Jeśli wskutek urazu uszkodzona zostanie u dziecka część czaszki lub innej kości, trzeba ją czymś zastąpić, a potem - zastąpić jeszcze raz, tylko jeszcze większym. Dotychczasowe protezy nie rosły razem z dzieckiem. Ten implant też nie rośnie, ale najpierw jak stelaż chroni narządy i obrasta kością, by po czasie zupełnie się rozpuścić. Przełomowa technologia uratowała życie już kilkorgu dzieciom w Polsce i w Ukrainie.
Rozległe urazy czaszki to dla pacjentów ogromne cierpienie, a dla lekarzy - wyzwanie. Zwłaszcza wtedy, gdy pacjentem jest dziecko, bo jego organizm wciąż rośnie. Dlatego przełomem może się okazać technologia naukowców z Politechniki Poznańskiej i Politechnik Śląskiej, którzy opracowali kościotwórcze implanty drukowane w 3D. - Można wykonać w zasadzie dowolny kształt i ten kształt tutaj jest bardzo ważną informacją, bo mówimy o implantach personalizowanych - wyjaśnia dr inż. Monika Knitter z Instytutu Technologii i Materiałów Politechniki Poznańskiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Choroba Parkinsona uniemożliwiała mu swobodne poruszanie się. Specjalne implanty mu pomogły
Dzięki grantowi, który w 2019 roku firma Syntplant, instytut Moratex oraz Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu uzyskały z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, już udało się pomóc kilkunastu osobom. Pacjenci z urazami w obrębie kości są poddawani szczegółowej diagnostyce. Na podstawie obrazów uzyskanych dzięki tomografii komputerowej inżynierowie tworzą zindywidualizowany model implantu, który następnie jest drukowany, sterylizowany i wszczepiany. Innowacją jest to, że implant jest bioresorbowalny, biowchłanialny. - Nasz implant się rozpuści po pewnym czasie w bezpieczny sposób w ciele pacjenta. On zaniknie, go nie będzie. Ale to, że ten implant również jest kościotwórczy, spowoduje, że zanim on zaniknie, w to miejsce powinna wrosnąć tkanka kostna pacjenta, jego naturalna - podkreśla dr inż. Małgorzata Muzalewska z Katedry Podstaw Konstrukcji Maszyn na Politechnice Śląskiej.
Ogromny sukces
Z polskim zespołem skontaktował się doktor Pavlo Plavskyi - neurochirurg z największego ukraińskiego szpitala dziecięcego Okhmatdyt w Kijowie, który szukał pomocy dla swoich pacjentów. Razem z polskimi naukowcami doktor Plavskyi pracował nad jak najlepszym dopasowaniem kształtu implantów. - Ten model ma duże przestrzenie, w które ma wrosnąć tkanka kostna pacjenta - mówi doktor Pavlo Plavskyi. - Mamy już pooperacyjne zdjęcia z tomografii, na których widać, że rzeczywiście kość zaczęła się tam pojawiać i obrastać implant. Kość zajmuje coraz więcej miejsca, a implant coraz mniej - dodaje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ekspertka: zagrożenie tymi wirusami może wzrosnąć w 2024 roku
Pierwsza operacja w Kijowie odbyła się ponad rok temu. Pacjenci nie musieli za nią płacić, bo koszty produkcji i transportu implantów zostały pokryte środkami z grantu. - Dziecko do dzisiaj żyje w dobrym zdrowiu, rozwija się, jest monitorowane, co bardzo ważne. To spowodowało ten nasz sukces, że zgłosił się do nas doktor jeszcze z dwoma przypadkami i opracowaliśmy dwa następne implanty. One były już konstrukcyjnie trochę lepsze - przyznaje profesor Marek Wyleżoł z Katedry Podstaw Konstrukcji Maszyn na Politechnice Śląskiej. Implanty mogą być wykorzystywane w całym układzie kostnym. Dlatego polscy naukowcy rozpoczęli współpracę także z klinikami ortopedycznymi i stomatologicznymi.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Fakty o Świecie TVN24 BiS