W Krakowie sto, w Białej Podlaskiej dwadzieścia pięć - tyle dzieci wciąż czeka na swój upragniony dom. Inflacja i niewystarczające wsparcie państwa to główne powody tego, że wciąż brakuje chętnych, by zostać rodzicem zastępczym.
Trafiły do nich z dnia na dzień. Zaniedbane i przemarznięte. - W najgorszym stanie tak naprawdę to był średni chłopczyk, ponieważ jego wiek wskazywał na to, że powinien przynajmniej już stać albo nawet chodzić. Później, oczywiście, były konsultacje neurologiczne i okazało się, że nóżki miał po prostu odmrożone - mówi Krystyna Polkowska, która wraz z mężem adoptowała chłopców. Dziś dzieci są otoczone opieką i miłością. Trzyletni Paweł, dwuletni Michał i czteroletni Fabian są z rodziną już prawie trzy lata. - Wiedzieliśmy, jaka jest wielka potrzeba miłości, zainteresowania, opieki, że dzieci tego potrzebują - mówi Paweł Polkowski.
Rodzin zastępczych, które te potrzeby mogłyby zaspokoić, jest wciąż o wiele za mało. To problem w całej Polsce - o czym alarmują samorządy. - Na umieszczenie w takiej rodzinie zastępczej oczekuje dokładnie prawie setka dzieci - wyjaśnia Dariusz Nowak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Krakowa.
Akcje promocyjne
- W szczecińskich szpitalach mamy tam cały czas kilka noworodków, które powinny trafić do pieczy zastępczej - tłumaczy Maciej Homis z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Szczecinie. Problemów jest jednak więcej. - 25 dzieci jest umieszczonych w placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Dla tych dzieci nie znaleźliśmy miejsca w rodzinach zastępczych - wyjaśnia Ewa Borkowska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Białej Podlaskiej.
Samorządy w kampaniach społecznych zachęcają do rodzicielstwa zastępczego. W Białej Podlaskiej akcja prowadzona jest pod hasłem "Poszukiwana, poszukiwany". W ramach kampanii można oglądać sesję zdjęciową rodzin zastępczych, przeczytać ulotki informujące o tym, jak zostać takim rodzicem czy też wziąć udział w specjalnych spotkaniach. Pani Kamila i jej mąż Marcin mają sześcioro dzieci. Czworo biologicznych i dwoje w pieczy zastępczej. - Ogromna satysfakcja, jest ogromne poczucie miłości. Od tego dziecka też. Ono też na swój sposób okazuje - zapewnia Kamila Talaczyńska.
"Pomoc" państwa
To, co łączy rodziców zastępczych, to fakt, że wszyscy oni przyznają, iż wydają na dziecko więcej, niż dostają od państwa. - Jeżeli jest potrzeba pojechania z dzieckiem do psychiatry, prywatnie, nagle do neurologa, do psychologa, do okulisty i naprawienia mu zębów, które przychodzi z połamanymi zębami stałymi, no to to jest koszt natychmiastowy 2000 złotych - mówi pani Kamila.
Także raport NIK potwierdza niewystarczające wsparcie państwa dla rodzin zastępczych. Można w nim przeczytać między innymi o niefinansowaniu lokalnych programów wsparcia rodziny czy o zaniedbaniach ministra rodziny i polityki społecznej. Dokładnie tego dnia, gdy na stronie NIK ukazał się raport, ministerstwo ogłosiło konkurs na realizację kampanii społecznej promującej rodzicielstwo zastępcze.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu TVN24