Japonia się wyludnia. Największe miasta tętnią życiem, ale kosztem wsi. Ci, którzy uciekają od miejskiego zgiełku i wybierają spokój, w praktyce skazują się na życie w izolacji.
Tuż po wschodzie słońca na japońskiej wsi rodzina Yokobori karmi swoje stado kurczaków, które dostarczają jej świeżych jajek. Na śniadanie jedzą francuskie tosty. Chleb wypiekany jest w piecu. Drewno mają z cedrowych lasów otaczających ich dom. 10 lat temu Miho pracowała w biurze w Tokio. Dziś zajmuje się prowadzeniem domu. Hirohito - kiedyś grafik - teraz jest stolarzem.
Miejskie życie straciło dla nich swój blask w 2011 roku. Wielkie trzęsienie ziemi w Japonii, tsunami i paraliż Tokio wywołany skażeniem w Fukushimie. - Wszyscy panikowali, więc to było jak wojna, chociaż nigdy nie doświadczyłam wojny - wspomina Miho Yokobori, mieszkanka wioski Kawakami. Nowe życie rozpoczęli w górach prefektury Nara. Dom leży półtora kilometra od najbliższej stacji kolei. Samochód jest tam niezbędny. Ich wioska jest schowana za krętymi drogami. Drzewa są tam wyższe od większości budynków. Gdy para poznała sąsiadów, doznała sporego szoku z powodu wieku mieszkańców wioski. Burmistrz przekonuje, że ponad połowa wsi ma ponad 65 lat. - 40 lat temu było tu około 6 tysięcy mieszkańców. Dziś jest to 1156 - mówi Tadaaki Kuriyama, burmistrz wioski Kawakami.
Ludność na terenach wiejskich zmniejsza się szybciej niż w innych miejscach w Japonii. Niektórzy twierdzą, że wyludnienie będzie tam całkowite. Ludzie umierają, a opuszczone domy stoją puste. Niektóre zostały zalane po wybudowaniu zapory i sztucznego jeziora 10 lat temu. - Uważam, że ludzie powinni mieszkać w tak ładnym miejscu - przekonuje burmistrz wioski Kawakami. Dane dotyczące populacji są niepokojące - nie tylko w wiosce Kawakami. Prawie każdy lokalny samorząd w Japonii przewiduje mniejszą populację i wyższą średnią wieku do 2045 roku. Całe wsie są na skraju wymarcia. Japońskie społeczeństwo kurczy się i starzeje. Tak szybko, że jego przetrwanie jest zagrożone. Miejsca w Japonii, gdzie liczba ludności rośnie, są nieliczne.
Powszechny problem
Od dziesięcioleci młodzi Japończycy uciekają ze swoich wiejskich miasteczek. Wabieni są przez duże miasta - takie jak Tokio i Osaka. Wszystkie z nich są połączone szybkimi liniami kolejowymi. Szybkiego rozwiązania problemów ludnościowych Japonii nie ma. Także w Tokio, mieście wysokich wieżowców, wskaźnik urodzeń jest rekordowo niski. Liczba ludności Japonii spada od pięciu lat. Jeśli trend się utrzyma, eksperci mówią, że kraj dojdzie do momentu, gdy sytuacji nie da się zmienić. Zbyt mało kobiet będzie w wieku rozrodczym. Dlaczego tak mało kobiet ma dzieci? Doktor Yuka Okada wyjaśnia, że to z powodów finansowych i z powodu braku czasu.
Jest tak źle, że władze Tokio zaczynają dofinansowywać mrożenie jajeczek. Mają nadzieję, że dzisiejsze pracujące kobiety wkrótce zostaną pracującymi matkami. Rodzice w Japonii już dostają tak zwaną premię dziecięcą. Tysiące dolarów idą na pokrycie kosztów. Sponsorowany przez państwo serwis randkowy dla singli jest wspomagany sztuczną inteligencją. Dotychczasowe zwiększanie dzietności w Japonii było przegraną bitwą. Państwo Yokobori nie poszli tą drogą. Kentaro był pierwszym dzieckiem urodzonym w Kawakami od 25 lat. Wychowywanie dziecka w górach oznacza brak rówieśników do zabawy. W grupie przedszkolnej jest jedynie 6 dzieci. Droga do najbliższej szkoły to ponad dwie godziny. Państwo Yokobori mówią, że będzie w porządku, jeśli ich syn postanowi kiedyś wyjechać. Dane dotyczące populacji wskazują, że więcej młodych wyprowadza się z miast. Wabieni są niskimi kosztami życia, czystym powietrzem i niskim poziomem stresu. Kluczowe pytanie brzmi: czy Japonia robi wystarczająco dużo, aby powstrzymać wyludnienie, zanim będzie za późno?
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS