Sytuacja w Strefie Gazy jest coraz trudniejsza, ale mieszkańcy liczą, że dojdzie do przełomu w sprawie rozmów pokojowych. Dramat przeżywają także rodziny osób przetrzymywanych przez Hamas. Oskarżają one rząd Benjamina Netanjahu o to, że przez odkładanie rozejmu niweczy szansę na ich powrót do domu żywych. W weekend zostaną przeprowadzone kolejne rozmowy o zawieszeniu broni.
Z jednej strony słychać deklaracje, że zawieszeni broni w Strefie Gazy i uwolnienie zakładników jest coraz bliżej, a z drugiej ostrzeżenia, że weekendowe rozmowy pokojowe w Kairze są zagrożone. - Myślę, że jeśli nie dojdzie do porozumienia w tym miesiącu, to nie dojdzie do niego również w przyszłości. To dla nas ostatnia szansa - mówi Majd Hamid, mieszkaniec Gazy.
W czwartek do Egiptu poleciał izraelski zespół negocjacyjny, a w piątek wyruszył tam dyrektor CIA, który przewodniczy zespołowi amerykańskiemu, jednak Hamas wciąż nie zadeklarował, czy weźmie udział w rozmowach. - My, Hamas, potwierdziliśmy mediatorom, że nie potrzebujemy nowych negocjacji ani nowych pomysłów. Jest propozycja, którą zatwierdziliśmy i jedyne czego potrzebujemy, to jej wdrożenie - przekazuje Osama Hamdan, członek Hamasu.
Według zagranicznych mediów, w ostatnich tygodniach Benjamin Netanjahu dodał do niej nowe warunki zawieszenia broni, co wywołało sprzeciw zarówno Hamasu, jak i władz w Kairze. Chodzi przede wszystkim o utrzymanie obecności izraelskich sił w tzw. korytarzu Netzarim, który przecina Strefę Gazy i w Korytarzu Filadelfijskim wzdłuż granicy z Egiptem, którym Hamas przerzucał broń do Gazy.
Izrael tłumaczy to względami bezpieczeństwa i zaprzecza doniesieniom sugerującym, że rozważa zgodę na rozmieszczenie tam międzynarodowych sił. "Premier Netanjahu trzyma się założenia, że Izrael będzie kontrolował Korytarz Filadelfijski, by zapobiec remilitaryzacji Hamasu, co mogłoby mu pozwolić na powtórzenie okrucieństwa z 7 października" - informuje biuro izraelskiego premiera w komunikacie.
Oskarżenia wobec izraelskiego rządu
W środę podczas rozmowy telefonicznej z izraelskim premierem zarówno Joe Biden, jak i Kamala Harris podkreślali, jak pilne jest wypracowanie porozumienia, ale izraelskie władze zdają się nie słyszeć ani apeli swoich sojuszników, ani własnych obywateli. - Najważniejszą rzeczą z mojego punktu widzenia jest pamiętanie o celach tej wojny i ich spełnienie, także w kontekście zakładników - przyznaje Yoav Callan, izraelski minister obrony.
Po tym, jak w ostatnich dniach izraelskie wojska odzyskały ciała sześciu zakładników, Izraelczycy oskarżyli swój własny rząd, że przez odkładanie rozejmu niweczy szansę porwanych przez Hamas zakładników na powrót do domu żywych. Swoją teorię podczas wizyty w Arizonie przedstawił też Donald Trump. - Wielu zakładników nie żyje. To dlatego Hamas nie chce zbytnio negocjować, bo nie może wydać Izraelowi wielu żywych osób - stwierdził kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wierzył, że pokój jest możliwy. Sprowadzono ciała Aleksa Dancyga i innych zakładników
Hamas utrzymywał, że sześciu zakładników zginęło w izraelskich atakach, ale według wstępnych badań kryminalistycznych przeprowadzonych przez Izraelczyków - na ich ciałach znaleziono rany postrzałowe.
Podczas spotkania z japońską minister spraw zagranicznych jedna z uratowanych Izraelek po raz pierwszy opowiedziała o swoich doświadczeniach podczas dziewięciomiesięcznej niewoli. - To smutne, że cały świat mówi, co nasza armia robi w Gazie, ale nie widzi tego, co terroryści robią z nami. Miałam rany cięte na całym ciele i byłam bita wszędzie. Nikt nie udzielił mi żadnej medycznej pomocy - wyznała Noa Argamani, uwolniona zakładniczka.
Dramat cywilów w Strefie Gazy
Gdy dyplomacja zawodzi, tragedia cywilów w Gazie trwa. Izraelczycy wydali kolejne nakazy ewakuacji dla Palestyńczyków, a według CNN w ciągu ostatniego miesiąca tak zwany obszar bezpieczny dla cywilów zmniejszył się o prawie 40 procent.- Izraelska armia każe nam ewakuować się z jednego obszaru do drugiego. Nie ma już nadziei w negocjacjach - uważa Mohammed Al-Khaldy.
Izrael musi się teraz tłumaczyć także z rzekomego niszczenia systemów wodnych w Stefie Gazy, gdzie zdarza się, że mieszkańcy - w tym dzieci - piją wodę z kałuż. Wszystko przez nagranie, które w internecie miał umieścić jeden z izraelskich żołnierzy. Widać na nim, jak dwóch wojskowych prawdopodobnie podłącza ładunki wybuchowe do pomp w zbiorniku wodnym w Rafah, który później wysadza.
Izraelskie wojsko przyznało, że działało w tym rejonie przez kilka tygodni, "demontując infrastrukturę terrorystyczną". Podkreślono, że sprawdzane są doniesienia o usuniętych już nagraniach.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS