Aż czterech prezydentów - trzech byłych i jeden obecny - przez cały weekend wspierało kandydatów w wyborach do amerykańskiego Kongresu. Stawka jest wysoka, bo republikanie i demokraci rywalizują o władzę na Kapitolu. Według sondaży szanse tych drugich na utrzymanie większości maleją, rosną za to obawy części Amerykanów o skutki prawdopodobnego triumfu partii Donalda Trumpa. Materiał "Faktów o Świecie" TVN24 BiS.
Dzień przed wyborami do Kongresu republikańscy i demokratyczni kandydaci po raz ostatni próbowali przekonać do siebie niezdecydowanych wyborców. W większości stawiali na strategie: jeśli wybierzesz tych drugich, będzie tylko gorzej.
- Niech to do nich dotrze. Nie będziemy socjalistycznym krajem rządzonym przez szaleńców, nie damy wam zniszczyć Ameryki - mówił Marco Rubio, senator z Partii Republikańskiej.
- Jeśli republikanom uda się odnieść sukces, to nic już tego nie powstrzyma ich polityki kłamstwa, zastraszania i dzielenia ludzi - alarmowała z kolei Kathy Hochul, gubernator Nowego Jorku z Partii Demokratycznej.
Obama i Biden na jednej scenie
Na ostatniej prostej kandydatów wspierają najważniejsze osoby w państwie. W kampanię demokratów zaangażowało się dwóch byłych prezydentów i jeden obecny.
- Znam wielu senatorów, wielu z nich lubię , ale nie znam nikogo, kto moim zdaniem lepiej wykonuje swoją pracę niż Catherine Cortez Masto - przekonywał w niedzielę Bill Clinton, wspierając tym samym demokratyczną kandydatkę do Senatu. W tym sam czasie Joe Biden przemawiał na jednej scenie z demokratyczną gubernator Nowego Jorku - bastionu demokratów. - Sondaże mówią, że 76 procent Amerykanów martwi się o utrzymanie naszej demokracji. To jest moment, by ją obronić. To moment, by wybrać demokrację - zaapelował urzędujący prezydent.
Wcześniej prezydent Stanów Zjednoczonych pojawił się w Pensylwanii, gdzie na scenę wyszedł ramię w ramię z Barackiem Obamą. Tam także przemówienia przywódców zdominowały zagrożenia dla demokracji, jakie ich zdaniem niosą rządy republikanów. - Pamiętamy to z historii, widzieliśmy to na całym świecie. Kiedy demokracja odchodzi, ludziom dzieje się krzywda. To nie jest abstrakcja - ostrzegł Barack Obama.
Tego samego dnia, po drugiej stronie tego samego stanu, można było usłyszeć nieco inną retorykę. - Obama i Biden też zorganizowali tu sobie wiec, ale nikt się nie pojawił. Mówili, że przyszło ponad 5000 osób. Nie prawda. Przyszło może 200 - stwierdził były prezydent USA Donald Trump.
Obok Georgii i Nevady - Pensylwania to jeden z trzech kluczowych stanów, które zadecydują o tym, czy demokraci utrzymają swoją minimalną większość w Senacie. - Prawdopodobnie nadciąga czerwona, republikańska fala, bo wiele czynników działa na niekorzyść demokratów - uważa Chris Tuttle z think tanku Council on Foreign Relations.
Nowa Izba Reprezentantów
8 listopada Amerykanie zdecydują, kto obejmie 35 ze 100 mandatów w Senacie i wszystkie 435 mandatów w Izbie Reprezentantów. Oprócz tego głosujący wybiorą kluczowych przedstawicieli władz lokalnych, między innymi gubernatorów i prokuratorów generalnych.
- Partia, która kontroluje Biały Dom, często, jeśli nie zazwyczaj, przegrywa w wyborach w połowie kadencji prezydenta - zauważa Steve Phillips, komentator polityczny.
Sondaże sugerują, że demokraci mogą stracić większość w Izbie Reprezentantów. W tej sytuacji, nawet jeżeli utrzymają kontrolę nad Senatem, przegłosowanie proponowanych przez nich ustaw w Kongresie będzie trudne, o ile nie niemożliwe. - Partia prezydenta rzeczywiście nie radzi sobie zbyt dobrze. Największe zarzuty wobec niej dotyczą problemów gospodarczych, z jakimi zmaga się kraj - wyjaśnia Christina Ladam z University of Nevada.
Spadek popularności Bidena
Według ostatnich sondaży poparcie dla Joe Bidena spadło do 40 procent i to właśnie w nim republikańscy wyborcy widzą winnego rosnących kosztów życia, widma recesji i wzrostu przestępczości, z jaką kraj zmaga się po pandemii COVID-19.
- Ameryka idzie w zdecydowanie złym kierunku. Przestępczość rośnie. Inflacja szaleje - mówi jedna z kobiet.
Dla demokratycznych wyborców - Joe Biden i jego partia to jednak ostoja demokracji, która zostanie podważona, o ile nie kompletnie zniszczona, jak tylko republikanie ponownie dojdą do władzy w Kongresie. - Demokraci stoją w obronie prawdy, a Partia Republikańska poszła drogą teorii spiskowych i kłamstw. To smutne - jest zdania jeden z wyborców.
Prawie 200 republikańskich kandydatów w tych wyborach rozpowszechniało kłamstwo Donalda Trumpa o skradzionym głosowaniu w 2020 roku, gdy ubiegał się o reelekcję. Teraz ci sami ludzie, którzy utrzymują, że amerykański system wyborczy fałszuje wyniki, ubiegają się o stanowiska, które zapewnią im władzę nad tym systemem.
Autor: Angelika Maj / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS