Tragedia, która rozgrywa się na Bliskim Wschodzie, rodzi też skutki dla Europy. Mieszkańcy kontynentu często są podzieleni pod względem tego, kogo w tym konflikcie uważają za ofiarę, a kogo za oprawcę. Obok akceptowalnych form wyrażania stanowiska, jak demonstracje czy okazywanie solidarności, są też czyny haniebne. W Niemczech nasiliły się działania antysemickie.
Gwiazdy Dawida namalowane na drzwiach domów zamieszkanych przez Żydów przywołują w Niemczech najgorsze skojarzenia z latami 30. XX wieku. Podobne emocje wywołało obrzucenie koktajlami Mołotowa synagogi w centrum Berlina. - Boimy się, bo nie wiadomo, co stanie się jutro, jak długo potrwa zagrożenie. Nie możemy oczekiwać, że policja będzie chronić każdego Żyda czy każdy budynek przez 24 godziny na dobę - mówi Shlomo Afanase, niemiecki rabin.
Kanclerz Niemiec stwierdził, że antysemickie ataki są nieludzkie, obrzydliwe i nie mogą być tolerowane. Powtórzył te słowa w Izraelu, podczas wizyty podkreślającej solidarność z narodem zaatakowanym przez terrorystów z Hamasu. - Jest dla mnie jasne, że nigdy nie zaakceptujemy ataków na instytucje żydowskie w naszym kraju, nie zaakceptujemy przemocy i sloganów antysemickich - oświadczył Olaf Scholz.
Od 7 października, czyli zmasowanego ataku Hamasu na Izrael, niemiecka policja odnotowała ponad 200 zdarzeń o charakterze antysemickim - począwszy od palenia flagi Izraela, skończywszy na groźbach karalnych, napadach czy opluciach. Prezydent Niemiec wyraził oburzenie po tym, jak jedna z propalestyńskich organizacji świętowała w Berlinie atak Hamasu.
- Nie możemy tego tolerować, tego, że na nasze ulice wychodzą ludzie świętujący brutalny atak na Izrael. Takie zachowanie mnie przeraża, takie zachowanie mnie brzydzi - mówił Frank-Walter Steinmeier.
Społeczność żydowska w Berlinie wzywa do zdelegalizowania organizacji Samidoun, która chce uchodzić za obrońcę praw palestyńskich więźniów, ale de facto odgrywa główną rolę w rozpowszechnianiu antyizraelskiej propagandy. Członkowie Samidoun, by uczcić ataki na Izrael, rozdawali na ulicach Berlina słodycze.
- Ta organizacja to koń trojański w środku niemieckiej demokracji. Oni tej demokracji urągają. Ich trzeba ukarać - uważa Ron Prosor, ambasador Izraela w Niemczech.
Rok temu Federalny Urząd Ochrony Konstytucji szacował, że w Niemczech żyje około pół tysiąca zwolenników Hamasu. Dziś niemieckie władze grożą im wydaleniem z kraju. "Wykorzystamy wszelkie możliwości prawne, by deportować wspierających Hamas" – zapowiedziała niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser.
Ataki na synagogi w całej Europie
Nienawiść z Bliskiego Wschodu rozlała się w ostatnich kilkunastu dniach na cały świat. Widać ją zarówno na demonstracjach propalestyńskich, jak i proizraelskich. Jednak w przeciwieństwie do społeczności palestyńskiej, społeczność żydowska pada ofiarą fizycznej agresji. W całej Europie dochodzi do ataków na synagogi. W Londynie zamknięto nawet żydowskie szkoły.
- Szkoły powinny być bezpieczną przystanią dla dzieci, personelu i lokalnych społeczności. Serce mi pęka na myśl, że trzy z naszych szkół musiały zostać zamknięte, ponieważ dyrektorzy obawiali się o bezpieczeństwo dzieci. Historia pokazuje, że ilekroć na Bliskim Wschodzie dochodzi do zamieszek, to w całym kraju rośnie liczba przestępstw na tle nienawiści - zwraca uwagę Sadiq Khan, burmistrz Londynu.
W Niemczech rosnącą falę antysemityzmu władze obserwują już od kilku lat. Początkowo odpowiadała za nią przede wszystkim skrajna prawica. Teraz niemieccy Żydzi muszą obawiać się głównie ataków ze strony radykalnych muzułmanów. - Obawiam się, że sytuacja Żydów w Niemczech będzie się pogarszać z każdą kolejną reakcją ze strony Izraela - komentuje Felix Klein, pełnomocnik niemieckiego rządu ds. antysemityzmu.
Według organizacji żydowskich w Niemczech żyje 118 tysięcy Żydów, do żydowskich korzeni przyznaje się nawet ćwierć miliona osób.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS