Obecny rząd Stanów Zjednoczonych ostrzega Izrael - albo sytuacja humanitarna w Strefie Gazy się poprawi, albo może dojść do sytuacji, w której Izrael zostanie uznany za państwo łamiące prawo dotyczące wsparcia militarnego. A to mogłoby postawić dalszą taką pomoc pod wielkim znakiem zapytania. Waszyngton daje izraelskim władzom miesiąc. Oczekuje, że umożliwią one dotarcie pomocy humanitarnej do Palestyńczyków.
Pomimo niedawnych izraelskich ataków na wyznaczoną bezpieczną strefę w Gazie Światowa Organizacja Zdrowia rozpoczęła kolejną fazę szczepień przeciwko polio. Tylko 14 października udało się zaszczepić 97 tysięcy dzieci. Ale nie wszystkie doczekały wizyty wolontariuszy.
- Wczoraj grupa wolontariuszy przyszła do naszego domu, by zaszczepić nasze dzieci drugą dawką. Powiedziałem im tylko, że wszystkie nasze dzieci zginęły. Dzieci mojego brata, mojej siostry i moje. Moja siostra i jej mąż też zginęli - mówi Osama Al-Wasifi, mieszkaniec Strefy Gazy.
Spada ilość pomocy humanitarnej w Strefie Gazy
Pomimo szczepień sytuacja dzieci w Gazie jest coraz gorsza. To, że Izrael intensywniej walczy teraz na drugim froncie z Hezbollahem, nie znaczy, że działania w Strefie Gazy ustały. W atakach nadal giną dziesiątki cywilów.
- Na północy strefy od początku października nie było dostaw żywności. Nie ma dróg dostępowych, nie ma możliwości bezpiecznego dostania się do Gazy. Dziś sytuacja dzieci jest najgorsza od początku wojny. A jeśli nic się nie zmieni, jeśli siły okupacyjne nie zaprzestaną ataków, jutro - choć trudno w to uwierzyć - sytuacja dzieci będzie jeszcze gorsza - ostrzega James Elder, rzecznik prasowy UNICEF.
CZYTAJ TAKŻE: Blinken i Austin piszą do władz Izraela
Od wiosny ilość pomocy humanitarnej, która dostaje się do Strefy Gazy, spadła o 50 procent. Między innymi to poruszają w swoim bezprecedensowym liście do izraelskiego rządu sekretarz stanu Antony Blinken i sekretarz obrony Lloyd Austin. Domagają się od Izraela podjęcia konkretnych i długofalowych działań mających poprawić sytuację humanitarną, pod groźbą zaprzestania dostaw ofensywnego uzbrojenia do Izraela.
- Do tej pory jedyny amerykański zakaz, który został wprowadzony i zdołał się utrzymać, dotyczy pojedynczej dostawy bomb Mark 84. Ale w teorii właśnie tego dotyczy to ostrzeżenie. Jeśli Izrael nie podejmie kroków w celu poprawy sytuacji humanitarnej, może to wpłynąć na amerykańskie wsparcie - przekazuje Oren Liebermann, dziennikarz CNN.
USA potępiły działania Izraela w Libanie
List wyciekł do mediów, choć miał być prywatny. Zapowiadane przerwy w dostawach nie dotyczą jednak systemów defensywnych. Te zdecydowanie są Izraelowi potrzebne do obrony przed kolejnymi atakami Hezbollahu i na wypadek konfliktu z Iranem. Przywódca Hezbollahu wzywa premiera Benjamina Netanjahu do zawieszenia broni i grozi.
- Apeluję do dowództwa sił izraelskich. Rozwiązaniem jest rozejm. Nie mówimy do was z pozycji słabszego. Jeśli nie chcecie zawieszenia broni, będziemy kontynuowali swoje działania - zapowiada Naim Qassem, przywódca Hezbollahu.
Skalę izraelskich działań w Libanie potępiły we wtorek Stany Zjednoczone, ale nie powstrzymało to porannego ataku na przedmieścia Bejrutu. W ataku na An-Nabatijję zginęło pięć osób, w tym burmistrz miasta. Od nasilenia walk przesiedlonych zostało ponad milion Libańczyków.
- Oni nie myślą. To dyskryminacja. Izrael atakuje cywilne obiekty, atakują miejsca, gdzie znajdują się przesiedleni. Jeśli uważają, że to osłabi w społeczeństwie poziom poparcia dla Hezbollahu, to się mylą. Będzie dokładnie na odwrót. Spójrzcie na nas. Siedzimy tu, jemy i pijemy, niby jest normalnie, ale to nie jest życie. Nie żyjemy jak ludzie - mówi Mostafa Saleh, przesiedlony Libańczyk.
Kwestia walk Izraela z Hezbollahem była głównym tematem szczytu między Unią Europejską i państwami Zatoki Perskiej.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters