Coraz bliżej do wiosennych wyborów samorządowych, a wciąż nie ma nowego składu Państwowej Komisji Wyborczej. Sejm wybrał nowych członków PKW już w grudniu, ale prezydent ich dotąd nie zaprzysiągł. Sprawa może mieć związek także z zapełnieniem miejsc w Sejmie po posłach Mariuszu Kamińskim i Macieju Wąsiku.
Do momentu, kiedy wrzucimy głosy do urn, zostały już tylko 65 dni. Teoretycznie przez te dni w Państwowej Komisji Wyborczej powinny trwać intensywne prace nad przygotowaniem wyborów samorządowych, ale prezydent wciąż nie powołał nowych członków PKW.
- To nie może być na zasadzie pospolitego ruszenia, że w ostatniej chwili wchodzą cztery osoby, które muszą się dobrze wdrożyć, mogą się wdrażać wcześniej, nie na tych najtrudniejszych wyborach - alarmuje Wojciech Hermeliński, były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej.
Siedmiu członków PKW zostało wybranych już 21 grudnia. Nie zaczną jednak pracy, zanim nie powoła ich prezydent, który z powołaniem wyraźnie się nie spieszy, chociaż formalnie ma czas aż do 13 marca.
- Termin jeszcze nie minął i proszę cierpliwie poczekać, aż prezydent skorzysta ze swoich prerogatyw i w terminie powoła nową PKW - podkreśla Jarosław Sellin, poseł Prawa i Sprawiedliwości. - Zadaniem prezydenta jest powołanie tych, którzy zostali wybrani. To jest gra na czas, to jest gra na Wąsika i Kamińskiego - uważa Michał Szczerba, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Obecny skład PKW także nie spieszy się w sprawie obsadzenia mandatów po skazanych politykach Mariuszu Kamińskim i Macieju Wąsiku. Rządząca koalicja sugeruje, że właśnie o to chodzi prezydentowi, bo nowa PKW, w której przedstawiciele PiS-u już większości mieć nie będą, może miałaby inne zdanie w sprawie mandatów skazanych polityków.
- Prezydent wybiera sobie sprawy, w których chce być szybki, i takie, w których chce być bardzo wolny, i to, że nie powołał nowych członków do Państwowej Komisji Wyborczej, pokazuje, że nie traktuje swojej pracy na serio - uważa Joanna Scheuring-Wielgus, wiceminstra kultury i posłanka Lewicy.
Dziurawe przepisy
Przepisy, na podstawie których po zmianach wprowadzonych przez PiS wybiera się członków PKW, są po prostu dziurawe. Czytamy w nich, że kadencja członków PKW wybieranych przez Sejm trwa tyle, ile kadencja Sejmu, ale wygasa 150 dni po wyborach. Były szef PKW mówi, że ten przepis nie znaczy, że kadencja skończy się 150 dni po wyborach, czyli 13 marca, tylko że to maksymalny termin na zakończenie tej kadencji.
- Na wypadek, gdyby prezydent nie powoływał nowej komisji zaraz po wygaśnięciu kadencji Sejmu - wskazuje Wojciech Hermeliński.
Inny były szef PKW mówi już kompletnie co innego. - 13 marca kończy się kadencja Państwowej Komisji Wyborczej, która przeprowadzała wybory 15 października - podkreśla prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego i były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej.
Jednak najważniejsze jest to, jak ten przepis interpretuje obecny szef PKW. Sylwester Marciniak trzy dni temu w prasowym wywiadzie niespodziewanie ogłosił, że prezydent najwcześniej może powołać nowych członków PKW dopiero 14 marca, a jeśli powoła ich przed czasem - to i tak poprzedni skład kadencję skończy 13 marca.
Jeszcze ważniejsze jest to, co powie prezydent. Jak dowiadujemy się w Kancelarii Prezydenta, tam obowiązuje interpretacja, że nowy skład PKW zaczyna kadencję z chwilą powołania, a nie w połowie marca. To samo twierdzi marszałek Sejmu. - Pan prezydent może powołać wybranych już przez Sejm członków Państwowej Komisji Wyborczej w każdym momencie, takie kompetencje ma i może to zrobić, więc czekamy na taką decyzję - mówi Szymon Hołownia.
"To są najtrudniejsze ze wszystkich wybory"
Rozmowy na linii marszałek Sejmu-Pałac Prezydencki trwają. W czwartek szef Kancelarii Sejmu spotkał się z szefową Kancelarii Prezydenta. W pałacu słyszymy, że rozmowa była dobra, ale chyba spektakularnych sukcesów nie przyniosła, bo prezydentowi nie podoba się skład PKW wybrany przez nowy Sejm. - Pan prezydent mówi: "mi się nie podoba, jaki żeście parytet wybrali", my grzecznie odpowiadamy panu prezydentowi: "ale to jest nasza kompetencja, a nie pana prezydenta" - mówi Hołownia.
Cztery lata temu w PKW zasiadło trzech członków wybranych głosami Prawa i Sprawiedliwości. W nowym składzie będzie tylko dwóch członków wybranych przez PiS. Prezydent wolałby, żeby PiS mogło wskazać trzy osoby.
Czytaj również: Prezydent wciąż nie powołał nowych członków PKW. "Jeżeli tego nie zrobi, będzie łamał konstytucję"
- Warto, żeby nowa Państwowa Komisja Wyborcza według zasad ustalonych przez naszych poprzedników zaczęła funkcjonować jak najszybciej, to nie my te zasady wymyśliliśmy - zwraca uwagę Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej.
Przed PKW sporo pracy: powołanie komisarzy wyborczych, ustalenie wzorów kart czy powołanie okręgowych komisji. - To są najtrudniejsze ze wszystkich wybory. Trudniejsze niż wybory prezydenckie, parlamentarne. Tutaj wybiera się radnych do rad gmin, do rad miejskich, do sejmików województw, wybiera się burmistrzów, wójtów, prezydentów. Każdy wyborca dostaje co najmniej trzy karty - przypomina Hermeliński.
Sporo wskazuje więc na to, że jedna komisja rozpocznie przygotowania do wyborów, a druga je zakończy - jeśli faktycznie nowi członkowie zaczną pracę 14 marca, to będą mieli do wyborów już tylko 3 tygodnie.
Źródło: Fakty po Południu TVN24