów".
CZYTAJ TAKŻE: Oburzenie po słowach Trumpa. "Po raz kolejny kłamie"
Polityka zagraniczna na służbie polityki wewnętrznej?
O prawdziwym i silnym sojuszu polsko-amerykańskim mówił prezydent Andrzej Duda w trakcie swojego ostatniego wystąpienia na forum ONZ. W wywiadzie z korespondentem "Faktów" TVN w Ameryce Marcinem Wroną prezydent mówił to, co mówi Donald Trump, czyli to, że dla Białego Domu najważniejsze ma być osiągnięcie pokoju w Ukrainie.
- Rzeczywiście to jest bardzo ostra gra. Ja nie powiem, żebym czuł przerażenie, bo absolutnie nie użyłbym tego słowa. Ja wierzę w to, że to jest element bardzo ostrej taktyki zmierzania do tych negocjacji, bo pamiętajmy, że jesteśmy na etapie zmierzania do negocjacji - mówił między innymi Andrzej Duda.
Negocjacji, do których ma przystąpić agresywne mocarstwo oraz słabsza i wycieńczona ofiara tej wojny. A Donald Trump stawia publicznie warunki ewentualnego porozumienia tylko Ukrainie.
- Ono niestety, wszystko na to wskazuje w tej chwili, nie będzie uwzględniać interesu Ukrainy i będzie zwyczajnie dla tego państwa niekorzystne, dlatego że w przemówieniu Donalda Trumpa, jak i wypowiedziach poprzedzających to przemówienie, obydwie strony konfliktu zostały zrównane - zwróciła uwagę prof. Małgorzata Zachara-Szymańska z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Polityka zagraniczna na służbie polityki wewnętrznej - takie oceny padają po orędziu Trumpa, co wpisuje się w jego maksymę: "Ameryka przede wszystkim". - To wystąpienie nie było nakierowane, wbrew temu, czego mogliśmy się początkowo spodziewać, na stosunki międzynarodowe. To było, ja bym to tak odczytywał w tym momencie, jednak próba sprawdzenia, na ile dotychczasowa działalność Donalda Trumpa jest przyjmowana i akceptowana przez przede wszystkim republikańskich członków Izby Reprezentantów i Senatu - powiedział dr hab. Łukasz Korporowicz, prawnik z Uniwersytetu Łódzkiego, specjalista w zakresie prawa amerykańskiego.
Donald Trump przemawiał w Kongresie blisko dwie godziny. O Ukrainie mówił cztery minuty.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA