Gospodarzem jest Emmanuel Macron, gościem - Xi Jinping. Chiński przywódca rozpoczął wizytę w Europie od Francji, gdzie dołączyła do obu prezydentów przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
W Pałacu Elizejskim gościem Emmanuela Macrona był nie tylko Xi Jinping. W spotkaniu z prezydentem Chin obok prezydenta Francji wzięła też udział Ursula von der Leyen. Przewodnicząca Komisji Europejskiej wprost mówi, czego oczekuje od Pekinu.
- Liczymy na to, że Chiny wykorzystają cały swój wpływ na Rosję, by zakończyć jej agresywną wojnę przeciwko Ukrainie. Prezydent Xi odegrał ważną rolę w deeskalacji nieodpowiedzialnego straszenia atomem przez Rosję i jestem pewna, że prezydent Xi będzie nadal postępował podobnie w kontekście ciągłego zagrożenia nuklearnego ze strony Rosji - oświadczyła Ursula von der Leyen.
Chiny od kilku tygodni prowadzą nasiloną kampanię dyplomatyczną
Xi Jinping przyjechał do Europy po raz pierwszy od pięciu lat. Po Francji odwiedzi jeszcze sojuszników Kremla: Węgry i Serbię.
Nasiloną kampanię dyplomatyczną Chiny prowadzą już od kilku tygodni. Niedawno w Pekinie gościł kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Chińscy dyplomaci spotkali się z amerykańskim sekretarzem stanu Antonym Blinkenem. Paryskie spotkanie Macron-Xi-von der Leyen to rewanż za ubiegłoroczne spotkanie w Chinach w identycznym składzie.
- Sytuacja międzynarodowa bardziej niż kiedykolwiek wcześniej wymaga dialogu Europy z Chinami - ocenił Emmanuel Macron, prezydent Francji. - Chiny zawsze postrzegają stosunki z Unią Europejską w strategicznej i długoterminowej perspektywie - powiedział Xi Jinping.
Za zamkniętymi drzwiami atmosfera mogła być już bardziej napięta. Przed przyjazdem Xi do Paryża portal "Politico" napisał o "dwóch imperatorach na skraju dwóch wojen. Pierwsza wojna to napaść Rosji na Ukrainę, którą Pekin mógłby zakończyć, gdyby tylko chciał. Druga to wojna gospodarcza".
- Unia Europejska i Pekin znajdują się o krok od wojny handlowej na pełną skalę. Macron naciska na Brukselę, aby zaostrzyła kurs wobec Chin w związku z zalewaniem rynku tanimi autami elektrycznymi. W zamian Xi grozi nałożeniem ceł na koniak. To gest, który przyprawił francuskiego prezydenta i jego rodzimy przemysł monopolowy o nieprzyjemny ból głowy - ocenia "Politico".
Wizyta nieprzypadkowo odbywa się tuż przed wyborami do europarlamentu
Inne europejskie tytuły oceniają, że prezydent Chin chce wbić klin między państwa członkowskie Unii, by skomplikować postępowanie Brukseli w sprawie wspomnianych chińskich pojazdów elektrycznych, a więc wizyta nieprzypadkowo odbywa się tuż przed wyborami do europarlamentu. Dodatkowo stosunki psuje afera szpiegowska. W kwietniu w Niemczech zatrzymano kilka osób podejrzanych o współpracę z chińskim wywiadem, między innymi asystenta europosła z ramienia partii AfD.
Próbując złagodzić nastroje, prezydent Francji zaprosił Xi Jinpinga do domu swojej babci w Pirenejach, gdzie jako dziecko Emmanuel Macron spędzał wakacje. To odpowiedź na ubiegłoroczny gest Xi, który zaprosił Macrona do domu swojego ojca w prowincji Guangdong.
Przy okazji wizyty swoje łamy udostępniła chińskiemu prezydentowi gazeta "Le Figaro". Humor mógł popsuć Xi protest Reporterów bez Granic. Międzynarodowa organizacja broniąca praw dziennikarzy przypominała o tym, że w Chinach deptana jest wolność słowa.
- Prezydent Chin nie jest jak każdy inny prezydent. W kwestii wolności prasy jest drapieżnikiem. Chiński reżim przetrzymuje 119 dziennikarzy. Chiński wielki cyfrowy mur - firewall - uniemożliwia dostęp do wolnych mediów. Co gorsza, Chiny w dalszym ciągu eksportują swój model propagandowy, ukrywając się za pozorami dobrej woli - komentuje Thibaut Britton, przedstawiciel Reporterów bez Granic.
Z okazji wizyty Xi Jinpinga telewizje i stacje radiowe na Węgrzech i w Serbii będą emitować na okrągło przygotowany przez chińską propagandę miniserial "Ulubione cytaty Xi Jinpinga z klasyki".
Z opisu wynika, że to klasyczne cytaty ze starożytnych chińskich książek, wykorzystane w przemówieniach i artykułach przewodniczącego Xi, które "mają przekazać jego wyjątkową mądrość w zakresie rządzenia".
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS