Katastrofa klimatyczna nabiera rozpędu. Naukowcy podkreślają, że nie ma czasu na obietnice, trzeba działać tu i teraz. Konieczne jest odejście od paliw kopalnych, które emitują ogromne ilości dwutlenku węgla. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich odbywa się szczyt klimatyczny, wokół którego narosło dużo kontrowersji.
Nad Sekwaną trwa wielka akcja sadzenia drzew. Mają one zapewnić mieszkańcom i turystom ulgę w czasie ekstremalnych upałów, z którymi Paryż - w obliczu postępującej katastrofy klimatycznej - boryka się coraz częściej. - Temperatura odczuwalna w tym małym lesie będzie o 4 stopnie Celsjusza niższa w stosunku do tej odczuwalnej w pozostałej części miasta - mówi Anne Hidalgo, mer Paryża.
Naukowcy nie mają wątpliwości, że 2023 zapisze się jako najcieplejszy rok na świecie w historii pomiarów. Katastrofa klimatyczna, napędzana spalaniem paliw kopalnych, wpływa nie tylko na kondycję naszej planety, ale też na zdrowie. - W ciągu ostatnich dwóch dekad liczba zgonów spowodowanych upałami wśród osób powyżej 65. roku życia wzrosła o 75 procent. Każdego roku z powodu zanieczyszczenia powietrza umiera 7 milionów ludzi - wylicza Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia.
Z raportu Global Carbon Budget - przygotowanego przez naukowców z ponad 90 ośrodków badawczych na całym świecie - wynika, że w tym roku emisje dwutlenku węgla pochodzące z paliw kopalnych osiągną rekordowy poziom. Do atmosfery trafi prawie 37 miliardów ton CO2.
- Musimy zrobić wszystko, co konieczne, żeby podążać za nauką. Do 2050 roku musimy osiągnąć zerową emisję. Do końca tej dekady emisje muszą zostać zredukowane o minimum 43 procent - podkreśla John Kerry, wysłannik USA ds. klimatu.
Debata dotycząca przyszłości paliw kopalnych toczy się na szczycie COP28 w Dubaju. Nie wiadomo, czy delegatom uda się osiągnąć porozumienie dotyczące stopniowego wycofywania ropy i gazu. Na odchodzenie od wszelkich paliw kopalnych emitujących CO2 naciska ponad 80 krajów. Przeciwnikami są główni producenci ropy i gazu, wśród nich między innymi Rosja oraz Arabia Saudyjska.
- Ludzkość znajduje się w ogromnym niebezpieczeństwie. COP28 jest dla nas testem. Sprawa jest prosta: jeśli zostanie osiągnięte porozumienie w sprawie stopniowego wycofywania paliw kopalnych, odniesiemy sukces. Jeśli nie, będzie to porażka - wskazuje Al Gore, były wiceprezydent USA.
Kontrowersje wokół szczytu COP28
Pomimo rozwoju OZE dziś paliwa kopalne odpowiedzialne są za produkcję około 80 procent światowej energii. Przejścia na odnawialne źródła domagają się aktywiści obecni na szczycie klimatycznym.
- To rozczarowujące, że COP28 odbywa się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które są uzależnione od paliw kopalnych i naciskają na ich rozwój - zwraca uwagę Lorraine Chiponda, aktywistka klimatyczna.
Oliwy do ognia dolał przewodniczący COP28. Sułtan al-Dżaber, będący szefem firmy naftowej ADNOC, stwierdził, że za żądaniami stopniowego wycofywania paliw kopalnych nie stoją żadne podstawy naukowe. Później tłumaczył się ze swoich słów, twierdząc, że zostały one błędnie zinterpretowane. - To stwierdzenie zostało wyrwane z kontekstu, a jest szeroko rozpowszechniane. Szanuję naukę. Szanuję statystyki - zapewnia Sułtan al-Dżaber.
Przed szczytem BBC opublikowało dokument, z którego wynika, że Zjednoczone Emiraty Arabskie chciały wykorzystać COP28 do zawarcia umów naftowo-gazowych. Według informacji, na które powołuje się "The Guardian", w szczycie klimatycznym bierze udział co najmniej 2456 lobbystów zajmujących się paliwami kopalnymi.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS