W gigantycznym więzieniu dla kobiet i dzieci w północnej Syrii bez procesu i wyroku przetrzymywane są przez lata żony wojowników tak zwanego Państwa Islamskiego razem z dziećmi. Zamknięte, odizolowane w trudnych warunkach, tylko się radykalizują. Dlatego ich synowie, kiedy skończą 12 lat, są im odbierani i zamykani w innym ośrodku - takim, który ma ich integrować ze społeczeństwem.
Obóz al-Hol na północy Syrii to ogromne więzienie dla kobiet i dzieci schwytanych po pokonaniu ISIS. Pięć lat po upadku kalifatu ideologia terrorystów nadal tam żyje. Władze ostrzegają, że to tykająca bomba zegarowa. Mieszka tam ponad 40 000 osób. W najniebezpieczniejszej części mieszka około 6 000 obcokrajowców.
Dziennikarze CNN jako pierwsi zostali wpuszczeni do tego więzienia, zarządzanego przez Stany Zjednoczone i Syryjskie Siły Demokratyczne. Przetrzymywane tam kobiety pochodzą z ponad 60 krajów.
Kilka z nich podnosi prawe kciuki do kamer, co jest symbolem solidarności z Państwem Islamskim.
Gdy chłopcy skończą 12 lat, są zabierani
Jedna z zapytanych kobiet twierdzi, że nie żałuje dołączenia do ISIS. Skarży się, że warunki w obozie są straszne. - Nawet wśród wrogów kobiety i dzieci powinny być odpowiednio traktowane - zwraca uwagę.
Większość mieszkańców to dzieci, które znalazły się tu nie z własnej winy. Organizacja Narodów Zjednoczonych nazwała to miejsce plamą na sumieniu ludzkości. To więzienie, w którym kobiety i dzieci przetrzymywane są bez sądu i wyroku.
Grupa kobiet w pewnym momencie zatrzymała dziennikarzy CNN z gorącą prośbą. Syn jednej kobiety został aresztowany, próbując uciec z obozu. Kobieta zapytała, czy może odzyskać swojego syna, który jest w więzieniu i ma 10 lat. Gdy chłopcy skończą 12 lat, są zabierani.
To niepokojąca historia, którą dziennikarze słyszą raz za razem. Syryjskie Siły Demokratyczne twierdzą, że ich polityką jest oddzielanie chłopców w wieku dojrzewania, ponieważ są radykalizowani przez swoje matki.
Nastolatkowie mają być indoktrynowani i żenieni
Syryjskie siły pozyskały film z sesji szkoleniowej dla dzieci w obozie. Władze obozu twierdzą, że młodzi nastolatkowie są żenieni, aby tworzyć następne pokolenie bojowników ISIS, co - jak mówią - może tłumaczyć około 60 narodzin każdego miesiąca.
Tak wygląda miejsce, do którego trafiają niektórzy z zabranych chłopców - to ośrodek integracyjny Orkesz. Warunki są tam znacznie lepsze niż w obozach, ale są tylko 154 łóżka i wszystkie są zajęte.
Shamil Chakar dorastał w Kolonii w Niemczech, dopóki jego rodzice nie zabrali rodziny do stolicy ISIS, Rakki. Odłamek, który trafił go w głowę, spowodował, że Shamil ma problemy z pamięcią.
W Racce Shamil mieszkał w obozie ze swoją matką i rodzeństwem. Kilka lat temu siły bezpieczeństwa wtargnęły do ich namiotu w środku nocy.
- Przyszedł człowiek i mnie podniósł, związał mi ręce za plecami. Moja mama krzyczała. Powiedziała: "zostaw go". Nie chciałem z nimi iść. Popchnął mnie, mówiąc: "załóż swoje buty". Nie założyłem. Potem mnie uderzył - opowiada Shamil.
Celem ośrodków ma być integracja ze społeczeństwem
Chłopiec o imieniu Islam pochodzi z Dagestanu w Rosji i jest jednym z najmłodszych mieszkańców ośrodka. Mówi, że ma zaledwie 12 lat. Jest tutaj od około trzech, czterech miesięcy. Został zabrany matce. Nawet nie wie, jakie nosi nazwisko.
Organizacje broniące praw człowieka twierdzą, że separacje są zatrważającym naruszeniem prawa międzynarodowego.
Dowódca Syryjskich Sił Demokratycznych broni tej polityki. - Zamiast potępiać to, co robimy, i nazywać to naruszeniem praw człowieka, te organizacje powinny nam pomóc w naszym programie, który prowadzimy od lat, aby zintegrować te dzieci - komentuje generał Mazloum Abdi.
Częścią problemu wydaje się być to, że kiedy ci chłopcy skończą 18 lat, nie mają dokąd pójść. Niektórzy z nich lądują dlatego w więzieniu.
- To nie jest polityka, którą stosujemy, aby wsadzać ich do więzienia w wieku 18 lat. Rzeczywistość polega na tym, że celem jest ich reintegracja ze społeczeństwem - mówi Mazloum Abdi.
OGLĄDAJ W TVN24 GO: Syria. Kraj uzależniony od captagonu
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS