Młody chłopak z Polski uratował 18-latka w USA. Miało to miejsce podczas gry w koszykówkę. Jeden z licealistów doznał nagłego zatrzymania akcji serca. Na szczęście dwaj inni zawodnicy zachowali zimną krew i udzielili chłopakowi pierwszej pomocy. Jednym z nich był Polak - Szymon Koszyca. Rozmawiała z nim reporterka "Faktów o Świecie" TVN24 BiS.
Do amerykańskiej szkoły Winston Salem Christian w Karolinie Północnej uczęszcza zaledwie od niespełna dwóch miesięcy, a już wszyscy go tam znają. - Każdy właśnie podchodzi do mnie, gratuluje mi reakcji - mówi Szymon Koszyca, polski uczeń na wymianie w Winston Salem Christian. 17-letni Szymon Koszyca marzył o wyjeździe na wymianę do Stanów Zjednoczonych, bo z koszykówką wiąże swoją przyszłość. - Od dzieciaka grałem w koszykówkę, no a wiadomo, że w Stanach jest najwyższy poziom koszykówki - dodaje. Nikt nie mógł sądzić, że decyzja o wyjeździe uratuje komuś życie.
W ubiegłą niedzielę Polak wraz z kolegą z Australii rzucił się na pomoc innemu nastolatkowi. 18-letni Dejohn Blunt - nazywany przez rówieśników DJ - podczas treningu koszykówki nagle upadł na ziemię. Doszło u niego do zatrzymania akcji serca. W pobliżu nie było żadnej dorosłej osoby.
- Nagle słyszę, że coś upada na ziemie, odwracam się i na środku boiska leży DJ. Chłopcy wokoło niego zaczęli panikować - opowiada Szymon.
Polak zachował zimną krew. Zadzwonił do opiekuna kampusu, po czym podbiegł do poszkodowanego kolegi, sprawdził jego reakcje, stwierdził brak oddechu i natychmiast rozpoczął RKO - czyli resuscytację krążeniowo-oddechową. - Zrobiłem 30 ucisków, jeden wdech, po czym wrócił mu ten oddech. Taki urywany, ale wrócił. Właśnie wtedy przybiegł James, kolega z Australii. Przewróciliśmy go na bok do pozycji bezpiecznej, ale po chwili znów stracił oddech, więc wtedy już James kontynuował resuscytację i robiliśmy z cztery takie cykle - mówi Szymon.
Ekspresowa reakcja
Wszystko trwało zaledwie kilka minut, ale w takich sytuacjach liczy się dosłownie każda sekunda. Dejohna udało się utrzymać przy życiu, zanim na miejsce przybyły służby. Trafił do szpitala. Polak był jednym z nielicznych nastolatków na sali, który wiedział dokładnie, co robić. Przyznaje, że w będąc podstawówce, był bardzo uważny na zajęciach EDB, czyli lekcjach edukacji dla bezpieczeństwa.
- Mieliśmy przez cały miesiąc na każdej lekcji ćwiczenia z manekinem, mieliśmy z tego sprawdzian, więc to po prostu utkwiło mi w pamięci. Ale również na różnych festynach w Polsce to jest popularne, że przyjeżdża straż pożarna albo karetka i pokazują dzieciakom od najmłodszych lat, jak wygląda RKO - dodaje Szymon.
Dejohn Blunt opuścił szpital po niemal tygodniowym pobycie. Czekają go jeszcze badania diagnostyczne. Szymon w Stanach Zjednoczonych zostanie co najmniej do czerwca. Na wakacje planuje powrót do Polski. Z pewnością będzie ciepło witany - między innymi przez swój macierzysty poznański klub.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS