W niedzielę w Austrii odbędą się wybory parlamentarne. Do władzy w kraju może wrócić populistyczna i prorosyjska Wolnościowa Partia Austrii. Obecny lider partii Herbert Kickl uchodzi za polityka jeszcze bardziej skrajnego od Joerga Haidera, którego wejście do rządu w 2000 roku poskutkowało unijnymi sankcjami wobec Wiednia. To bliski sojusznik Viktora Orbana. Jest znany z antysemickich wypowiedzi.
Szef skrajnie prawicowej Wolnościowej Partii Austrii Herbert Kickl jest otwarcie prorosyjski. To bliski sojusznik Viktora Orbana, z którym pod koniec czerwca utworzył europarlamentarną grupę Patrioci dla Europy.
Herbet Kickl marzy o tym, by zostać kanclerzem. Jego partia prowadzi w sondażach przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi. Najważniejszy temat kampanii wyborczej od lat jest niezmienny.
- Migracja to poważny problem. Zwłaszcza tu, w Salzburgu. Kiedy przechodzisz przez główną ulicę, to prawie nie widzisz Austriaków - mówi jeden z mieszkańców miasta. - Problemem jest niedobór mieszkań, to kwestia sprawiedliwości. To prawdopodobnie najważniejsza rzecz, w tej sprawie powinna zapanować zgoda polityczna - ocenia mieszkanka Austrii.
Jeśli sprawdzą się przedwyborcze sondaże, to w Austrii może powtórzyć się scenariusz polski, czyli partia z najlepszym wynikiem nie utworzy rządu. Skrajna prawica prowadzi, ale tuż za jej plecami jest obecnie rządząca centroprawicowa Partia Ludowa. Trzecie miejsce zajmuje centrolewica. Po wyborach wokół Wolnościowej Partii Austrii najprawdopodobniej powstanie tak zwany "kordon sanitarny".
- Mam nadzieję, że nie będzie takiego zwrotu w prawo, jak w Niemczech i tylu idiotów nie dojdzie do władzy - komentuje mieszkaniec Austrii.
- Nawet jeśli Wolnościowa Partia Austrii wygra wybory, to jeszcze nie oznacza, że jej przewodniczący Herbert Kickl zostanie kanclerzem, bo to byłoby trudne do zaakceptowania dla Partii Ludowej, a dla socjaldemokratów całkowicie nie do przyjęcia - wskazuje Thomas Hofer, analityk polityczny.
"O decyzji wyborców zadecyduje wiele kwestii"
Obecny lider Wolnościowej Partii Austrii uchodzi za polityka jeszcze bardziej skrajnego od Joerga Haidera, którego wejście do rządu w 2000 roku poskutkowało unijnymi sankcjami wobec Wiednia. Herbert Kickl zasiadał już w rządzie Sebastiana Kurza w latach 2017-2019 jako minister spraw wewnętrznych. Jest znany z antysemickich wypowiedzi. Naczelny rabin Wiednia nazywa niedzielne wybory chwilą prawdy, czy w Austrii jest nadal miejsce dla Żydów.
CZYTAJ TEŻ: Katastrofa Scholza, wygrana eurosceptyków w Austrii. Co u Orbana? Najciekawsze rozstrzygnięcia wyników w UE
Ważnym tematem wyborczym jest rosyjski gaz. Austria jest od niego niemal całkowicie uzależniona. Partie umiarkowane chcą to zmienić, skrajna prawica chce utrzymania status quo. W lipcu ponad 80 procent procent austriackiego importu gazu pochodziło z Rosji, średnia unijna to 15 procent.
- O decyzji wyborców zadecyduje wiele kwestii. Najważniejszą jest inflacja i jej konsekwencje, czyli koszty utrzymania. Kolejna sprawa to międzynarodowe kryzysy, które angażują Austrię. Tematami kampanii jest też stan gospodarki oraz migracja i opieka społeczna. W ostatnim czasie doszły powodzie, które dotknęły część kraju, a to ponownie wywołało dyskusję o zmianach klimatu - zwraca uwagę Thomas Hofer.
Kataklizm, który ostatnio nawiedził Austrię, był największy być może nawet od XVI wieku, stąd nazwa "powódź tysiąclecia". Jej efektem są nie tylko potężne zniszczenia. Po powodzi, na ostatniej prostej przed wyborami, spadło poparcie dla skrajnej prawicy na rzecz partii umiarkowanych.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters